70 procent przetargów kończy się jedną ofertą

Udostępnij:
Minister zapowiedział uszczelnienie systemu ochrony zdrowia. Wskazał, że jednym z obszarów, w których jest to możliwe są zakupy. - Nie mamy takich mechanizmów jak grupy zakupowe. Każdy szpital, niezależnie, staje przed korporacją firm farmaceutycznych lub sprzętowych i jest bezbronny - ocenił Szumowski. Przyznał też, że w Polsce ok. 70 proc. przetargów w służbie zdrowia kończy się jedną ofertą, a w UE to zaledwie cztery procent.
Piotr Warczyński, ekspert w zakresie systemu ochrony zdrowia, były wiceminister zdrowia:
- Rzeczywiście, sprawy, o których powiedział minister Szumowski to ogromny problem polskiego systemu. Zgrubne szacunki pokazały, że z powodu braku grupowych zakupów przepłacamy co najmniej dwukrotnie we wszystkich inwestycjach i zakupach. Jeszcze w 2016 roku rozpoczęliśmy prace na nowelizacją ustawy o działalności leczniczej, której zapisy miały powołać ogólnopolską internetową platformę zamówień dla wszystkich publicznych szpitali, bez względu na formę funkcjonowania i organ tworzący. Wszystkie zamówienia i przetargi byłyby ogłaszane na platformie. Od określonej sumy przetargu szpitale byłyby zobowiązane do realizowania przetargów wyłącznie za pomocą platformy, która dodatkowo gromadziłaby zamówienia wielu szpitali na te same lub zbliżone produkty, na przykład leki. Platforma miała funkcjonować na serwerach CSIOZ. W krajach gdzie ruszyły podobne systemy oszczędności sięgały nawet 70 proc. Niestety, nowelizacja, która ujrzała światło dzienne, już po moim odejściu, nie zawierała tych zapisów, zamiast tego zaproponowano między innymi zakaz outsourcingu działalności medycznej. Na szczęście po protestach zaniechano (mam nadzieję, że na zawsze) dalszej pracy. Trzeba zaznaczyć, że sami dyrektorzy, duża ich część, nie jest zainteresowana tego typu rozwiązaniem, a próby wprowadzenia regionalnych rozwiązań wspólnych zakupów nie spotkały się z dużym zainteresowaniem. Uważam, że tylko centralne, obligatoryjne rozwiązanie będą skuteczne.

Tadeusz Jędrzejczyk, ekspert w zakresie ochrony zdrowia, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Idea zakupów grupowych nie jest zupełnie nowa. W mniejszej lub większej skali grupy zakupowe funkcjonują także w ochronie zdrowia. Przymierzając się do upowszechnienia modelu warto skorzystać z doświadczeń, które już udało się zgromadzić, zarówno tych, które miały miejsce w samej ochronie zdrowia jak i innych sektorach. Innymi słowy: do leczenia powinno się przystąpić po solidnie przeprowadzonej diagnozie. Sama informacja, że wiele ogłoszonych przetargów kończy się złożeniem tylko jednej oferty jest po prostu jednym z objawów, za którym stoi kilka nakładających się na siebie przyczyn. Z pewnością jest jednak sygnałem, żeby dokładniej przyjrzeć się, na ile konkurencyjność na rynku dostaw dla podmiotów leczniczych jest zaburzona.

Potencjalne pożytki w postaci oszczędności są osiągalne. Do rachunku jednak trzeba dopisać koszty samej agencji dokonującej zakupy, długotrwały prace uzgadniania specyfikacji, co jest wyzwaniem zwłaszcza przy specjalistycznych jednostkach, dokonujących pojedynczych zakupów ale dużej jednostkowej wartości. Logistyka i wykorzystanie zakupionych materiałów medycznych i sprzętu spowodują, że oszczędności administracyjne samych szpitali będą raczej znikome. Kolejnym warunkiem jest czas - budowanie nowego systemu, jeśli ma być efektywne nie może nastąpić z dnia na dzień.

Ostateczne oszczędności mogą oczywiście sięgnąć setek milionów złotych rocznie (w optymistycznym wariancie), jednak same w sobie nie uzdrowią wszystkich problemów szpitali i przychodni. Wreszcie samo wprowadzenie systemu centralnych zakupów może paradoksalnie przynieść docelowo lepsze i jakościowo i ekonomicznie rezultaty, jeśli wprowadzona będzie nie w trybie administracyjnym a mechanizmami zarządczymi, z poszanowaniem podmiotowości poszczególnych szpitali a tym samym współodpowiedzialności za cały proces. Ścieżka administracyjna, na pierwszym etapie może i spektakularna to przy okazji przepis na kłopoty i kompromitację PR-ową pomysłu w przypadku nieuchronnych (jak w każdy nowym projekcie) błędów.

Robert Mołdach, współtwórca Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Dlaczego grupy zakupowe nie przyjęły się szeroko w ochronie zdrowia? To dość oczywiste. Po pierwsze brak polityki właścicielskiej. Poza przykładami, które doceniam i szanuję, brak zrozumienia po stronie właścicieli publicznych, co to znaczy być właścicielem, za co właściciel odpowiada i co to znaczy być za coś odpowiedzialnym na poziomie właścicielskim, a także osobistym – jako reprezentant właściciela. Po drugie każdy uważa, że jego potrzeby są szczególne. Uzasadnia, że potrzebuje szczególnych konfiguracji ofertowych i torpeduje potencjalne inicjatywy zakupów grupowych, jako niespełniającego jego specyfiki (by nie wspominać o osobistych ambicjach, celach i nie mam tu na myśli sytuacji łamania prawa). Po trzecie, dla wyrobów, które mają dziesiątki, czy setki wariantów, brak wypracowanych mechanizmów logistycznych zapewniających dostawę just-in-time zróżnicowanych wariantów tego samego wyrobu do różnych placówek przy zakupie grupowym. Po czwarte "patrz punkt pierwszy". Komu to się opłaca, a kto na tym (s)traci? Gdzie są ambasadorzy zakupów grupowych? I pewna refleksja na koniec – czy można sobie wyobrazić sytuację, aby dla przykładu w Lux Med, Medicover, Enel-med, AHP, EMC, GNS, Affidea, Optegra i tak dalej, każdy z oddziałów kupował według swego uznania, na własne konto? Pozostawiam każdemu wyciągnięcie swoich własnych wniosków. Przy prawidłowej polityce właścicielskiej wystarczy brać produkt po produkcie - energia, USG/CT/MRI, usługi utrzymania, stenty/soczewki/endoprotezy, leki - a oszczędności pojawiają się natychmiast.

Rafał Janiszewski, eksperta w zakresie ochrony zdrowia, właściciela kancelarii doradczej:
- Kilkakrotnie w Polsce podejmowano próby utworzenia grup zakupowych w zakresie leków dla szpitali. Pozornie możliwe do uzyskania oszczędności wynikające z agregacji zamówień okazały się trudne do uzyskania. W mojej ocenie podstawową przeszkodą jest zróżnicowanie potrzeb kupujących. Po pierwsze nasze szpitale często mają indywidualne, specyficzne wręcz profile specjalistyczne. O ile, na przykład, kardiologia jest jednolitą dziedziną, samą w sobie, o tyle niejednokrotnie placówki specjalizują się w leczeniu nadciśnienia. Podobnie ma się rzecz jeśli chodzi o specjalności zabiegowe. Najistotniejszą jednak kwestią jest różnorodność zachowań terapeutycznych lekarzy. W wielu dziedzinach brak jest obowiązujących standardów, a podstępowanie terapeutyczne jest ukierunkowywane przez zalecenia, wytyczne, na które nakładają się doświadczenia i preferencje terapeutów. Dodatkowo w powijakach jest szpitalne HTA i właściwe prowadzenie receptariuszy, które mogłyby stanowić dobre narzędzie do ujednolicania pakietów zakupowych.

W efekcie rynek produktów leczniczych i wyrobów medycznych, a także sprzętu funkcjonuje na podstawie indywidualnych relacji handlowych pomiędzy oferentem i szpitalem. Ustawa o zamówieniach publicznych i wynikające z niej regulacje, nie zawsze zdają egzamin. Spotykam się z sytuacjami, gdzie strony dokładają wszelkich starań, aby wynik postępowania zakupowego był taki jak oczekują. Układanie specyfikacji zamówienia stało się niemalże sztuką, której najwyższy poziom mistrzostwa oznacza stworzenie zamówienia do którego tylko określeni dostawcy mają możliwość przystąpić. Niejednokrotnie jest to wynikiem ostro wskazanego kryterium ceny, która nie zawsze idzie w parze z jakością i oczekiwaniami zamawiającego. Z tego też powodu często do przetargu startuje jeden dostawca, pomimo że na rynku dostępnych jest kilku posiadających produkty o podobnych cechach.

Trzeba też podkreślić, że w technologiach (tych lekowych i sprzętowych) w medycynie, postęp i innowacja nie zawsze oznaczają diametralną zmianę cech i zastosowania produktu. Jednak często owe cechy stanowią o bezpieczeństwie pacjenta czy komforcie ich stosowania. W mojej ocenie wszelkie „siłowe” rozwiązania mające na celu ograniczenie możliwości wyboru oferenta, ale również szans na startowanie w przetargu, mogą być szkodliwe. Trzeba nie tylko zadać pytanie dlaczego do postępowania zakupowego startuje tylko jeden oferent. Trzeba przede wszystkim odważnie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tu właśnie pojawia się odwieczny dylemat wyważania pomiędzy ceną a wartością w rozumieniu cech służących leczeniu czy diagnostyce.

Andrzej Bąk, przewodniczący rady zakupowej Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych i prezes zarządu Medycznej Grupy Zakupowej:
- W szpitalach i klinikach prywatnych centralne zakupy funkcjonują od kilku lat. Mamy duże doświadczenie i wiedze w tym zakresie dlatego będziemy wychodzili z propozycją współdziałania do Ministerstwa, żeby podzielić się obserwacjami. Prowadzimy grupowe zakupy energii elektrycznej i gazu ziemnego, przetargi na leki (w tym leki specjalistyczne) i materiały medyczne, koordynujemy zakupy urządzeń medycznych, wyposażenia, środków czystości, drobnych urządzeń i sprzętu medycznego co gwarantuje uzyskanie cen poniżej rynkowych oraz gwarancję jakości, obsługi ze strony dostawcy i serwisu na wysokim poziomie.

Jesteśmy firmą wyspecjalizowaną w organizacji zakupów oraz negocjacji warunków handlowych. Wiemy, że najlepiej jest, kiedy każdy zajmuje się tym, co potrafi robić najlepiej. Lekarz najlepiej potrafi leczyć, chirurg operować, a specjalista od organizacji zakupów – organizować procesy zakupowe. Nie patrzymy tylko, czym operować i jakich materiałów czy leków używać ale też jak obsłużyć ze strony dostaw. Widzimy inne rzeczy niż osoba, zamawiająca dany produkt, lek lub materiał, która nie zastanawia się, z czego wynika cena i jak można ją zmienić. To kwestia rozwiązań organizacyjnych oraz uniwersalnych ustaleń centralnych dla większej grupy odbiorców.

Centralne zakupy pozwalają na oszczędności, nie tylko finansowe. To przede wszystkim usprawnienia logistyczne dla palcówki medycznej oraz dla dostawcy, który może się lepiej zorganizować, zaplanować dostawy. Można w jednym miejscu ustalić zasady współpracy dla kilkunastu czy kilkudziesięciu miejsc odbioru. Oszczędności wynikają ze zwiększenia zakupu danych materiałów czy leków od jednego dostawcy. Nie tylko wielkość zakupu ma znaczenie, ale również oszczędności i usprawnienia logistyczne u dostawcy - w obsłudze samych placówek, w dostawie, obsłudze magazynowej – tam również znajdują się pieniądze. Nie zawsze to są korzyści cenowe, często są to korzyści organizacyjne, które powodują obniżenie kosztów po stronie dostawcy, producenta i po stronie szpitala.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.