Pakiet: dziękujemy, odchodzimy. Ostatni gasi światło

Udostępnij:
Kolejni świadczeniodawcy odchodzą od pakietu, można spodziewać się następnych rezygnacji. Pakiet miałby sens, gdyby był powszechny. Już wiadomo, że nie będzie. Co z niego zatem zostanie, gdy znaczna część placówek zrezygnuje? Czy bez nich: pakiet w ogóle zadziała? O zdanie poprosiliśmy ekspertów.
Od początku lutego regularnie docierają do nas informacje o kolejnych szpitalach rezygnujących z pakietu. Najpierw z Wielkopolski, potem z Pomorza (czytaj: Pakiet onkologiczny się sypie: wycofują się kolejne placówki).

Wczoraj „Dziennik Polski” poinformował o kolejnych placówkach – siedemnastu z Małopolski. Dlaczego te rezygnacje? Bo pakiet jest nieopłacalny dla specjalistki. a szpitale nie mogą zmieścić się w narzuconych terminach diagnostyczno-leczniczych. POZ narzeka na przeszkody biurokratyczne.

Fala odejść narasta. Co z pakietu onkologicznego pozostanie, gdy osiągnie rozmiar krytyczny? Zapytaliśmy ekspertów z zakresu opieki szpitalnej, POZ – a także pacjentów.

- Oczywiście wycofywanie się z umów oznacza, że pakiet się sypie, a wynika to z bardzo prostej przyczyny, że został przygotowany przez wąski zespół lekarzy onkologów i resortu zdrowia – uważa prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. – Zarządzający placówkami medycznymi nie zostali włączeni do jego opracowywania a jego realizacja wiąże się z ryzykiem pogarszania dostępności w innych zakresach łącznie z utratą finansowania. Także można spodziewać się kolejnych wycofań z pakietu. Szpitale nie widzą możliwości bezpiecznej realizacji pakietu a ich zadaniem jest leczenie pacjentów w zależności od ich stanu chorobowego, a nie z jaką przypadłością zgłasza się pacjent, bo to powoduje dyskryminację innych. Trudno powiedzieć co zostanie z pakietu, ale na pewno jest czas, aby zastanowić się nad nim, bo nie ma możliwości, żeby się udał jeśli wszyscy interesariusze nie będą uczestniczyć w jego ocenie. Także lekarze nie czują się jego współtwórcami.

Prof. Fedorowski zwraca także uwagę na to, że w pakiecie nie mieszczą się chorzy już zdiagnozowani onkologicznie, bo im nie wystawia się karty i istnieje duże ryzyko, ze będą poszkodowani w stosowanych rozwiązaniach.

- Z pakietu mogą pozostać brak limitów leczenia onkologicznego i zielona karta – mówi Ewa Borek, prezes Fundacji My Pacjenci. – Wielokrotnie wskazywałam, że prawo wdrażane w atmosferze konfliktu społecznego jest niewiele warte. Rozwiązania powinny być przedyskutowane z tymi, których dotyczą, tymczasem pacjent dalej nie wiem u kogo i gdzie ma się leczyć, nie ma funkcji przypominania o terminach badań, wizyt. Prawo w, którym nie ma porozumienia pacjentów ze świadczeniodawcami nie ma sensu.

- Lekarze POZ nie mogą wycofać się z pakietu onkologicznego, bo są wpisani w ustawę, a jednocześnie lekarze na przykład ginekolog, czy onkolog nie mogą wystawić zielonej karty w razie podejrzenia, tylko pacjent musi przejść ścieżkę normalną, nie przyśpieszoną co znacznie wydłuża cały proces – mówi Jacek Krajewski szef Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – To trzeba poprawić.

Krajewski zwraca także uwagę na to, że ustawodawca przewidział zbyt mało środków na diagnostykę w specjalistce, co może powodować przesuwanie innych pacjentów na dalsze terminy a wręcz być groźne dla finansów placówek, ponieważ stawka za badania jest niższa niż koszt ich przeprowadzenia. Szpitale natomiast mają problem z tym, ze lekarz prowadzący leczenie onkologiczne nie może go skorygować bez zasięgnięcia opinii konsylium, co znaczenie wydłuża proces terapeutyczny. To także może powodować, że szpitale nie zmieszczą się w zapisanych w rozporządzeniu terminach diagnostyczno-leczniczych, a od ich spełnienia uzależniona jest płatność za wykonane usługi.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.