Czech: Kiedy minister Szumowski obejrzał moje wyniki badań serca, powiedział: „Nie ma wyjścia. Muszę cię puścić”

Udostępnij:
- Zebranie kierownictwa Ministerstwa Zdrowia w hotelu Narvil? To pechowy zbieg okoliczności. Rzekome matactwa w sprawie listy leków refundowanych? To kłamstwa – mówi Marcin Czech, były wiceminister zdrowia w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. – Zrezygnowałem ze względu na zaburzenia rytmu serca, nie stchórzyłem – podkreśla. Zapowiada, że pozwie dziennikarki. - Dwie panie [Judyta Watoła z „Gazety Wyborczej” i Barbara Burdzy z „Faktu” – red.] napisały political fiction, zmyśliły historię, z której wynikało, że jest jestem przyjacielem koncernów farmaceutycznych. To był hejt, nagonka.
Zapytam wprost, podał się pan do dymisji po publikacjach „Gazety Wyborczej” i „Faktu”?
- Prawda jest taka, że minister Szumowski i premier Morawiecki zaakceptowali moją prośbę o dymisję. Zrezygnowałem ze względów zdrowotnych. Nie ma drugiego dna. 15 stycznia trafiłem do szpitala z powodu zaburzenia rytmu serca. Zasłabłem w drodze do pracy w Warszawie, zostałem przewieziony w trybie pilnym do najbliższego szpitala. Musiałem wybrać: albo służba ojczyźnie, albo zdrowie. Kiedy minister Szumowski - który jest arytmologiem - obejrzał wyniki moich badań, powiedział: „Nie, Marcin, nie ma wyjścia. Muszę cię puścić”. To nie zabrzmi dobrze w ustach lekarza, który jest specjalistą od zdrowia publicznego, ale powiem wprost: pracowałem przez półtora roku non stop. Wszędzie z laptopem i komórką w ręce, byłem online niemal przez całą dobę, zaczynałem o 7 rano, kończyłem o 1 w nocy. Nie miałem wolnej niedzieli, wieczora i wakacji. Cierpiałem na bezsenność, byłem ofiarą przepracowania, permanentnego stresu i hejtu ze strony dwóch dziennikarek spoza branży.

Kiedy tylko dowiedziałem się o pańskiej dymisji, spytałem pana o to, czy to prawda. Odpowiedział pan w mejlu: „Tak, byłem zmuszony wybrać zdrowie i pozostawić urząd. Za dużo było hejtu, kłamstw i pseudodziennikarzy”.
- To była emocjonalna wypowiedź. Prawdą jednak jest, że dwie dziennikarki [Judyta Watoła z „Gazety Wyborczej” i Barbara Burdzy z „Faktu” – red.] napisały political fiction, zmyśliły historię, którą wielokrotnie powtarzały, z której wynikało, że jestem przyjacielem koncernów farmaceutycznych. To nieprawda. Gdy sprawowałem urząd spadły ceny leków. Wystarczy budżet refundacyjny, którego nigdy nie przekroczyłem, również dotyczący programów lekowych, podzielić przez (znacznie większą) liczbę refundowanych leków. Jest mi tym bardziej przykro, że wszyscy profesjonalni i rzetelni dziennikarze, którzy towarzyszyli mi w ministerialnej drodze, często krytykując moje poczynania, robili to w sposób etyczny i stymulujący mój zespół do korzystnych zmian. To jest prawdziwe, potrzebne wszystkim dziennikarstwo, misja czwartej władzy. Wobec nieuczciwych dziennikarek będę zmuszony podjąć kroki prawne, moje dobre imię, na które przez ćwierć wieku ciężko pracowałem, zostało bezpodstawnie zniesławione. I nawet jeśli atak był czysto polityczny, moja odpowiedź będzie całkowicie apolityczna, po opuszczeniu Ministerstwa Zdrowia.

Pisano także o posiedzeniu w hotelu Narvil, cytuję „Kiedy w piątek Ministerstwo Zdrowia dopisało do projektu listy refundacyjnej 14 leków firmy Adamed, całe kierownictwo resortu pojechało na weekend do hotelu Narvil w Serocku. Hotel należy do... właścicieli Adamedu”, a także o rzekomych matactwach w listach refundacyjnych. Informowano, że „Projekt listy leków refundowanych pełen błędów”.

Spytam o pierwszą sprawę. Jak to było z tym posiedzeniem w hotelu Narvil?

- To bardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Ktoś nie zauważył, że hotel należy do właścicieli firmy Adamed. Powiedzmy otwarcie: to nie ministrowie decydują, gdzie odbywają się obrady. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, powiedziałem: „Kurde, jesteśmy w hotelu, który należy do Adamedu”. Było za późno na zmianę, nikomu do głowy nie przyszło, że będziemy posądzani o korupcję. To było długie, merytoryczne spotkanie, w którym wzięły udział 24 osoby. Dotyczyło planów Ministerstwa Zdrowia na 2019 rok. Poza wszystkim, nikt się nie zbliżył do SPA. A za dwa czy trzy kieliszki wina do późno serwowanej kolacji, sami zapłaciliśmy.

Czy gdyby ponownie posiedzenie kierownictwa resortu miało się odbyć niedaleko Warszawy, i to od pana zależałaby decyzja, w którym hotelu mają odbyć się obrady, wybrałby pan inne miejsce?
- Z całą pewnością tak. Poza tym jako instytucja (podczas Komisji Zdrowia) przyznaliśmy się do błędu i wyciągnęliśmy wnioski. Stworzyliśmy procedurę, z której wynika, że zawsze przed organizacją posiedzenia, spotkania, szkolenia poza resortem sprawdzimy, kto jest właścicielem hotelu. To dobre rozwiązanie.

Druga sprawa. Co z listami refundacyjnymi?
- Gdybym mógł jeszcze raz podejmować decyzje refundacyjne, podjąłbym takie same. Jestem dumny z list refundacyjnych, które udało nam się stworzyć. Było to możliwe dzięki ciężkiej pracy oddanych zespołów z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji, zaangażowanych członków Komisji Ekonomicznej, profesjonalnych analityków AOTMiT, pracowników DGL w NFZ, nieodzownego wsparcia konsultantów krajowych. Zmiany, które zawierały obwieszczenia były rozsądne, przemyślane, uzasadnione, dobre dla pacjentów, postulowane przez lekarzy. Rozszerzały opcje terapeutyczne w dziedzinach priorytetowych: w onkologii, w hematoonkologii, ale również w chorobach rzadkich, takich jak nocna napadowa hemoglobinuria czy SMA uzupełnione nowymi rozwiązaniami w reumatoidalnym zapaleniu stawów czy łuszczycy. Proszę pamiętać, że na listach znalazł się również lek kardiologiczny i po raz pierwszy na liście w refundacji otwartej – szczepionka, wzmacniając wachlarz możliwości prewencji pierwotnej tym samym wzmacniając bardzo ważne działania w zakresie zdrowia publicznego. Te listy refundacyjne odpowiadały potrzebom. I jeszcze jedno, „mieściły się” również w zaplanowanym budżecie NFZ (do czwartego kwartału 2018), nie wydałem więcej pieniędzy niż było zaplanowane. Dopiero w Polityce Lekowej i nowelizacji ustawy o refundacji przewidziany jest ich procentowy, proporcjonalny do wszystkich wydatków na zdrowie, wzrost [...].

Wywiad opublikowano w "Menedżerze Zdrowia" numer 1-2/2019. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.