Reakcja rezydentów po manifestacji: wzrost zainteresowania wyjazdami

Udostępnij:
Po sobotnim proteście służby zdrowia w agencjach wysyłających medyków do pracy za granicą rozdzwoniły się telefony. Wzrost zainteresowania takimi ofertami jesienią jest normalny, bo wielu lekarzy kończy staż podyplomowy. Tym jednak razem odzew był o wiele większy.
Pomogły ulotki rozdawane wśród manifestujących przez „head hunterów”

– Zainteresowanie jest duże, szczególnie ze strony rezydentów i studentów medycyny – przyznaje Monika Ziegler, prezes firmy Medena, która od 2000 r. wysłała do Skandynawii ok. 470 osób, głównie lekarzy, ale też pielęgniarek.

Medena kusi półrocznym kursem szwedzkiego wraz z zakwaterowaniem, wyżywieniem i kieszonkowym, a potem umową na czas nieokreślony na pracę dla szpitala czy przychodni należących do szwedzkiego sejmiku samorządowego. Większość wysłanych po półrocznym okresie próbnym decyduje się zostać i zwykle już do Polski nie wraca – pisze „Rzeczpospolita”.

Jak informuje dziennik w zeszłym roku Naczelna Izba Lekarska (NIL) wydała 836 zaświadczeń o postawie etycznej lekarzom i dentystom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w krajach Unii Europejskiej. To więcej niż w poprzednich latach.

– Tak duży wzrost liczby zaświadczeń nas zaniepokoił, bo to oznacza, że młodzi lekarze mają dosyć trudnych warunków wykonywania zawodu i złej organizacji ochrony zdrowia w naszym kraju – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes NIL. – Uciekają przed biurokracją, niewłaściwym systemem szkolenia i niskimi wynagrodzeniami.

- Według szacunków Izb za granicą pracuje ok. 30 tys. polskich lekarzy, a co roku około 25 proc. absolwentów medycyny wyjeżdża z kraju. Jeśli trend będzie się utrzymywał, za kilkanaście lat w Polsce może zabraknąć lekarzy – alarmuje „Rzeczpospolita”.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.