Uczciwość nakazuje czekać

Udostępnij:
O rozliczeniach z NFZ, a także o sytuacji kardiochirurgii w kontekście procedur wysokospecjalistycznych mówi prof. Marian Zembala ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Czy w Polsce są problemy z wykonywaniem zabiegów ablacji?

Zależy, o jakiej ablacji mówimy. Jeśli o ablacji w migotaniu przedsionków, to ciężar główny tego zadania ponoszą kardiolodzy, a ściślej - elektrofizjolodzy. Jeżeli mamy do czynienia z udokumentowanym, przetrwałym migotaniem przedsionków opornym na leczenie farmakologiczne i elektrofizjologiczne, pomocą są kardiochirurgiczne i elektrofizjologiczne zabiegi hybrydowe przywracające rytm zatokowy u 70 proc. chorych. W tym wypadku kardiochirurdzy i elektrofizjolodzy razem pokazują skuteczność medyczno-ekonomiczną takiego sposobu leczenia. Ważne, że Ministerstwo Zdrowia także dopłaca do procedur wysokospecjalistycznych, do zabiegów ablacji, a za hospitalizacje płaci NFZ. Nie ma wiec mowy o podwójnym płaceniu, a raczej o uzupełniającym. Naszymi pacjentami są albo noworodki i małe dzieci, albo chorzy starsi z wieloma chorobami współistniejącymi, a rentowność w kardiochirurgii jest znacznie niższa niż okulistyki, ortopedii, chirurgii naczyniowej czy torakochirurgii.

Ale chorzy czekają nawet od 3 do 5 miesięcy na te zabiegi.

Chorzy z pilnymi wskazaniami nie czekają na operacje .Natomiast na zabiegi planowe - tak, ale podobnie czekają w Niemczech czy Szwecji, gdzie płatników i ubezpieczycieli jest kilkunastu, a nie jeden, i powinniśmy o tym pamiętać, kiedy dość łatwo dla rożnych - niekoniecznie medycznych - celów kreślimy bardzo ponury i często nieobiektywny obraz polskiej rzeczywistości w ochronie zdrowia.
Po pierwsze, trzeba wydzielić grupę chorych bardzo objawowych. Oni powinni być przyjmowani w referencyjnych ośrodkach i leczeni wcześniej. Patrząc na skalę rozwoju elektrofizjologii w Polsce , wiem, że tak się dzieje.
Równocześnie jesteśmy społeczeństwem bardzo niecierpliwym. Tupiemy nogą na 3-, 4-miesięczny czas oczekiwania, podczas kiedy w bogatszych od nas krajach jest podobnie lub czasami jeszcze trudniej. W bogatej Norwegii czy Francji pacjenci czekają dłużej. Fundusze NFZ - jedynego płatnika - są ograniczone, spływ składki jest jaki jest, dlatego my, leczący, przekażmy choremu informacje że 3-, 4-miesięczny okres oczekiwania nie jest katastrofą, ponieważ nie robiąc tego, niepotrzebnie straszymy chorego. Rośnie szybko liczba funduszy przeznaczanych na leczenie chorych starszych objawowych z grupy wysokiego ryzyka z wykorzystaniem zabiegów alternatywnych, np. TAVI. W roku ubiegłym wykonano ich w kraju prawie 400. To dużo i to spory wydatek, zważywszy że koszt zabiegu wraz z urządzeniem i hospitalizacją to ponad 120 000 zł. Potrzebujemy pieniędzy na zabiegi alternatywne w tętniakach aorty (stentgrafty), które redukują liczbę powikłań i poprawiają znacznie wyniki leczenia. Dzisiaj chory pozbawiony dawcy jest ratowany w Polsce dzięki wszczepianiu sztucznych komór serca, także implantowalnych nowej generacji, a te urządzenia są bardzo drogie.

Czy istnieje niebezpieczeństwo, że część pieniędzy dla kardiologii, kardiochirurgii zostanie przekazana innym np. onkologii?

Minister zdrowia wyraźnie zadeklarował że takiego planu nie ma. Tym bardziej byłoby to niekorzystne, że ciągle czekamy na wprowadzenie jednorodnych grup pacjentów(JGP) procedur kardiochirurgicznych dla pacjentów starszych, trudniejszych, obciążonych innymi schorzeniami takimi jak niewydolność nerek, ciężka choroba płuc, miażdżyca tętnic szyjnych i obwodowych, po przebytych udarach mózgowych. Przecież wiadomo, że tacy chorzy będą wymagali znacznie dłuższej i bardziej kosztownej hospitalizacji, ale co najważniejsze, mają szanse powrotu do zdrowia i aktywnego życia .Takie rozwiązania dobrze funkcjonują w rozwiniętych krajach UE, a także w Czechach i w Słowacji .
Uważamy też, że przesuwanie procedur wysokospecjalistycznych z Ministerstwa Zdrowia do NFZ nie jest najlepszym pomysłem, ponieważ do tej pory dobrze to było zorganizowane. Ale skoro nie znajdą się inne rozwiązania, to chociaż procedury dziecięce powinny pozostać w resorcie, a dorośli po przejściu rozliczeń chorób, takich jak nabyte wady serca, tętniaki aorty, transplantacje wątroby, serca płuc do Narodowego Funduszu Zdrowia winni otrzymać możliwość ich realnego rozliczenia włącznie z sumowaniem kosztów leczenia w oddziałach intensywnej terapii. Obecnie jest to wyjątkowo skomplikowane .Wówczas zmiana organizacji rozliczania leczenia będzie postępem, a nie hamulcem, który w największym stopniu wpłynie na szpitale akademickie, referencyjne, publiczne. Te zaś są w trudnej sytuacji finansowej, bowiem nie jest i nigdy nie będzie tajemnicą, że do nich trafiają i zawsze będą trafiać najtrudniejsi i najbardziej kosztowni w leczeniu chorzy. Dlatego korzystajmy z rozwiązań dobrze funkcjonujących i sprawdzonych w takich krajach, jak Holandia, Wielka Brytania, Francja, Austria czy Czechy bądź Chorwacja, zanim sami wypracujemy nowe, lepsze rozwiązania.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.