Na czym się zarabia w medycynie

Udostępnij:
O tym, czy na medycynie można zarabiać i czy faktycznie tak się dzieje mówi Ryszard Olszanowski, wiceprzewodniczący Komitetu Zdrowia Krajowej Izby Gospodarczej, Prezes Izby Gospodarczej Medycyna polska.
Czy na medycynie można zarabiać?
W obiegowym pojęciu na medycynie nie można zarabiać, ale wszystko zależy od tego jakie środki finansują medycynę, czy są one publiczne, czy prywatne. Jeśli mówimy o finansowaniu świadczeń ze środków prywatnych to nie ma przeszkód, aby na medycynie zarabiać. Dany podmiot medyczny działa, aby osiągnąć zysk, który wypracowuje na inwestycje lub na wypłatę dywidendy dla akcjonariuszy, czy udziałowców.

A jak zarabiają podmioty publiczne?
To bardziej skomplikowana sprawa. Jest pewna nierówność między podmiotami publicznymi i niepublicznymi. Publiczne maja prawo otrzymywać pewne środki na inwestycje z różnych źródeł poza tymi uzyskiwanymi z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Te placówki są obciążone jednak kosztami gotowości i utrzymania pewnych rezerw, które to koszty nie dotyczą podmiotów prywatnych.

Czyli następuje pewne wyrównanie.
Prywatne muszą finansować inwestycje z kontraktów. W Polsce nie ma przepisów regulujących kwestie działania podmiotów non profit. W innych krajach takie rozwiązania funkcjonują i w prawie jest zastrzeżenie, że jeśli dany podmiot wypracowuje zysk to w całości musi być on przeznaczony na rozwój danej placówki, nie można z niego wypłacać dywidendy. Ta część zysku np. może być zwolniona z podatku dochodowego. Zysk przeznaczony na wypłatę dywidendy jest opodatkowany stosownym podatkiem dochodowym i po jego zapłaceniu można wypłacić dywidendę.

Publiczne placówki też mogą zarabiać i niektóre wykazują zyski.
Tak, to zależy od zarządzających. Przede wszystkim muszą dążyć do równowagi kosztów z przychodami i do pozyskanych środków dostosować koszty. W ostatnich latach, zakłady publiczne dość mocno zainwestowały w rozwój ze środków choćby unijnych, czy przekazywanych przez ich organy tworzące. Ale strukturalnie problem ich inwestycji pozostaje nierozwiązany.

A wykonywanie najbardziej opłacalnych procedur nie powoduje tego?
Nikt nie zabrania zarabiać, więc tak się dzieje. Z jednej strony mamy ocenę ekonomiczną, z drugiej etyczną. Zakłady niepubliczne muszą wypracowywać zysk, bo nie będą miały pieniędzy na inwestycje, na utrzymanie konkurencyjności. Publiczne nie muszą ale mogą. Pamiętajmy też, że dziś wycena procedur zależy od płatnika. Jeśli prowadzi on świadomą polityką zdrowotną, to świadczenia, których chce zakupić więcej niż w danej chwili są mu w stanie zaoferować świadczeniodawcy, wyceni korzystnie aby spowodować zainteresowanie świadczeniodawców i chęć zainwestowania w możliwość ich udzielania. Tak stało się dawniej w przypadku np. dializoterapii czy niedawno w przypadku pracowni hemodynamiki wraz ze świadczeniami kardiologii inwazyjnej.

Czy w takim razie medycyna to zwykły biznes?
Na całym świecie rynek medyczny jest rynkiem dochodowym i jest traktowany, jak każdy inny uczciwy biznes. W medycynie jednak, na pewno dużo większe znaczenie, ma aspekt etyczny i uczciwość tego zarabiania. Nie można wykorzystywać niewiedzy pacjentów i drzeć z nich skórę. Nie można wprowadzać leków, które są szkodliwe dla zdrowia, bo zdrowie jest wrażliwym obszarem. Zdrowie społeczeństwa, to dla władzy stawiającej na rozwój swojego kraju, najważniejszy zasób wpływający na możliwości wzrostu gospodarczego. Inwestycje w zdrowie to inwestycje najbardziej rentowne.

Czy w Polsce właściwie inwestujemy w zdrowie?
Moim zdaniem, w Polsce jednak nie docenia się gospodarczego aspektu zdrowia. Nasze nakłady są klasyfikowane na trzecim miejscu od końca wśród krajów zgromadzonych w OECD. Przy tak relatywnie niskich nakładach, publiczny płatnik czyli NFZ, np. koncentruje się na zabezpieczeniu świadczeń zagrażających życiu i zdrowiu w sposób bezpośredni, pozostawiając niedofinansowane świadczenia nie spełniające tego kryterium. Niech przykładem będą świadczenia rehabilitacyjne. Dziś na te świadczenia czeka się 6 a nawet i 8 miesięcy. Tymczasem przywrócenie sprawności pacjentowi po urazie czy z dyskopatią, to jego szybszy powrót do pracy. Dobre zabezpieczenie chorób oczu u osób starszych też jest gospodarczo ważna. Wydaje się, że sprawność ruchowa osób w wieku poprodukcyjnym nie ma gospodarczego znaczenia, a ma i to bardzo duże. Osoba niesprawna ruchowo wymaga opieki osoby czy osób trzecich, rodziny czyli osób pracujących lub opiekunki społecznej czyli środków budżetowych na opiekę społeczną. Tymczasem senior sprawny ruchowo to odciążenie gospodarki. Jeśli dodamy tu prognozy demograficzne wskazujące na szybkie starzenie się społeczeństwa to sprawa staje się niezwykle poważna gospodarczo. Zrozumiała to Unia Europejska, stąd taki nacisk w nowej perspektywie finansowej na spójną politykę socjalną i zdrowotną skierowaną do osób w wieku senioralnym. U nas też już widać zrozumienie dla wagi tego problemu, choćby po tym, że w Sejmie powołano nową komisję stałą, która ma się zajmować problemami związanymi z osobami w wieku senioralnym.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.