Sieć szpitali: koniec dyskusji, zaczęła się polityczna wojna

Udostępnij:
Jaki ostatecznie kształt przyjmie sieć? Zadecydują nie argumenty merytoryczne, a siła polityczna. To jak mocna okaże siła protestu, lub jak wpływowi i operatywni w docieraniu do decydentów okażą się lobbyści kolejnych szpitali. Rywalizacja już się zaczęła .
A metody walki to przepychanki, protesty opozycji, gorączkowe szukanie „pleców” i poparcia u decydentów w Warszawie. Będą też najprawdopodobniej petycje pacjentów, apele autorytetów , możliwe – że i zorganizowane protesty całych społeczności lokalnych „w obronie naszego szpitala”. Można się nie zgadzać z merytorycznymi argumentami, które stanęły u podstawy projektowania obecnej sieci. Ale wypada zauważyć, że w ostateczności to właśnie siła polityczna, a nie argumenty merytoryczne zadecydują o jej kształcie. I prawdopodobnie wyjdzie z tego… niezły dziwoląg.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, partner i ekspert Formedis Medical Management & Consulting, wykładowca i ekspert Wyższej Szkoły Bankowej:
- Niebawem minie rok od publikacji przez Ministerstwo Zdrowia (MZ) pierwszych map potrzeb zdrowotnych, które w zamyśle PiS miały stanowić podstawę budowy sieci szpitali w Polsce. Z opublikowanego dnia 06.12.br. wyjaśnienia MZ w sprawie wprowadzenia sieci szpitali wynika wprost, że dzisiaj nie jest możliwe wskazanie, które z około tysiąca polskich szpitali wejdą do sieci, a które z nich wypadną. Co gorsza, w wyjaśnieniu MZ czytamy, że szpitale nie spełniające kryteriów zakwalifikowania do sieci będą mogły być do niej włączone na podstawie decyzji dyrektora oddziałów wojewódzkiego NFZ po uzyskaniu pozytywnej opinii MZ. Wobec przewidywanego odstąpienia od wcześniej zakreślonych kryteriów pachnie to wprost nepotyzmem politycznym. Nie należy się zatem dziwić, że politycy opozycji, samorządowcy, eksperci ochrony zdrowia, organizacje zrzeszające szpitale, organizacje pacjentów oraz zwykli obywatele niepokoją się o przyszłość swoich szpitali, a tym samym o własne zdrowie i życie.

Stało się to, co stać się musiało. Sprawa sieci szpitali z kwestii czysto merytorycznej stała się sprawą polityczną, co źle wróży jej przyszłości. Zamiast dialogu i porozumienia wszystkich zainteresowanych stron w przedmiocie sieci szpitali mamy do czynienia z eskalacją przemocy politycznej. Można się zgadzać lub nie z merytorycznymi argumentami przemawiającymi za takim lub innym kształtem sieci szpitali ale nie można się godzić na to, aby o istnieniu lub likwidacji szpitala w małej miejscowości A lub w dużym mieście B nie miały decydować potrzeby zdrowotne lokalnej społeczności a tylko powiązania i arbitralne decyzje wynikające z jedynie słusznej doktryny politycznej decydentów.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:

- To naturalne i to było do przewidzenia: lokalne ośrodki i szpitale zrobią wszystko, by ich szpital znalazł się w sieci. I używać będą do tego wszelkich możliwych sposobów. I jak to bywa w życiu wiele z tych wysiłków okaże się skuteczne, inne nie. Można próbować przewidzieć czym takie wysiłki się skończą. Moim zdaniem do sieci wejdą zatem wszystkie większe szpitale. Czy to będzie ich sukces? Nie do końca. Bo przyjmowane do niej będą tylko konkretne oddziały. Co do reszty – i tak decydować będą konkursy.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.