Co dalej z NFZ? Tego chyba nie wie nikt

Udostępnij:
- NFZ zostanie zlikwidowany 1 stycznia 2018 roku - poinformował jesienią 2016 roku resort, a w maju tego roku potwierdził to minister Radziwiłł. Wszystko wydawało się jasne do... soboty (1 lipca). - Likwidacji to sprawa na następną kadencję - powiedział Jarosław Kaczyński, prezes PiS, podczas konwencji Zjednoczonej Prawicy. Co na to Radziwiłł? Przyznał, że nie ma jeszcze decyzji. - Będziemy to analizować - stwierdził. O skomentowanie zamieszania poprosiliśmy Tomasza Grodzkiego, Tadeusza Jędrzejczyka i Bartosza Arłukowicza.
Przedstawiamy opinie ekspertów.

Profesor Tomasz Grodzki, "minister zdrowia” w Gabinecie Cieni Platformy Obywatelskiej:
- Można się było tego spodziewać. Z resortu pana Radziwiłła co rusz wychodzą sprzeczne sygnały. Mówią, że likwidują kontrakty zastępując je ryczałtem, a za chwilę namawiają pacjentów do płacenia! Kiedy indziej zapowiadają zmniejszenie liczby łóżek i... jednocześnie zmniejszenie kolejek. Twierdzą, że popierają transplantologię, a jednocześnie powodują drastyczną podwyżkę wielu leków potrzebnych po przeszczepieniu narządu. Takie sprzeczności można mnożyć, a to tylko świadczy o chaosie panującym w resorcie.

To dobrze, że prezes PIS publicznie piętnuje nocne kolejki na SOR, ale to jest nic w stosunku tego, że ludzie wymagający wymiany dużych stawów, cierpiących latami katusze w wielomiesięcznych kolejkach na zabiegi.

Deklaracja dotycząca Narodowego Fundusz Zdrowia wpisuje się w ten model chaosu i zmian decyzji. Minister mówi, że początek likwidacji NFZ to 2018 rok, a prezes drugie wspomina o następnej kadencji, czyli po 2019 roku.

Korci mnie czasem, aby zapisać się u słynnej pani Basi na spotkanie z prezesem Kaczyńskim i chociaż trochę mu objaśnić, na czym polegają realne problemy służby zdrowia. Mam wrażenie, że jego otoczenie "lukruje" rzeczywistość i odcina go od realiów.

Tadeusz Jędrzejczyk, ekspert organizacji ochrony zdrowia i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Interesujące jest porównanie w tym przypadku do publicznej debaty o zdrowiu w USA. "Obamacare" było reformą ostro krytykowaną. Jednak po zapowiedzi jej likwidacji notowania obowiązujących wciąż rozwiązań poszły w górę, a obecna administracja i kongres mają kłopot, jak z przedwyborczych zapowiedzi wyjść. Przyczynami są przede wszystkim odmienne wizje w samym obozie władzy, jak i presja ze strony i opinii publicznej, i silnych grup interesów. Analogiczna sytuacja jest w Polsce.

Likwidacja NFZ jako instytucjonalnego symbolu niewydolnego systemu podobała się na etapie hasła. Gdy jednak zapowiedzi wykonania zapowiedzi stały się bardziej realne spotkały się z... powolnym, ale systematycznie rosnącym zaufaniem społecznym do instytucji płatnika.

Historia lubi się powtarzać. Warto przypomnieć, że Donald Tusk w czasie expose w 2007 roku wyraził intencję likwidacji NFZ, której potem ówczesna koalicja wycofała się. Niezależnie od powyższego przez osiem lat kolejne nowelizacje ustawy o finansowaniu świadczeń ze środków publicznych odbierały kompetencje centrali NFZ na rzecz bezpośrednich uprawnień ministra, z częściowym wsparciem AOTMiT. Była to zresztą kontynuacja dłuższego trendu zapoczątkowanego likwidacją kas chorych.

Odbieraniu kompetencji, jakkolwiek brzmi to paradoksalnie, towarzyszyło zwiększanie liczby zadań. Płatnik jest obecnie w zasadzie agencją wykonawczą woli ministra zdrowia. Dodatkowo w międzyczasie wycofano się z pomysłu reformy danin od dochodów (ZUS, PIT, NFZ). W tym sensie likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia nie ma najmniejszego sensu, zwłaszcza, że efektywność liczona stosunkiem kosztów własnych do realizowanych zadań jest już sporo poniżej jednego procenta i systematycznie spada. Słowem wycofanie się z likwidacji obecnej instytucji płatnika jest dobrą decyzją. Tym bardziej że pilniejsza potrzeba restrukturyzacji występuje obecnie po stronie ZUS. Jak sądzę rządzący zorientowali się, że wobec szerszego kontekstu ewentualna likwidacja mogłaby oznaczać co najwyżej zmianę szyldów, co mogłoby być krytykowane jako działanie pozorne.

Diagnoza dotycząca tego, że oczekiwania ludzi w istocie nie dotyczą likwidacji tej lub innej instytucji, ale rozwiązania problemu dostępności do świadczeń, którą przedstawił prezes partii rządzącej jest także i oczywista, i słuszna. Problem polega na tym, że nawet na horyzoncie nie widać nawet założeń do projektów, które tą sytuację mogłyby pozytywnie zmienić.

Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej:
- To pokazuje, że obóz rządzący na czele z Jarosławem Kaczyńskim nie ma żadnego pomysłu na służbę zdrowia. Widzimy chaotyczne wypowiedzi różnych przedstawicieli rządu. Z jednej strony prezes Kaczyński mówi o tym, że kwestia likwidacji NFZ, to sprawa na kolejną kadencję, a z drugiej strony na komisji zdrowia słyszeliśmy zapowiedzi o tym, że od stycznia 2018 roku NFZ będzie postawiony w stan likwidacji. Wycofywanie się przez Jarosława Kaczyńskiego w tym momencie z zapowiedzi likwidacji NFZ, to także efekt chaosu, jaki minister Radziwiłł zafundował Polakom, poprzez sieć szpitali. Kierownictwo PiS doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejne eksperymenty Radziwiłła zakończą się totalną klęską całego rządu.

Przeczytaj także: "Radziwiłł: Kiedy nastąpi likwidacja NFZ? Styczeń 2018 to nadal aktualna data".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.