Fundacja "Organiści": Bartek Kruczkowski żyje w sześciu osobach
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 25.05.2016
Źródło: BL, AFP, Wirtualna Polska
Bartek miał 26 lat, gdy z grupą znajomych wszedł na dach budynku. Chciał podziwiać panoramę Londynu z wysokości. Konstrukcja nie wytrzymała ciężaru i się zawaliła. Nie przeżył. Ale jego organy żyją w sześciu osobach. Działa też fundacja jego imienia.
Kiedy mama Bartka, Jolanta Kruczkowska, dowiedziała się, że organy jej syna mogą uratować życie innych, powiedziała: "tak". - Nie miałyśmy z córką żadnych wątpliwości. Bartkowi nic nie przywróciłoby życia, a jego ograny uratowały życie sześciu osób – mówi Kruczkowska.
- W kilkugodzinnych odstępach przez lekarzy różnych specjalności pobrane zostały dwie nerki, trzustka, zastawka płucna oraz wątroba. Ostatni z wymienionych organów uratował życie dwóm osobom. Jej część otrzymał 2,5-letni chłopiec, drugi fragment trafił do 56-letniego mężczyzny – przypomina „Wirtualna Polska”.
Nerki Bartka przeszczepiono 30-latkowi i 25-letniej kobiecie. Zastawka płucna i trzustka uratowała życie dwóm młodym mężczyznom. Pani Jolanta do dziś otrzymuje informacje o ich stanie zdrowia.
- Opinie, z jakimi zetknęłam się po podjęciu decyzji o oddaniu organów, były szokujące. Mówili, że to co, zrobiłam, jest karygodne, że wyprodukowałam sześciu rencistów, na których wszyscy muszą pracować – dodaje.
Trzy lata po tragedii Jolanta Kruczkowska wraz z przyjaciółmi Bartka założyła Fundację im. Bartka Kruczkowskiego "ORGANIŚCI". Jak mówi, skłonił ją do tego przede wszystkim brak wiedzy i świadomości osób na temat transplantacji. - Po śmierci syna i jej zgodzie na pobranie organów, usłyszała wiele słów, które to potwierdzają – konkluduje portal.
- W kilkugodzinnych odstępach przez lekarzy różnych specjalności pobrane zostały dwie nerki, trzustka, zastawka płucna oraz wątroba. Ostatni z wymienionych organów uratował życie dwóm osobom. Jej część otrzymał 2,5-letni chłopiec, drugi fragment trafił do 56-letniego mężczyzny – przypomina „Wirtualna Polska”.
Nerki Bartka przeszczepiono 30-latkowi i 25-letniej kobiecie. Zastawka płucna i trzustka uratowała życie dwóm młodym mężczyznom. Pani Jolanta do dziś otrzymuje informacje o ich stanie zdrowia.
- Opinie, z jakimi zetknęłam się po podjęciu decyzji o oddaniu organów, były szokujące. Mówili, że to co, zrobiłam, jest karygodne, że wyprodukowałam sześciu rencistów, na których wszyscy muszą pracować – dodaje.
Trzy lata po tragedii Jolanta Kruczkowska wraz z przyjaciółmi Bartka założyła Fundację im. Bartka Kruczkowskiego "ORGANIŚCI". Jak mówi, skłonił ją do tego przede wszystkim brak wiedzy i świadomości osób na temat transplantacji. - Po śmierci syna i jej zgodzie na pobranie organów, usłyszała wiele słów, które to potwierdzają – konkluduje portal.