Nie będzie pacjent pluł nam w twarz

Udostępnij:
Budzący wiele kontrowersji, a nawet oburzenia ze strony środowiska medycznego, największy w Polsce portal dla pacjentów i lekarzy znanylekarz.pl ogłosił nową formułę wydawania opinii o lekarzach – wycofał możliwość anonimowego umieszczania wpisów o lekarzach.
Nie znaczy to, że każdy z użytkowników po dodaniu opinii jest widoczny dla innych użytkowników. Zmienił się sposób weryfikacji. I jakkolwiek user może pozostać niewidoczny dla innych opiniotwórców, to weryfikacja tożsamości odbywa się poprzez umówienie wizyty on-line lub facebookowe konto. Znaczy to tyle, że nie można dodać opinii o lekarzu, u którego się nie było.

Administratorzy twierdzą, że „likwiduje to pole likwiduje pole do nadużyć takich jak pomówienia czy działanie nieuczciwej konkurencji. Jestem przekonany, że to dobry kierunek dalszego rozwoju serwisu”. Teoretycznie tak, jednak w praktyce nawet na takim kolosie jak Facebook znajdują się fikcyjne i podszywane konta. Ale z pewnością jest to manewr, który zdecydowanie psuje dotychczasowe możliwości bezkarnego plucia na lekarzy.

- ZnanyLekarz.pl ma być miejscem, które łączy pacjentów i lekarzy – gdzie każdy pacjent znajdzie wiarygodne informacje o lekarzach i wygodnie umówi się na wizytę, a lekarz będzie pewien, że opinie wystawiają wyłącznie jego pacjenci – wyjaśnia Mariusz Gralewski, prezes grupy DocPlanner.com.

A jak było dotychczas?

Wystarczyło zrejestrować się w serwisie za pomocą potwierdzenia poprzez adres e-mail, co jednocześnie autoryzowało konto. A więc można było sobie założyć skrzynkę pod tytułem plujenalekarza@cośtam.com, podać dane użytkownika Sierotka Makotka, jestem z Pcimia itd. i dalej jazda na znanylekarz.pl, by do woli używać sobie na lekarzach i „leczyć” swoje frustracje. Co prawda wprowadzono jakieś tam zabezpieczenia, ale bardziej była to działalność priarowa i medialna, niż rzeczywiście działające narzędzie.

Dopiero, gdy zrobiło się głośno, okazało się, że grunt serwisowi zaczyna się palić pod nogami i, by nie stracić możliwości zarobkowania, to trzeba coś z tym zrobić. Bo przecież serwisy tego typu, to nie dobrzy samarytanie, a wirtualne kopalnie pieniędzy i – tak naprawdę – to ani pacjenci, ani lekarze ich nie obchodzą, a hasełka w stylu „Jesteśmy dla was, bo was lubujemy wszelako i wam pomagamy prawie na czczo” nijak się mają do rzeczywistego targetu tego typu firm. To tak, jakby powiedzieć, że Facebook robi z nas jedną wielką kochającą się patologiczną rodzinę i wszystko, co umieszczają jego użytkownicy na tablicy, to święta prawda, bo okazałoby się, że światowe kryzysy, patologie, wynaturzenia i inne perwersje to tylko bajki, że jesteśmy wszyscy szczęśliwi, mamy pracę, kochające partnerki i partnerów…, aż szkoda się rozrzewniać.

Jak jest teraz i po co?

„Obecnie opinię o lekarzu mogą dodać jedynie ci pacjenci, którzy umówili wizytę przez serwis lub zalogowali się swoim kontem Facebookowym. W przypadku logowania kontem Facebook wprowadzone zostały również ograniczenia związane m.in. z tym, jak długo dane konto istnieje. Ważne jest to, że to pacjent wystawiający opinię będzie samodzielnie decydował czy chce, aby jego imię i nazwisko i link do profilu na Facebooku był widoczny przy opinii na ZnanyLekarz.pl. W każdym przypadku te dane będą dostępne dla administratorów serwisu” – czytamy w bajce-priarce na stronie serwisu. Ładnie, prawda? I tak ma być. Maszyna oblężnicza zaczyna się bronić, konik trojański przy niej to pikuś.

A na koniec w tej bajce-priarce czytamy, że „sposób dodawania opinii spotkał się z niechęcią części użytkowników, którzy woleliby pozostać całkowicie anonimowi. Mimo to, nie planujemy wycofywać się z tego rozwiązania. Rezygnacja z anonimowych opinii to korzyść, zarówno dla lekarzy, jak i dla pacjentów. Dzięki tej zmianie znanylekarz.pl będzie bardziej wiarygodny – żadna ze stron nie będzie mieć wątpliwości, że opinie pochodzą od realnych pacjentów” – pięknie pisze Gralewski.

Niemniej jednak nie tylko krytyką człowiek żyje, więc tak trochę należy docenić starania serwisu o poprawę wizerunku, chociaż – tak czy inaczej – robią to dla siebie, a jak przy okazji skorzystają lekarze i pacjenci, to też dobrze.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.