Likwidacja łóżek szpitalnych receptą na oszczędności?

Udostępnij:
W ochronie zdrowia są jeszcze zaskórniaki. Wystarczy zlikwidować 10, 20 proc. łóżek szpitalnych i pojawią się oszczędności, bo utrzymanie miejsc niewykorzystanych jest drogie. Wtedy rzeczywiście nie trzeba będzie dokładać ani złotówki do pakietu kolejkowego, co zapowiadał premier. Problem polega na tym jednak, że likwidacja łóżek jest politycznie niepoprawna.
- Bez uszczerbku dla bezpieczeństwa pacjentów można w Polsce zlikwidować 10 a nawet 20 procent łóżek szpitalnych – uważa Janusz Atłachowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej STOMOZ - Oczywiście nie oznacza to, że koszty spadną także o 10, czy 20 proc., ale oszczędności pojawią się na pewno. To, że łóżek jest za dużo, widać po kontraktach i nadlimitach. Utrzymanie potencjału kosztuje, a przecież jeśli pakiet kolejkowy wejdzie w życie, coraz więcej procedur będzie przesuwanych do POZ i specjalistyki. Nie będzie więc potrzeby tylu hospitalizacji.

- To jest politycznie trudna operacja, bo każdy patrzy na swoje podwórko i jak wyrwać kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia – mówi Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia. – Każde województwo ma swoja specyfikę, ale powtarzają się oddziały i zakresy świadczeń. Jeśli udałoby się przebudować system, żeby był faktycznie oparty na POZ i zbudować sieć szpitali, te decyzje powinny być podejmowane przez marszałków, czy wojewodów, nie przez starostów. Mamy inną strukturę łóżek niż wiele krajów europejskich.

- Najdroższe w utrzymaniu są łóżka anestezjologii i intensywnej terapii, najtańsze interny – mówi Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. – Te koszty też są różne w zależności od obłożenia pacjentami, mniejsze, kiedy chorych jest więcej i większe, kiedy ich nie ma, ale największym kosztem jest nie ogrzewanie, woda czy inne media, ale utrzymanie gotowości personelu medycznego, bo na każde łóżko musi go przypadać określona liczba pracowników. Średnio utrzymanie łóżka kosztuje od 400 do 600 zł dziennie.

- Nie można jednak rezygnować ze wszystkiego – uważa Bogusław Budziński z Polskiej Federacji Szpitali. – Są oddziały, na przykład pediatryczne, które należy utrzymywać. Wydaje się, że najbardziej można byłoby zrezygnować z części łóżek internistycznych, w których wykorzystanie ma charakter nie do końca skuteczny.

Licząc 400 zł dziennie za utrzymanie łóżka to przy 184,962 miejsc szpitalnych w Polsce ( Dane i Analizy) 74 mln zł dziennie i 26,6 mld zł rocznie przy wydatkach NFZ na szpitalnictwo około 27 mld zł. Jednak czy redukcja łóżek szpitalnych jest możliwa do przeprowadzenia? Szpitale narzekają, że mogłyby wykonywać więcej świadczeń, ale blokują je niskie kontrakty z NFZ. Ale kontrakty nie będą większe, bo nie ma woli podniesienia składki zdrowotnej. Stąd już przeprowadzana w niektórych województwach konsolidacja szpitali, od której nie ma odwrotu.

Na razie liczba łóżek nie zmienia się od kilku lat. W 2012 roku średni wskaźnik liczby łóżek na 10 tys. mieszkańców wynosił 48. W województwie dolnośląskim było 14670 łóżek, czyli 50,3 na 10 tys mieszkańców. Najniższy był w województwie pomorskim - 39,1 na 10 tys. mieszkańców przy ogólnej liczbie 8962. Najwyższy – 56 na Śląsku przy liczbie łóżek 25869.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.