Gądek: Zdrowie ma być zabezpieczone bez politykierstwa, ideologizowania i rozgrywek między rożnego rodzaju lobby

Udostępnij:
Prezentujemy pierwszy wywiad z Lidią Gądek po objęciu stanowiska wiceministra w Gabinecie Cieni PO. Posłanka opowiada o tym, jak ocenia pierwszy rok ministra Radziwiłła i pomysł likwidacji NFZ. Mówi też o wprowadzeniu ubezpieczeń dodatkowych i alternatywnych, a także przyznaje, że chce być cieniem "wyraźnym", czyli takim, który bacznie obserwuje poczynania ministerstwa zdrowia i konstruktywnie je punktuje.
W gabinecie cieni przypadła pani rola wiceministra zdrowia, a zatem zajmie się pani recenzowaniem pracy resortu kierowanego przez Konstantego Radziwiłła. Jakim będzie pani cieniem – nieodłącznym, ostrym, wyraźnym, ledwo widocznym? Jak określiłaby pani swoją rolę?
Po pierwsze – baczna obserwacja. A jako wynik obserwacji – ewentualna krytyka. Najważniejsze jednak jest tworzenie programu, który w kolejnych wyborach, mam nadzieję, zostanie przez Polaków zaakceptowany. Jakim cieniem mam zamiar być? Z wymienionych propozycji najbardziej pasuje określenie „wyraźnym”, czyli takim, który bacznie obserwuje poczynania ministra zdrowia i konstruktywnie punktuje, a jednocześnie – jeśli będzie wola – podpowiada dobre rozwiązania. Zdrowie Polaków ma być zabezpieczone bez politykierstwa, ideologizowania i rozgrywek pomiędzy rożnego rodzaju lobby.

Jak ocenia pani rok pracy resortu pod obecnym kierownictwem? Proszę o wskazanie najgorszych i najlepszych, pani zdaniem, decyzji i działań.
- Rok działalności rządu, a więc i Ministerstwa Zdrowia, to dobry czas, żeby postawić pierwsze oceny. Jak wszyscy pewnie zauważyli, przez te dwanaście miesięcy starałam się nie oceniać, a już z pewnością nie krytykować ministra. Uważam, że trzeba dać czas na przygotowanie odpowiednich działań. Niestety, mityczne, jak się okazało, teczki pani premier zamiast gotowych ustaw – pełne były sloganów, które nie znalazły odzwierciedlenia w procesie legislacyjnym.

Trudno wystawić ocenę ministerstwu, bo... tak naprawdę jesteśmy nadal na etapie informacji o przygotowywanych projektach zmian, a te, które zostały już przyjęte, nie poprawiają niczego w systemie ochrony zdrowia. Najlepszą decyzją było utrzymanie, choć w zmienionej formie, przygotowanego w poprzedniej kadencji finansowania powszechnych szczepień przeciwko pneumokokom wprowadzonego od stycznia 2017 r. Decyzja była jeszcze miesiąc temu mocno zagrożona, ale udało się. Ważne jest, że zaczynamy. Za prawidłowy uznaję zdecydowanie kierunek zmian w finansowaniu diagnostyki i leczenia chorób rzadkich i ultrarzadkich. Wprawdzie planu nadal nie ma, ale kierunek prac kontynuujący prace zespołu z poprzednich lat zasługuje na pozytywną ocenę.

Niestety, zdecydowanie łatwiej jest wymienić złe decyzje. Po pierwsze zerwanie – tak to należy nazwać – programu lecznica niepłodności w Polsce, w tym programu in vitro. Decyzja podyktowana ideologią , a nie wiedzą medyczną i dobrem społecznym, co w przypadku tak wrażliwej dziedziny nie powinno mieć miejsca. Kolejna sprawa to zmiany ustawowe zwane „hamującymi komercjalizację”. To nic innego jak zrzucenie odpowiedzialności za brak środków na finansowanie potrzeb zdrowotnych mieszkańców z rządu na samorządy. Ustawa została przepchnięta mimo negatywnych opinii w tym zakresie ze strony zarówno samorządów, jak i środowisk pacjentów oraz ekspertów. Następną niewłaściwą decyzją jest ograniczenie liczby rezydentur! Jest to absolutnie skandaliczne w momencie, kiedy zdajemy sobie sprawę z olbrzymich niedoborów kadrowych. Złych decyzji można by wymienić zdecydowane więcej. Choćby sztandarowy program 75+, którym chwali się minister. Program jest w obecnym kształcie raczej powodem do frustracji, zarówno dla pacjentów, jak i dla nas – lekarzy. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, poprawiającym dostępność dla pacjentów, byłoby zwiększenie stopnia refundacji w zależności od schorzenia, a nie wieku pacjenta.

Jak pani ocenia sztandarowy pomysł Prawa i Sprawiedliwości, czyli plany likwidacji NFZ?
Likwidacja NFZ, obok programu 75+ oraz podniesienia finansowania do 6 proc. PKB, była głównym hasłem kampanii wyborczej PiS. Dla mnie już wtedy było jasne, że tego typu hasła to efekt całkowitego braku pomysłu na ochronę zdrowia w Polsce. Powtarzam: nie wolno nam pozwolić na cofnięcie się do niewydolnego systemu socjalistycznego, w którym podział środków na ochronę zdrowia był nakazowo-rozdzielczy. Konieczne jest, aby płatnik w systemie pozostał niezależny, a pieniądze na ochronę zdrowia były wydzielone i rozdzielane według jawnych kryteriów kontraktowych, a nie rozdawane przez polityczne organy. Płatnik winien być zdecydowanie zdecentralizowany, z dużą swobodą podziału środków w zakresie regionu. Zmiana powinna raczej dotyczyć zasad kontraktowania i tu wkrótce przedstawimy konstruktywne propozycje w naszym programie.

Jaki pani zdaniem jest najlepszy sposób na to, by nakłady na ochronę zdrowia nie były zbyt małe? Proste pytanie – co trzeba by zrobić, żeby były większe?
- Nakłady na ochronę zdrowa w Polsce są zbyt niskie, mimo iż przez poprzednie osiem lat uległy podwojeniu! Ważne są dwa aspekty w sprawie finansowania ochrony zdrowia: po pierwsze stały wzrost nakładów, a po drugie racjonalizacja ich dystrybucji. Jeśli chodzi o pierwszy priorytet, to zamiast odchodzenia od systemu ubezpieczeniowego winno się uszczelniać system i poprawić ściągalność składek, zwiększyć możliwości rozwoju przedsiębiorczości i systematycznego wzrostu gospodarczego, co spowoduje realny wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Kolejna sprawa to wprowadzenie ubezpieczeń dodatkowych i alternatywnych, co jest najlepszym ze znanych sposobów – w wysokorozwiniętych krajach – zwiększania puli środków w systemie, a w perspektywie premiowanie prawidłowych zachowań zdrowotnych w ramach składek ubezpieczeniowych. Następna kwestia to wykorzystanie na działania profilaktyczne pieniędzy z akcyz.

Drugi priorytet to racjonalne wykorzystanie posiadanych środków, a wiec zmiana systemowa polegająca na redukcji kosztownych, a mało efektywnych z punktu widzenia zdrowia populacyjnego procedur. Konieczne jest ograniczenie hospitalizacji do tych przypadków, które jej bezwzględnie wymagają i standaryzacja szpitali na podstawie realnych potrzeb zdrowotnych, a nie lokalnych ambicji politycznych. Konieczne jest także rozszerzenie kompetencji POZ tak jak w złotym standardzie – przy nakładach 20 proc. środków na ochronę zdrowia zabezpieczenie 80 proc. potrzeb zdrowotnych społeczeństwa, AOS dla wybranych przypadków niewymagających hospitalizacji, a także wprowadzenie sprawnego systemu informatycznego z połączeniem pomiędzy uczestnikami systemu i pacjentem spowoduje znaczną poprawę opieki nad pacjentem, a zmniejszy koszty, m.in. poprzez ograniczenie wielokrotnych badań oraz racjonalizację terapii. I najważniejszy temat na koniec: sprawnie działający system profilaktyki – od pierwotnej po trzeciorzędową! Chociaż efekty są długofalowe, to im szybciej o nie zadbamy, tym szybciej będzie można oczekiwać rezultatów w postaci poprawy stanu zdrowia populacji w skali kraju.

Jak rozwiązałaby pani kwestię płacy minimalnej? Co pani myśli o propozycji ministerstwa?
- Temat płac w ochronie zdrowia jest niezmiernie ważny i nie ma co udawać – równie trudny. Wiąże się zdecydowanie z finansowaniem całości systemu. Niechętnie mówię o płacy minimalnej, choć jest to swego rodzaju podstawa, na której trzeba ten system zbudować.

Dobrze funkcjonujące modele ochrony zdrowia jako jedne z najważniejszych mierników funkcjonalności systemu badają zadowolenie pracowników sektora ochrony zdrowia, bazując na tym, iż zadowolony lekarz, pielęgniarka czy fizjoterapeuta to również zadowolony z jego pracy pacjent. Chciałabym, aby tak właśnie w przyszłości było i w naszym kraju. To kolejny mój priorytet. Praca zawodu medycznego winna być wyceniona nie kwotowo, ale proporcjonalnie. Jednym z lepszych mierników jest oczywiście tzw. średnia krajowa.

Zaproponowane przez obecnego ministra – tylko dla wybranych grup zawodów medycznych – „dochodzenie” do pewnych poziomów wynagrodzenia jest rodzajem wróżby, choćby ze względu na rozłożenie w czasie, moim zdaniem nie do przyjęcia. Poza płacą minimalną konieczne są motywacyjne systemy wynagradzania za pracę, efekty dodatkowe i umiejętności. Drugim aspektem, o którym w pytaniu pan nie wspomina, jest uwzględnienie przy wycenie świadczeń kosztów pracy w ten sposób, aby wynagrodzenie personelu medycznego mogło być faktycznie godne. Narzucanie zarządzającym placówkami medycznymi norm wynagrodzenia bez zachowania odpowiedniej proporcji w wycenie świadczenia może powodować tylko kolejne zadłużanie placówek medycznych, fale protestów, a w konsekwencji dalszą emigrację dobrze wykształconych kadr medycznych i zapaść systemu.

Przeczytaj również: "Nowy zdrowotny lider opozycji przeciw „taboryzacji” spraw zdrowia w RP" i "Radziwiłł pod lupą, czyli ocenili pierwszy rok pracy ministra".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.