REUMATOLOGIA
Reumatoidalne zapalenie stawów
 
Specjalizacje, Kategorie, Działy

Instytut Reumatologii walczy o odzyskanie pozycji w dziedzinie nauki i medycyny

Udostępnij:
O tym, jak udało się zmniejszyć zadłużenie Instytutu Reumatologii w Warszawie, w jaki sposób można skrócić kolejki do reumatologa, do wdrażania jakich standardów przygotowuje się placówka i w jakich kierunkach będzie się rozwijać - portal eReumatologia.pl rozmawia z dr. Piotrem Bednarskim, dyrektorem Instytutu Reumatologii.
Gdy pod koniec ubiegłego roku obejmował pan stanowisko dyrektora Instytutu Reumatologii placówka borykała się z dużymi problemami finansowymi. Jak sytuacja wygląda obecnie? Z jakich dokonań, przedsięwzięć jest pan najbardziej dumny?
Sytuacja finansowa instytutu była poważna, ale stopniowo się poprawia. Udało się nie tylko zmniejszyć, ale i zahamować narastanie zadłużenia. Zobowiązania publiczno-prawne wynosiły przeszło 20 mln zł, co stanowiło prawie 33 proc. wszystkich zobowiązań. Wdrożona przeze mnie procedura zmiany zobowiązań wymagalnych na niewymagalne, mam nadzieję, w krótkim czasie zostanie sfinalizowana. Opracowujemy wniosek wraz z programem restrukturyzacyjnym, na którego podstawie instytut zawnioskuje do Agencji Rozwoju Przemysłu o udzielenie pożyczki na wspomnianą restrukturyzację.
Jednocześnie jesteśmy w przededniu zawarcia porozumienia z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych w sprawie spłaty zadłużenia, które powstawało od 2009 r. Warte podkreślenia jest to, że instytut od stycznia tego roku w terminie reguluje bieżące składki wobec ZUS. Jeśli wszystko potoczy się pomyślnie, instytut będzie miał komfortową sytuację, tj. czyste konto. Co mnie cieszy – od stycznia do marca 2014 r. udało się zmniejszyć stratę o ponad 1, 2 mln zł. Dzięki temu będziemy mieli możliwość pozyskiwania funduszy na badania naukowe, a tym samym na rozwój. Nie kryję, że wyprowadzanie placówki na prostą to ciężka codzienna praca. Mam nadzieje, że współpraca z naszą doskonałą kadrą naukową i medyczną zaowocuje już wkrótce odzyskaniem przez instytut należnej pozycji w dziedzinie nauki oraz medycyny zarówno w Polsce, jak i na świecie. Zdaję sobie sprawę, że nie osiągniemy tego w ciągu kilku miesięcy, m.in. z uwagi na wieloletnie zaniedbania.

Jakie ma pan plany dotyczące rozwoju instytutu?
Planów oczywiście mam dużo. Te najbliższe i najistotniejsze dotyczą rozwoju działalności medycznej i naukowej, a co za tym idzie, szerszej współpracy z przemysłem i jednostkami naukowymi w kraju i za granicą. Zależy mi na zwiększeniu roli instytutu w badaniach klinicznych, na tym, by instytut jako jednostka naukowo-badawcza stał się poważanym partnerem. Przed nami duże wyzwanie związane ze zmianami demograficznymi, starzeniem się społeczeństwa, zwiększającą się liczbą osób ze zmianami reumatycznymi, które wymagają i będą wymagać m.in. rehabilitacji. Konieczne są inwestycje w sprzęt i obiekty, by utrzymać zdolność do wykonywania świadczeń medycznych. Jednocześnie powstają nowe technologie medyczne wymagające standaryzacji postępowania. W reumatologii takie standardy są, natomiast w rehabilitacji powstają. A rolą instytutu będzie wdrażanie owych standardów w ośrodkach w całym kraju. Stawiamy też na dydaktykę, szkolenia dla lekarzy – szczególnie rodzinnych. Będę dążył do tego, by nasi naukowcy służyli pomocą i wiedzą w rozpoznawaniu chorób reumatycznych, w kierowaniu na prawidłową ścieżkę rehabilitacji. Co przełoży się do skrócenia kolejek, o których ostatnio tak wiele się mówi. Ważne jest, by leczenie rozpoczęło się na jak najwcześniejszym etapie rozwoju choroby, bo wówczas jest skuteczne i przynosi najlepsze efekty.

Jakie są najważniejsze sprawy do załatwienia w tym roku i przyszłości w leczeniu pacjentów?
Ostatnie miesiące obfitowały w wiele istotnych wydarzeń dotyczących organizacji sytemu ochrony zdrowia – zapowiedzi zniesienia limitów w onkologii oraz pakietu kolejkowego, który obejmuje także reumatologię. Najważniejszą sprawą w najbliższym czasie powinno być wprowadzenie procedur umożliwiających pacjentom z zapalną chorobą reumatyczną jak najszybsze dostanie się do lekarza reumatologa oraz wczesna diagnostyka. Ważne jest, by chory w krótkim czasie – od dwóch do czterech tygodni – od skierowania do reumatologa miał postawioną diagnozę i rozpoczęte leczenie. Procedury takie pozwolą na monitorowanie chorego np. ze świeżo rozpoznanym reumatoidalnym zapaleniem stawów poprzez np. systematyczne wizyty u reumatologa oraz modyfikację leczenia przez pierwszy rok choroby, co jest bardzo istotne. Mogę zdradzić, że prowadzimy intensywne prace w tym zakresie, ponieważ taka standaryzacja postępowania zwiększa szanse na całkowite zahamowanie choroby w początkowym stadium. Instytut przy współpracy z zewnętrznymi ekspertami pracuje nad projektem nowego rozwiązania dotyczącego organizacji wczesnej diagnostyki chorób reumatycznych. W najbliższych tygodniach przekażemy go ministrowi zdrowia. Mam nadzieję, że spotka się ze zrozumieniem i przychylnością ministra i że będziemy mogli liczyć na jak najszybsze wprowadzenie tego programu. Jest to istotne z punktu widzenia jednostek zajmujących się leczeniem chorych z przypadłościami reumatycznymi, ale przede wszystkim pacjentów. Naszym priorytetem jest też popularyzacja wiedzy na temat chorób reumatycznych w społeczeństwie i wśród lekarzy rodzinnych. Co przyczyni się do szybszego zgłaszania się do lekarza, gdy pojawią się pierwsze symptomy choroby, oraz przeprowadzania prawidłowej ścieżki diagnostycznej i leczniczej. Zależy nam na tym, by choroby te nie kojarzyły się tylko z chorobą zwyrodnieniową osób starszych, co nie jest prawdą. Na zapalne choroby reumatyczne chorują głównie ludzie młodzi oraz zdarza się, że także dzieci.

Jak ocenia pan dostępność pacjentów do nowoczesnych terapii w reumatologii, jakie są największe grzechy w tej dziedzinie medycyny bijące w pacjenta?
Nowoczesne terapie w reumatologii to przede wszystkim leki biologiczne. Są one refundowane przez NFZ w ramach tzw. programów lekowych. Jednak pacjent kwalifikowany do takiego leczenia musi spełniać ściśle określone kryteria. Jeśli je spełnia, to takie leczenie otrzymuje. W Instytucie Reumatologii nie mamy żadnych finansowych ograniczeń w tej dziedzinie. Problematyczne jest zbyt późne włączanie chorych do tej terapii. W wypadku reumatoidalnego zapalenia stawów prawie wszystkie terapie biologiczne wymagają stosowania metotreksatu. Przed włączeniem do takiego leczenia pacjent powinien przyjmować ten lek w maksymalnej tolerowanej dawce, tj. 25 mg, 30 mg tygodniowo. Często chorzy przyjmują zbyt małe dawki metotreksatu, co powoduje szybki postęp choroby. Czynią to m.in. ze strachu przed jego stosowaniem. Niestety, niczym nieuzasadnione obawy dotyczą także niektórych lekarzy, którzy z niezrozumiałych przyczyn boją się zapisywać maksymalne dawki. Metotreksat jest lekiem bezpiecznym i w większości wypadków skutecznym. Podejmujemy kroki, by obawy pacjentów i lekarzy przełamywać, m.in. organizując wykłady.

Rozmawiała Kamilla Gębska
 
Patronat naukowy portalu
prof. dr hab. Piotr Wiland – kierownik Katedry i Kliniki Reumatologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.