Archiwum

Stanisław Badowski – z historii medycyny

Udostępnij:
Stanisław Badowski był lekarzem w Widawie – jedynym w promieniu 60 kilometrów. Nie narzekał na brak pacjentów, a ci cenili go za życzliwość i ofiarność. Do chorych w okolicznych wsiach jeździł furmanką, nikomu nie odmawiał pomocy. Od biedoty nie brał pieniędzy za leczenie. Gdy zmarł w wieku zaledwie 50 lat, na cmentarz w Widawie odprowadziły go tłumy wdzięcznych pacjentów, przyjaciół i znajomych.
Tekst Ryszarda Poradowskiego:
Choć od śmierci doktora Stanisława Badowskiego w czerwcu 1950 r. minęły już siedemdziesiąt dwa lata, wciąż pozostaje w pamięci widawian. Czym zasłużył sobie na taką wdzięczność i pamięć?

Pochodził z biednej rodziny z Osjakowa, gdzie przyszedł na świat w 1900 r. Z siedmiorga dzieci tylko jemu udało się ukończyć studia. Gdyby nie wielka pracowitość i samozaparcie, nigdy nie zostałby lekarzem. Już w szkole średniej udzielał korepetycji, podobnie było na studiach…

Jego młodość przypada na lata pierwszej wojny światowej, odzyskania przez Polskę niepodległości, a potem wojny roku 1920. Wie doskonale, że ojczyzna potrzebuje takich jak on, medyków, ludzi wykształconych. Gdy wybucha wojna z Rosją, wraz z innymi studentami zgłasza się do Józefa Piłsudskiego z propozycją, by mógł jak najszybciej ukończyć studia. Choć w obronie ojczyzny liczy się każdy Polak, marszałek, o dziwo, przystaje na propozycję młodych ludzi. Ze względu na fakt, iż pochodzi z niewielkiego Osjakowa, Badowski jako medyk nie chce pracować w mieście i ciągnie go na wieś. W 1927 r. nadarza się okazja, bo w Widawie potrzebny jest medyk, więc przyjeżdża do tej miejscowości, owianej legendą słynnej Akademii Widawskiej, o bogatej historii. Jego żoną jest już Stanisława z domu Witczak, córka urzędnika skarbowego, którą poznaje wcześniej w Łasku, gdzie była nauczycielką. Czeka na niego kilka lat, bo Stanisław po ukończeniu studiów w Warszawie jeszcze przez dwa lata robi specjalizację z ginekologii i położnictwa w Poznaniu.

Początkowo wynajmują lokum u tutejszych sióstr, potem aż przez dziesięć lat budują dom. Nieotynkowany budynek z czerwonej cegły stoi do dziś. Nie zdążyli go otynkować, bo wybucha wojna. W 1929 r. na świat przychodzi córka Zofia, dwa lata później syn Tadeusz, który po latach pójdzie w ślady ojca i także zostanie cenionym medykiem – w Świnicach Warckich. Umrze w pięćdziesiątym roku życia, jak ojciec, także na raka żołądka…

Dom małżonków Badowskich jest gościnny, przebywa w nim sporo przyjaciół i członków dalszej rodziny. W wielkim ogrodzie latem koncentruje się całe życie towarzyskie, prawdziwy raj dla sporej gromady dzieciaków. Po latach w tej ostoi spokoju dorasta także wnuczka doktora – Agnieszka. Gdy później, już po śmierci medyka, dom przechodzi w inne ręce i znikają dorodne drzewa owocowe oraz niezapomniany sad, Agnieszka nie chce już odwiedzać tego niegdyś magicznego miejsca, podobny ból z powodu utraty czegoś bezcennego odczuwają także dzieci doktora.

Gdy wybucha wojna, Stanisław Badowski, jak wielu medyków, staje w szeregach obrońców ojczyzny. Szybko jednak przychodzi brutalne otrzeźwienie: wojna jest definitywnie przegrana. Zdruzgotany psychicznie wraca do Widawy. Niemcy pozwalają mu pracować, bo wciąż jest jedynym w okolicy medykiem. Z rodziną musi się jednak przenieść na piętro domu, gdyż parter zajmują hitlerowcy. Żona doktora po kryjomu na schodach słucha radia, które posiadają Niemcy.

Powojenne lata nie są dobre dla doktora i jego rodziny. Nadal leczy mieszkańców Widawy i okolicznych wsi, ale choroba coraz bardziej daje o sobie znać. Leczenie raka żołądka okazuje się, niestety, nieskuteczne. Pracuje do ostatniego dnia… Umiera w Widawie w czerwcu 1950 r. Na cmentarz w ostatniej drodze towarzyszą doktorowi tłumy wdzięcznych widawian. Na grobie Stanisława Badowskiego do dziś nie brak kwiatów. Żona Stanisława umiera w 1984 roku i pochowana zostaje w Łodzi.

Artykuł opublikowano w Piśmie Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum” 6/2022.

Przeczytaj także: „Witold Chodźko – z historii medycyny”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.