ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Kontakt Zasady publikacji prac
6/2000
vol. 3
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Polityka w szpitalu

Ewa Kobus

Przew Lek 2000, 6, 8-9
Data publikacji online: 2004/02/17
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 



Grudziądz to 120-tys. miasto na północy województwa kujawsko-pomorskiego. Stopa bezrobocia dawno już tu przekroczyła 20 proc. Teraz największym zakładem pracy jest szpital, który zatrudnia 1 400 osób.






Inne duże przedsiębiorstwa upadły, w ich miejsce powstały spółki. Od ostatnich wyborów samorządowych, kiedy władzę w mieście sprawuje lewica, do tamtejszego szpitala wdarła się polityka. Lewica pozbyła się dyrektora sympatyzującego z Unią Wolności. Marek Nowak został pozbawiony fotela, a za jego głowę pracownicy żądają kilku innych – całego zarządu miasta.
Marek Nowak – chirurg dziecięcy – był dyrektorem Specjalistycznego Szpitala im. E. Biegańskiego od 1996 r. Jako pierwszy w regionie wprowadził mało znany system kontraktów. Nigdy nie skarżył się na problemy z załogą. Grudziądzką placówkę omijały protesty i strajki organizowane przez niezadowolonych pracowników służby zdrowia. – Z ludźmi trzeba rozmawiać. Zanim zaproponowałem inny system wynagradzania poświęciłem na dyskusje kilkaset godzin – mówi. Szpital był wzorem zarządzania. Przyjeżdżali do niego dyrektorzy jednostek służby zdrowia z Bydgoszczy i Torunia, aby podpatrzeć i nauczyć się od Nowaka, jak kierować szpitalem. Były dyrektor chwalony był także przez Regionalną Kasę Chorych. – To doskonały menedżer – mówiono o nim.

Nieoczekiwanie pod koniec lutego został odwołany ze stanowiska. Jako powód lokalne władze podały niegospodarność i wpędzanie szpitala w długi. Czy Marek Nowak był zdziwiony takim postępowaniem samorządowców? – Od połowy ubiegłego roku czułem, że szykują na mnie zamach. Co pewien czas miałem na głowie inspekcje. – wyjaśnia. – Nie uważam tego za naganne. Tylko trochę dziwne, że w trakcie roku przeprowadzona została na przykład kontrola bilansu.

Kontrole wypadły jednak na jego korzyść. Niczego nie dopatrzył się NIK Regionalna Izba Obrachunkowa oraz kasa chorych.
Całe zamieszanie powstało z powodu długu, jaki pojawił się na koncie placówki. – Każdy biegły rewident przyzna mi, że wynosi on 3, 4 mln zł. Są na to dokumenty – tłumaczy. Skąd ta kwota? – Takie były koszty przystosowania szpitala do gry rynkowej. Trzeba było kupić sprzęt specjalistyczny, zapłacić 140 zwalnianym osobom odprawy. Normalne przedsiębiorstwa biorą w takiej sytuacji kredyt albo szukają...


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.