Agata Młynarska: Pomoc to nie tylko prezent

Udostępnij:
- Pomaganie to rodzaj pogotowia, w którym się jest cały czas. Pomoc nie kończy się po wręczeniu prezentu choremu dziecku. Stąd tak ważna jest osobista relacja. Z pomocą trzeba się śpieszyć – mówi Agata Młynarska, dziennikarka i gwiazda telewizyjna, która w Sukcesie Roku otrzymała nagrodę specjalną za działalność charytatywną: Ambasador Zdrowia.
Czym jest dla pani dobroć?
- Dobroć jest z jednej strony dla mnie czymś podstawowym, naturalnym, ale z drugiej strony stanowi rodzaj daru, który można przekazać drugiej osobie. W człowieku cenię przede wszystkim dobroć. Prawdziwą, serdeczną spontaniczną. Dobroć może przejawiać się w języku, który nie nosi w sobie znamion agresji, czy chamstwa. Nasza mowa zatem wyraża naszą dobroć. Ale słowa to nie wszystko, najważniejsze są czyny. Dobroć zatem to przyzwoite zachowanie i pomaganie innym, serdeczność, umiejętność współodczuwania.

Prowadzi pani bardzo aktywną działalność charytatywną. Współpracuje pani z Fundacją Dziecięcą Fantazja, ale także z Polskim Towarzystwem Onkologicznym, ruchem Amazonek, Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, czy prof. Grażyną Rydzewską w gastroenterologii. Która działalność wydaje się pani najbliższa?
- To bardzo trudne pytanie tym bardziej, że moja aktywność się zmienia. Ale rzeczywiście są rzeczy towarzyszące mi od lat. I to jest działanie na rzecz Fundacji Dziecięca Fantazja, która spełnia marzenia ciężko, terminalnie chorych dzieci, czy też dzieci głęboko niepełnosprawnych. To właśnie działalność na rzecz dzieci wyjątkowo wplotła się w moje życie i chyba tutaj mogę powiedzieć, że to im okazuję najwięcej wrażliwości, uwagi. Ale rzeczywiście moja działalność charytatywna zaczęła się od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i ten impet towarzyszący Orkiestrze w pewnym sensie poniósł mnie dalej. Byłam wolontariuszką w hospicjum dla dzieci dr Tomasza Dangla w Warszawie, w Fundacji Mam Marzenie, w której odbyłam wiele rozmów z mamami ciężko chorych dzieci. Jestem także związana z Ruchem Amazonek. Współpraca z prof. Rydzewską wywiązała się wskutek mojej choroby, którą postanowiłam przekuć w walor edukacyjny dla innych. Ale tu moja obecność ma na celu rozpropagowanie wiedzy na temat choroby i sposobów leczenia. Działalność na rzecz dzieci wiąże się z pomaganiem konkretnym ludziom, byciem blisko drugiego człowieka. Ratowanie czyjegoś życia oraz dawanie radości u kresu życia nie może się z niczym równać.

Jak zaczęła się współpraca z Fundacją Dziecięca Fantazja?
- Zaczęła się już dawno, bo w 2004 roku. Twórcy Fundacji zwrócili się do mnie z prośbą, abym pomogła w dotarciu do gwiazd, z którymi chciały spotkać się i porozmawiać chore dzieci. Niektóre marzyły o spotkaniu z Małgorzatą Foremniak, inne z Michałem Wiśniewskim, inne chciały odwiedzić plan w telewizji. Na początku Fundacja nie była dużą organizacją, ale wkrótce zaczęła się rozrastać. Pomagałam im także w rozreklamowaniu działalności, aby móc spełniać marzenia coraz większej liczby dzieci. Pojawiły się także nowe projekty. Na przykład trasy koncertowe dla ciężko chorych i niepełnosprawnych dzieci z udziałem gwiazd przy wsparciu sieci M1. Ich celem było wręczenie wymarzonych prezentów, ale i wspólna zabawa. Czasem zdarzało się, że musieliśmy negocjować z lekarzami, aby pozwolili dzieciom na udział w koncertach, a zapewnialiśmy wyposażone w odpowiedni sprzęt karetki do ich transportu. Pamiętam dziewczynkę chorą na białaczkę po chemioterapii. Jej lekarz prowadzący początkowo nie chciał się zgodzić na jej udział w koncercie, bo jego zdaniem była za słaba. Ale ona dowiedziała się, że przyjedziemy i tak bardzo chciała z nami być, że poczuła się lepiej. I lekarz zgodził się na jej udział. Wierzę więc, że organizowane przez nas wydarzenia na chwilę zatrzymują ten straszny proces degradacji i choroby. Ale musimy się spieszyć ze spełnianiem marzeń dzieci, żeby zwyczajnie zdążyć.

Jak lekarze zapatrują się na państwa działalność?
- Na początku reakcje były sceptyczne, bo przecież niejako zaburzaliśmy rytm pracy oddziału szpitalnego. Ale staramy się być obecni w sposób dyskretny, ustalać porę odwiedzin z personelem, nie zabierać dużo czasu. Także niektórzy lekarze od razu doceniali naszą pracę, inni wskazywali, że wszystko jest dobrze pod warunkiem, że ją skończymy do 18 – tej. Ale mogę powiedzieć, że najczęściej spotykam się z otwartym podejściem, z tym że lekarzy rzeczywiście trudno jest namówić do pewnego szaleństwa. Po prostu bardzo boją się o swoich podopiecznych, a są przecież odpowiedzialni za ich zdrowie i życie. Wielu lekarzy już zobaczyło pozytywny efekt zamieszania jakie ze sobą niesiemy. Także inne fundacje na przykład dr Clown bardzo zmieniają aurę szpitalną, która na co dzień jest dość ponura.

Wspomniała pani o wadze bezpośrednich relacji z dziećmi.
- Tak. Udało mi się zaprzyjaźnić z niektórymi ale szczególnie ciepło wspominam Daniela, chorego na mukowiscydozę, który mimo przeszczepienia płuc we Francji niestety zmarł. Jego największym marzeniem było poznawanie gwiazd, sam zresztą wspominał, że kiedyś też chciałby nią zostać oraz prowadzenie programów telewizyjnych. Odwiedzał mnie przy okazji różnych koncertów, zabierałam do telewizji. Zaprosił mnie na 18 urodziny. Mieszkał w małej miejscowości pod Warszawą. Pojechałam. Już wtedy bardzo źle oddychał, ale zatańczyliśmy razem. Byłam z nim do końca. Ta relacja jednostkowa jest bardzo ważna. Oczywiście Jurek Owsiak nauczył mnie, że aby pomagać nie można wyróżniać ludzi, że pomoc musi być systemowa, stąd zakupy sprzętu WOŚP, który służy wszystkim. Ale w Dziecięcej Fantazji liczy się osobista relacja. Czasem to wymaga działania ad hoc. Na przykład pamiętam 16 – letnią Paulinę także chorą na mukowiscydozę, która marzyła o tym, aby porozmawiać z Dodą. Zostaa przywieziona profesjonalnym transportem na koncert, na którym poprosiłam Dodę, żeby się z nią spotkała. Doda była u szczytu popularności. Ale spotkała się z tą dziewczyną, a ona potem mówiła, że jest szczęśliwa i przestała bać się śmierci.

Czy Fundacja pokrywa wszystkie koszty związane z realizacją marzenia dziecka?
- Tak. To są setki telefonów, emaili, ciężka praca wolontariuszy. Ale udaje się pozyskiwać przychylność firm, na przykład Falck’a, który zazwyczaj zapewnia transport odpowiednio wyposażonymi karetkami, jak i gwiazd – Roberta Lewandowskiego, czy piłkarzy Real Madryt, których także odwiedziły dzieci, czy sieci handlowych, które sponsorują prezenty czy także prywatnych osób. Pomaganie to rodzaj pogotowia, w którym jest się przez cały czas. I rzecz jasna na wręczeniu prezentu się nie kończy, zawsze temu towarzyszy rozmowa, wsparcie nie tylko dziecka, ale także jego najbliższych.

Jak dobiera pani projekty charytatywne, w których godzi się pani wziąć udział?
- Staram się patrzeć na to, kto konkretne stoi za danym projektem, czy ci ludzie mają w sobie pozytywną energię a ich praca ma sens. W mediach pracuję blisko 30 lat i nauczyłam się rozgraniczać ludzi, organizacje czy przedsięwzięcia z którymi może być mi po drodze od tych, które do mnie nie przemawiają. Kiedy zwracają się do mnie firmy, za którymi stoi solidny charytatywny Know-How zdecydowanie lepiej i bezpieczniej się czuję. Takie instytucje wiedzą jak wykorzystać zebrane pieniądze, i gwarantują, że ta pomoc trafi rzeczywiście tam, gdzie ma trafić. Jeżeli ktoś chce zorganizować płatny bal charytatywny i przeznaczyć pieniądze na mało sprecyzowany cel, to jeśli prosi mnie o jego poprowadzenie, proszę o honorarium i zaznaczam, że sama przekażę je na cel charytatywny. Zazwyczaj chęć organizatorów pozostaje jedynie w sferze wypowiedzi. Lubię czyste sytuacje.

Czym jest dla pani nagroda w Sukcesie Roku?
- Wielkim moim sukcesem roku. Cieszę się i nie ukrywam, że jestem bardzo szczęsliwa. To naprawdę wzruszające, że ktoś mnie docenił, choć w tym roku nie zrobiłam niczego specjalnego, robię to, co zawsze. Ale miło, że ktoś dostrzegł moje zaangażowanie. Ta nagroda jest dla mnie takim dodaniem blasku, rozświetleniem tego, co można zrobić ze swoim życiem poza rutynową aktywnością zawodową, pokazaniem innym, że można.

Rozmawiała: Marta Koblańska

Tekst pochodzi z „Menedżera Zdrowia” numer 10/2016.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.