Fot. Przemysław Ciupka

Chcemy systemu no fault

Udostępnij:
– Lekarze ostatnio bezustannie składają zeznania i odpowiadają na pytania prokuratury, których jest średnio dziesięć dziennie – mówi w „Menedżerze Zdrowia” Krzysztof Kordel, specjalista w dziedzinie medycyny sądowej i patomorfolog z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej WIL. Ekspert apeluje o wprowadzenie w Polsce systemu no fault.
Czego oczekują lekarze?
– Chcą normalności. Bo to, co jest dzisiaj, w jakich warunkach pracujemy, nie jest normalne.

Co ma pan na myśli?
– Odpowiem inaczej – po pierwsze, rządzący muszą zacząć cenić czas pracy lekarzy. Lekarze nie powinni wypisywać formularzy potrzebnych Narodowemu Funduszowi Zdrowia, pisać sprawozdań dla płatnika. Od tego są sekretarki i asystentki. Zresztą mówił o tym były minister zdrowia Łukasz Szumowski w maju 2018 r. między innymi w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Powiedział, że „wprowadzenie do koszyka świadczeń zdrowotnych definicji takich zawodów, jak sekretarka medyczna i opiekun medyczny, jest niezbędnym elementem, żeby odbiurokratyzowanie służby zdrowia stało się faktem”. Dodał, że dzięki temu „lekarze będą mieć więcej czasu dla pacjenta i mniej obowiązków biurokratycznych”. I co? I nic. Zdążył się minister zmienić, a pomocy dla lekarzy jak nie było, tak nie ma.

Oczywiste jest, że lekarzy nie przybędzie. Oczywiste jest również to, że jest nas za mało. W związku z tym trzeba odciążyć od zbędnych czynności tych, którzy mogą pacjentów leczyć.

Po drugie, chcemy normalności w kwestii wynagrodzenia.

Przypominam – w związku z trwającymi pracami nad projektem ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych – że oczekiwania środowiska lekarskiego w tej sprawie przedstawialiśmy w apelu nr 7 Nadzwyczajnego XIII KZL z 14 maja 2016 r. Są niezmiennie. Postulujemy o ustalenie minimalnych wynagrodzeń zasadniczych w wysokości średniej krajowej pensji dla lekarzy i lekarza dentysty stażysty, dwukrotnej średniej krajowej – dla osób bez specjalizacji, dwuipółkrotnej średniej krajowej dla tych z pierwszym stopniem specjalizacji oraz trzykrotnej średniej krajowej dla lekarzy posiadających specjalizację drugiego stopnia lub tytuł specjalisty.

Współczynniki określone przez Krajowy Zjazd Lekarzy pozwolą w sposób godny wynagradzać nakład pracy i odpowiedzialność ciążącą na osobach zajmujących się ochroną życia i zdrowia ludzkiego – bez przepracowania i wypalenia zawodowego lekarzy, w normalnym czasie pracy.

Wydaje się jednak, że zmieniło się podejście młodszych do pracy. Cenią work-life balance, czyli koncepcję zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Jak pan to ocenia?
– Młodzi nie chcą pracować cztery dni w tygodniu na dyżurach – jak ja, jak średnie pokolenie, czyli ci powyżej 35. roku życia, do wieku emerytalnego. I słusznie. Niech nie popełniają naszych błędów. Młodzi chcą pożyć – i dobrze. To racjonalne podejście – wykonywać z pełnym zaangażowaniem swoje obowiązki, ale potem odpocząć. Między innymi, żeby lepiej pracować. I apeluję o to, aby nie oczekiwać od młodych, żeby powielali błędy starszych, żeby zaharowywali się, żeby się wypalali.

Wróćmy do wyliczania. Po trzecie…
– System no fault. Lekarze ostatnio nic nie robią, tylko składają zeznania i odpowiadają na pytania prokuratury.

Proszę o przykład.
– Mam przed sobą zapytanie prokuratury dotyczące starszego pacjenta, który przebywał na oddziale paliatywnym. Niestety, pacjent umarł z powodu ciężkiej, nieuleczalnej choroby nowotworowej – już nie było możliwości skutecznie go leczyć. Będziemy się tym przypadkiem teraz zajmować, bo rodzina zastanawia się, czy chory nie był źle leczony. Bliscy mają wątpliwości… po kilkunastu miesiącach. Po kilkunastu miesiącach, bo się rodzinie nagle coś przypomniało.

Nagle – po konsultacji z prawnikiem, tak?
– Oczywiście. Oczekują, górnolotnie mówiąc, sprawiedliwości, ale – a nuż – można na zmarłym mężczyźnie zarobić. Tak to niestety dziś wygląda. Na to jest przyzwolenie rządzących. W takich nienormalnych czasach żyjemy.

Takie działanie pacjentów bezpośrednio wpływa na pracę lekarzy?
– Myślę, że tak. Zawsze z tyłu głowy mają prokuratora.

Ile jest takich spraw?
– Średnio dziesięć pytań dziennie od prokuratury. W 2021 r. w Wielkopolsce było ich 500. Ogólnie, w Polsce – 4000-5000.

A w ilu sprawach potwierdzono, że doszło do błędów lekarskich?
– Szacuję, że w 2, 3 procentach spraw dochodzi do kardynalnych błędów. W przypadku pozostałych chodzi o pieniądze.

Jak rozwiązać ten problem?
– Wprowadzić w Polsce system no fault funkcjonujący w Szwecji od ponad 40 lat. Wszystkie placówki medyczne w tym kraju wykupują obowiązkowe ubezpieczenie na rzecz pacjentów. Gdy dojdzie do niepożądanego zdarzenia medycznego, nie trzeba orzekać, z czyjej winy. Wystarczy udowodnić, że ono nastąpiło i pacjent poniósł szkodę, za którą należy mu się rekompensata. To rozsądne, szybsze i tańsze rozwiązanie – bezpieczne i sprawiedliwe.

Nie wydaje się, aby w tej kwestii cokolwiek się zmieniło. 22 kwietnia minister zdrowia Adam Niedzielski wziął udział w konferencji Bezpieczeństwo Pacjenta, zorganizowanej przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku i Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Powiedział: „System no fault, o którym marzyliśmy wszyscy, jest kontrowersją i to trzeba otwarcie powiedzieć. My, uczestnicy systemu ochrony zdrowia, jesteśmy do niego w stu procentach przekonani, ale na poziomie politycznym – nie wymieniając konkretnych resortów – jest trudny do wytłumaczenia”.
– Zgadza się, to jest decyzja polityczna…

Nie powie pan nic więcej?
– Nie. Pan mnie zacytuje, pewne osoby to przeczytają, nie spodoba im się to… A mnie się nie chce chodzić po sądach.

Spytam więc o prace izby lekarskiej. Jest pan nowym starym prezesem Okręgowej Rady Lekarskiej WIL. Pan był pan szefem izby od 2009 do 2018 r. 19 marca wybrano pana na prezesa w kadencji 2022-2026. Jakie ma pan tym razem plany?
– Postaram się zrobić wszystko, aby było normalniej, ale także, aby udowodnić rządzącym, że nie należy traktować nas jak wrogów, jak ludzi, którzy chcą ich wykiwać – że można traktować jak ekspertów, z którymi można się pogadać. Poza tym chciałbym zaangażować młodych w pracę w izbie. Są chętni, mają nowe podejście do pracy i życia, ale trzeba się z nimi porozumieć, dogadać. Dobrze byłoby także aktywizować tych najciężej pracujących, czyli średnie pokolenie, powyżej 35. roku życia do wieku emerytalnego. Poza tym uważam, że ważne jest to, co robiłem wcześniej – organizacja szkoleń dla starszych i młodszych lekarzy.

Przeczytaj także: „System no fault trudny politycznie”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.