Awantura z członkiem Komisji Zdrowia?

Udostępnij:
Dariusz Dziadzio, członek Komisji Zdrowia, poseł PSL, uczestniczył w nieprzyjemnym zdarzeniu w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie. Lokalna rzeszowska gazeta nazwała to awanturą. On twierdzi, że żadnej awantury nie było, a jedynie wyraził swoje zdanie na temat traktowania pacjentów. Zapowiada, że sprawę traktowania pacjentów w takich sytuacjach poruszy w sejmie.
Zdarzenie miało miejsce w ten weekend. Poseł twierdził, że został pobity. Zgłosił się na pogotowie z urazem gałki ocznej. Został stamtąd odesłany na oddział okulistyczny do WSS w Rzeszowie. Tam doszło do rzekomej awantury z jego udziałem.

Dziadzio tłumaczy, że jedynie wyraził swoje zdanie na temat personelu, który - jego zdaniem - zachowywał się nieodpowiednio.

- Pacjent był agresywny, wezwaliśmy policję - twierdzi Anna Hartman-Ksycińska, wicedyrektor szpitala.

- Ze względu na to, że zacząłem tracić widzenie w lewym oku, lekarz pogotowia zalecił mi, abym udał się do szpitala - mówi Termedii poseł Dziadzio. - Pojechaliśmy tam z żoną, było po pierwszej w nocy. Na oddziale czekaliśmy ponad pół godziny. Po kolejnym zadzwonieniu zostaliśmy wpuszczeni. Wtedy pielęgniarka nie pozwoliła mojej żonie wejść razem ze mną. Zwróciłem uwagę, że ustawowo żona ma prawo, jako osoba najbliższa ze mną wejść. Wtedy zaczęła się dyskusja. Potem i tak żona została wpuszczona. U lekarki wyraziłem swoją opinię o całym zdarzeniu, wtedy dopiero pokazałem legitymację i powiedziałem, że pracuję w Komisji Zdrowia. Lekarka powiedziała, że wezwie policję, ja powiedziałem, że dobrze. Gdy przyjechała policja, stwierdzili, że nic się nie stało i okazało się, że wezwanie ich nie było konieczne - wyjaśnia poseł.

W szpitalu twierdzą, że ze względu na jego agresywne zachowanie została wezwana policja. Istniało podejrzenie, że Dziadzio może być pijany.

Policja przyjechała na miejsce i po interwencji poseł się uspokoił i przeprosił. Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie przyznaje, że nie zbadano pacjenta alkomatem.

Dariusz Dziadzio zapewnia, że nie był pod wpływem alkoholu, a żonę wziął ze sobą celowo, by była świadkiem, gdyż - jak twierdzi - nie chciał, by były podejrzenia o niewłaściwe zachowanie, bo to często spotyka polityków.

Poseł nie chce zostawić tej sprawy i zapowiada, że będzie chciał rozpocząć debatę na temat nocnej opieki lekarskiej, bo jego zdarzenie to jedno, ale też otrzymuje niepokojące informacje o niewłaściwym traktowaniu pacjentów.

- Czasami mam wrażenie, że to nie procedury są złe - mówi poseł. - Brakuje w tym wszystkim czynnika ludzkiego. Poza tym sprawą nocnych dyżurów należy się zająć i skończyć ze spaniem lekarzy podczas nich, bo nikomu nie powinno się płacić za to, że śpi w pracy. To też może być przyczyna nieprzyjemnych zdarzeń. Dlatego należy podjąć działania, aby pacjenci nie byli w takich sytuacjach traktowani jak intruzi. Uważam też, że w trudnych sytuacjach pacjent może, nawet nieświadomie, podlegać różnym emocjom, bo będąc w sytuacji stresowej różne mogą być reakcje - dodaje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.