Długi weekend: Obawa przed wzrostem liczby… zgonów

Udostępnij:
Nie chcąc straszyć, musimy przestrzec: weekendy, szczególnie długie, to czas nie tylko odpoczynku, ale i – co szokuje – zwiększonej liczby zgonów. Także dlatego, że gorzej funkcjonuje ochrona zdrowia. Polskie obserwacje potwierdzają twarde dane z USA.
Amerykański portal "LiveScience" oparł się na danych "Center for Disease Control and Prevention", rządowej agencji zajmującej się między innymi statystyką medyczną. Przeanalizowano dane z lat 1999-2014, zmarło w tym czasie 39 mln Amerykanów. Najczęściej do śmierci dochodzi właśnie w weekendy, przede wszystkim w soboty.

Autorzy badań znajdują dwa wytłumaczenia. To właśnie w weekendy skłonni jesteśmy do bardziej ryzykownych zachowań. Jest jeszcze ważniejszy powód: „na pół gwizdka” funkcjonuje ochrona zdrowia. Jak to jest w Polsce? O komentarz poprosiliśmy ekspertów.

Krzysztof Kuszewski, b. wiceminister zdrowia, niezależny ekspert:
- Wymieńmy kanon tradycyjnych zagrożeń weekendowych, które od lat pacjenci stwarzają sobie sami: alkohol, wypadki komunikacyjne, ostatnio coraz częściej narkotyki. Dodałbym nowe, coraz bardziej istotne: sport. Ludzie pozbawieni aktywności fizycznej w weekendy usiłują „nadrobić zaległości”, bez przygotowania usiłują przebiec duże dystanse, pływać na odległość itp. kończy się to źle, najczęściej urazami, ale są i wypadki tragiczne.

- Na to nakłada się gorsze funkcjonowanie ochrony zdrowia. Na co dzień otwarte placówki pozostają zamknięte, pomoc wieczorowa funkcjonuje źle, na SOR-ach stan oblężenia. Część pacjentów, nawet w poważnym stanie usiłuje weekend przeczekać („pójdę do lekarza w poniedziałek), część rzeczywiście trafia do szpitala. Tam albo grzęźnie w kolejkach, albo trafia na oddział, gdzie nie ma pełnej obsady, gdzie funkcjonuje się w trybie „dyżurów na telefon”, gdzie pracę w pełnym rytmie i wymiarze planuje się dopiero na kolejne dni robocze.

Anna Szczerbak, ekspert Polskiej Federacji Szpitali:
- Jako praktyk w zarządzaniu placówkami ochrony zdrowia rzeczywiście przez lata obserwowałam wzrost liczby ostrych przypadków w weekendy czy święta. I wielokrotnie próbowaliśmy w gronie kolegów i koleżanek dojść przyczyn tego stanu rzeczy. Stawialiśmy kolejne hipotezy, które się nie potwierdzały, zjawisko – póki co – wymyka się naukowej ocenie.

- Wiele przyczyn leży po stronie pacjentów, ale trzeba uderzyć się także we własne piersi. System ochrony zdrowia w weekendy funkcjonuje źle. Przede wszystkim nie działa podstawowa opieka zdrowotna. Gabinety lekarskie są zamknięte, tzw. wieczorynka funkcjonuje źle. W szpitalach zatem, na SOR-ach, tworzą się gigantyczne kolejki. Na oddziałach z kolei, co szczególnie widoczne w placówkach powiatowych, bardzo często dyżury pełnią „weekendowi dyżuranci”, często nie związani na stałe ze szpitalami, tzw. dochodzący. Pragmatyką jest w ich wypadku dążenie do ustabilizowania pacjenta, a w miarę możności nie podejmowania trudnych interwencji. Postępowanie takie, skądinąd w pewnym stopniu zrozumiałe, nie zawsze kończy się dobrze.

Oprac: Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.