Wiosenne rozdanie rezydentur na nie, czy na tak?

Udostępnij:
Ministerstwo Zdrowia przyznało 1856 rezydentur, w tym 915 rezydentur w dziedzinach priorytetowych. Wśród miejsc rezydenckich nie ma ani jednej rezydentury z położnictwa i ginekologii, a na cały kraj przyznano... zaledwie dwie rezydentury ze stomatologii dziecięce. Jak rozdanie oceniają eksperci? Krytycznie. Ale mamy też opinię: - Przyznano 100 procent zapotrzebowania zgłoszonego przez wojewodów, którzy określili je przy współpracy z konsultantami wojewódzkimi.
Na cały kraj przyznano też zaledwie dwie rezydentury ze stomatologii dziecięcej, choć średnia wieku lekarza tej specjalizacji wynosi 57 lat. Za to jest 457 miejsc rezydenckich z chorób wewnętrznych, 324 z medycyny rodzinnej, 230 z pediatrii i 201 z chirurgii ogólnej. Najwięcej rezydentur jest w rehabilitacji medycznej (154) i onkologii klinicznej (78). Etatów szkoleniowych z geriatrii, uznanej przez autorów map potrzeb zdrowotnych za jedną z istotniejszych specjalizacji lekarskich, resort przyznał 30. (Szczegółowa rozpiska miejsc rezydenckich dostępna jest na stronie resortu w zakładce: "Liczba przyznanych miejsc rezydenckich dla lekarzy i lekarzy dentystów, którzy rozpoczną specjalizację na podstawie postępowania kwalifikacyjnego w terminie 1-31 marca 2017 roku".)

Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej:
- Po raz kolejny mamy do czynienia z zadziwiającymi decyzjami Ministerstwa Zdrowia. Mówią jedno, a robią co innego. Z komunikatu na stronie internetowej ministerstwa wynika, że resort konsekwentnie zmierza do tego, aby umożliwić szkolenie w trybie rezydentury wszystkim lekarzom. Jak ma się do tego systematyczne zmniejszanie liczby rezydentur począwszy od roku 2016? Premier Beata Szydło wielokrotnie zapowiadała, że do szkół wrócą gabinety stomatologiczne. Jak mają się do tego dwa miejsca rezydenckie przyznane stomatologom?

Będąc ministrem zdrowia podjąłem decyzję, aby systematycznie zwiększać liczbę rezydentur i stąd rekordowa liczba 6,5 tysiąca miejsc rezydenckich w 2015 r. Proces zwiększania miejsc powinien zostać utrzymany, bo tylko w ten sposób można realnie rozwiązać problem braków kadrowych w służbie zdrowia."

Łukasz Jankowski, członek zarządu Porozumienia Rezydentów:
- Marcowy rozdział rezydentur pokazuje, że w ministerstwie brak długofalowej strategii działania. Sumaryczna liczba przyznanych miejsc jest wystarczająca, natomiast ich rozdział pomiędzy specjalizacjami jest kuriozalny. Dotychczas słyszeliśmy o znacznym niedoborze lekarzy wąskich specjalności, o rosnących kolejkach na przykład do endokrynologów czy kardiologów, na co receptą miało być skrócenie ścieżki specjalizacji lekarzy i wprowadzenie tzw. specjalizacji modułowych. Tymczasem w naborze marcowym ponad 65 procent wszystkich rezydentur przyznano w jednej z czterech specjalności podstawowych (pediatria, chirurgia ogólna, interna, medycyna rodzinna), a w całym kraju nie pozostawiono ani jednego miejsca dla osób chcących szkolić się np. w kardiologii, endokrynologii, czy gastrologii.

Czy kolejki do tych specjalistów i zapotrzebowanie na nich nagle zniknęły? Warto zauważyć, że liczba miejsc na medycynę rodzinną w województwie mazowieckim (100 rezydentur) przekroczyła liczbę wszystkich miejsc rezydenckich np. województwie zachodniopomorskim (65 rezydentur). Czy naprawdę potrzebujemy naraz aż tylu młodych lekarzy rodzinnych na Mazowszu? Zmuszanie młodych lekarzy do rozpoczynania szkolenia w specjalizacjach podstawowych, to przyznanie się do porażki systemu modułowego. Należałoby zadać pytanie, dlaczego lekarze nie chcą szkolić się w tych dziedzinach i zwiększyć ich atrakcyjność, a nie odgórnie narzucać młodym lekarzom wybór ścieżki kariery. Czy resort ma jakiekolwiek dane pokazujące zapotrzebowanie na lekarzy specjalistów w najbliższych 10 latach? Czy ktoś poddał refleksji preferencje młodych lekarzy dot. wyboru specjalizacji i czynniki sprawiające, że wybierają oni jedne specjalizacje chętniej niż inne?

Obawiam się, że na te pytania odpowiedź jest negatywna, a to co obserwujemy to nieudolne łatanie dziur kadrowych bez głębszej strategii. Biorąc pod uwagę obecny rozdział rezydentur sądzę, że liczba aplikantów nie przekroczy nawet jedną trzecią liczby przyznanych rezydentur w specjalizacjach podstawowych, a dla osób marzących o karierze np. kardiologa brak miejsc w całej Polsce oznacza niestety konieczność m.in. rozważenia emigracji.

Ligia Kornowska, przewodnicząca zespołu Młodych Menedżerów Medycyny:
- W Polsce brakuje kadr medycznych – jest to wniosek niepodważalny. Zauważamy rosnące niezadowolenie lekarzy, głównie młodych, z warunków odbywania i otrzymywania miejsc specjalizacyjnych oraz narastający problem emigracji. Nie zrozumiały jest zatem trend zmniejszania liczby rezydentur, których i tak nie starcza dla kilkunastu-kilkudziesięciu procent absolwentów, szczególnie przy jednoczesnym zwiększaniu liczby miejsc na studiach lekarskich. Sytuacja taka może pogłębić problem niedoboru specjalistów.

Jeśli chodzi o strukturę przyznanych miejsc rezydenckich, ministerstwo stara się uzupełnić liczbę lekarzy specjalistów w najmniej licznych specjalizacjach. Sukces takich działań może jednak być wątpliwy, ponieważ nawet jeśli przyznamy rezydentury w danej dziedzinie, nie oznacza to, że wszystkie zostaną wykorzystane – szczególnie, jeśli dziedzina ta uchodzi wśród absolwentów za nieatrakcyjną (ze względów płacowych, jakościowych i innych). W tym wypadku najważniejsze jest stworzenie długofalowego planu edukacji lekarzy w danych specjalizacjach. Liczba i struktura przyznanych rezydentur powinna zależeć od zapotrzebowania na danych specjalistów przez najbliższe kilka, kilkanaście lat (pamiętajmy, że wykształcenie specjalisty trwa około 6 lat) i te zapotrzebowanie powinniśmy analizować i przewidywać, a następnie kształcić lekarzy zgodnie z prognozami.

Adam Fronczak, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego WUM:
- Rezydentura w zakresie możliwości specjalizowania się w wybranych działach medycyny jest ekskluzywną formułą odbywania kształcenia specjalizacyjnego. Fundatorem jest państwo, które identyfikuje potrzeby i określa ilości miejsc w poszczególnych rodzajach specjalizacji.

W wiosennym postępowaniu w 12 specjalizacjach przyznano 100 procent zapotrzebowania zgłoszonego przez wojewodów, którzy określili je przy współpracy z konsultantami wojewódzkimi. Wszystkie wymienione w komunikacie resortu specjalizacje mają priorytetowe znaczenie dla przyszłego zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych społeczeństwa a szczególnie dotyczy to onkologii, patomorfologii, geriatrii, rehabilitacji i medycyny rodzinnej. Szczególnie ważne jest przyznanie 100 procent miejsc rezydenckich w chorobach wewnętrznych, pediatrii i chirurgii ogólnej. Wiadomo od dawna, że Europie jest duży deficyt specjalistów chirurgii ogólnej i coraz mniejsze zainteresowanie tą dziedziną, tak ważną w efektywnym ratowaniu życia chorych w ostrych stanach. W Polsce obserwujemy również coraz wyższy średni wiek pediatrów i znikanie z rynku pracy internistów. Biorąc pod uwagę dane epidemiologiczne i demograficzne dziwić może brak miejsc rezydenckich z zakresu kardiologii. Choroby układu krążenia są nadal pierwszą przyczyną zgonów w naszym kraju. Nie zauważyłem również żadnego miejsca rezydenckiego z kardiochirurgii. Być może kształcenie w tych specjalizacjach odbywa się w trybach pozarezydenckich.

Mam nadzieje, że przyznane miejsca rezydenckie w wiosennym postępowaniu kwalifikacyjnym w bieżącym roku zostaną w pełni wykorzystane bo tylko wtedy można mówić o efektywnej polityce Państwa w zakresie kształcenia specjalizacyjnego lekarzy w Polsce.

Przeczytaj także: "Za chwilę będzie można studiować medycynę w Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.