„Apteki dla aptekarzy!” kontra „Jesteśmy Polakami, nie zabijajcie nas!", czyli bitwa o polską farmację trwa

Udostępnij:
Na wartym ponad 32 miliardów złotych "ubitym polu" - to jest rynku aptekarskim - od kilku tygodni trwa walka. Potyczka to efekt tego, że niewielki i niedawno utworzony parlamentarny zespół do spraw regulacji rynku farmaceutycznego przygotował zajmujący jedną stronę A4 poselski projekt nowelizacji prawa, rewolucjonizujący reguły otwierania nowych aptek.
Jak zauważa "Puls Biznesu", grupa posłów PiS przygotowała rewolucję na rynku aptecznym. Projekt popiera samorząd farmaceutów, a zwalczają duże sieci.

Posłowie proponują, by prawo do prowadzenia aptek mieli tylko farmaceuci lub spółki, w których są wspólnikami. - Jeden farmaceuta nie mógłby prowadzić więcej niż czterech aptek. Obecnie, choć rynek też jest mocno regulowany, właścicielami aptek mogą być też inwestorzy spoza branży, zasadą jest jednak, że kierownikiem każdej placówki musi być farmaceuta. Wprowadzone miałyby być też kryteria geograficzno-demograficzne: w większych miastach jedna apteka mogłaby przypadać na minimalnie trzech tysięcy mieszkańców, a w mniejszych miejscowościach i na wsiach odległość między aptekami nie mogłaby być mniejsza niż jeden kilometr. Regulacje dotyczyłyby wszystkich nowych aptek - informuje "Puls Biznesu".

- Projekt zostanie w najbliższym czasie złożony do laski marszałkowskiej, mam nadzieję, że zostanie przyjęty jak najszybciej. Podobne regulacje obowiązują w największych krajach Unii Europejskiej, takich jak Niemcy czy Francja. Oczekujemy, że zmiany wyeliminują patologie na rynku, zapewnią aptekom równy dostęp do rynku hurtowego, a pacjentom - do leków, przy okazji zapobiegając monopolizacji rynku przez sieci, z których największe są kontrolowane przez spółki zarejestrowane za granicą - mówi Waldemar Buda, poseł PiS i przewodniczący parlamentarnego zespołu do spraw regulacji rynku farmaceutycznego.

Jak podkreśla "Puls Biznesu", sprawa wzbudza duże kontrowersje.

- Jeśli projekt poselski wejdzie w życie w obecnym kształcie, to jego konsekwencją będzie wegetacja budowanych przez lata sieci, a w końcu ich likwidacja. Przedsiębiorcy nie będą mogli sprzedać swoich firm, ich spadkobiercy nie będą mogli ich odziedziczyć, każda kontrola będzie wiązała się z ryzykiem nieodwracalnego wypadnięcia z rynku, a najemcy nieruchomości będą mogli dyktować warunki, bo apteka prowadzona przez sieć będzie „uwiązana” do jednej lokalizacji. To wyrok na sieci, tworzone w znakomitej większości przez polskich przedsiębiorców - mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.