Łódzcy lekarze wśród najczęściej nadużywających zaufania pogotowia ratunkowego
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 03.12.2016
Źródło: BL, Gazeta Wyborcza
Pogotowie wzywane bywa do psa, pijanego męża i innych przypadkach – informowano wielokrotnie. Pracownicy łódzkiego pogotowia skarżą się jednak, że zaufania ich instytucji często nadużywają lekarze.
- W pogotowiu zauważyli, że wśród nieuzasadnionych wezwań sporo jest telefonów z przychodni – pisze łódzka edycja „Gazety Wyborczej”.
- Lekarze POZ-ów wolą zadzwonić po nas z informacją, że życie pacjenta jest zagrożone, więc należy go zawieźć do szpitala, niż samemu organizować transport – opowiada rozmówca gazety z pogotowia. - Często na miejscu okazuje się, że chory mógłby spokojnie poczekać i przejechać ambulansem przychodni – dodaje.
I podaje przykład zgłoszenia pacjenta nieprzytomnego i bez oddechu – który leżał przed przychodnią w Ozorkowie. - Rzeczywiście, leżał, ale nie nieprzytomny, tylko mocno pijany. Rozumiem, że to nieładnie wyglądało, ale my nie jesteśmy po to, by sprzątać – opowiada rozmówca dziennika.
Za nieuzasadnione wezwanie grozi mandat - od 500 o 1500 złotych. Wystawiony został na przykład żonie, która postawiła na nogi służby, bo nie chciała odzywać się do męża. Karetkę wezwał, zaniepokojony że żona nie otwiera drzwi, a na pewno jest w mieszkaniu, więc chyba jej się coś stało. - No, stało się. Tak się obraziła, że z mężem nie chciała rozmawiać. Do domu też go nie chciała wpuścić - mówi Edyta Wcisło, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego.
Kiedy karetka jedzie do nieuzasadnionego wezwania, ratowników może zabraknąć do ratowania ludzkiego życia - mówi rzeczniczka.
Pogotowie prowadzi kampanię informacyjną, aby uświadomić pacjentom, kiedy można wzywać pogotowie, a kiedy lepiej zgłosić się do przychodni. Pilne przypadki wymieniają na liście umieszczonej na odwrocie karty medycznej, którą zostawiają po wizycie u pacjenta.
- Lekarze POZ-ów wolą zadzwonić po nas z informacją, że życie pacjenta jest zagrożone, więc należy go zawieźć do szpitala, niż samemu organizować transport – opowiada rozmówca gazety z pogotowia. - Często na miejscu okazuje się, że chory mógłby spokojnie poczekać i przejechać ambulansem przychodni – dodaje.
I podaje przykład zgłoszenia pacjenta nieprzytomnego i bez oddechu – który leżał przed przychodnią w Ozorkowie. - Rzeczywiście, leżał, ale nie nieprzytomny, tylko mocno pijany. Rozumiem, że to nieładnie wyglądało, ale my nie jesteśmy po to, by sprzątać – opowiada rozmówca dziennika.
Za nieuzasadnione wezwanie grozi mandat - od 500 o 1500 złotych. Wystawiony został na przykład żonie, która postawiła na nogi służby, bo nie chciała odzywać się do męża. Karetkę wezwał, zaniepokojony że żona nie otwiera drzwi, a na pewno jest w mieszkaniu, więc chyba jej się coś stało. - No, stało się. Tak się obraziła, że z mężem nie chciała rozmawiać. Do domu też go nie chciała wpuścić - mówi Edyta Wcisło, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego.
Kiedy karetka jedzie do nieuzasadnionego wezwania, ratowników może zabraknąć do ratowania ludzkiego życia - mówi rzeczniczka.
Pogotowie prowadzi kampanię informacyjną, aby uświadomić pacjentom, kiedy można wzywać pogotowie, a kiedy lepiej zgłosić się do przychodni. Pilne przypadki wymieniają na liście umieszczonej na odwrocie karty medycznej, którą zostawiają po wizycie u pacjenta.