Chcemy płacić za zdrowie - to czas na dodatkowe ubezpieczenia

Udostępnij:
W naszym systemie ochrony zdrowia brakuje środków finansowych. Na podniesienie składki zdrowotnej raczej nie ma co liczyć. Konieczne jest wprowadzenie efektywnego dodatkowego finansowania opieki zdrowotnej. Rozwiązaniem sytuacji i sposobem na ucywilizowanie wydatków prywatnych na zdrowie jest między innymi wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń – mówi Dorota M. Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Polacy chcą dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. A ich ciągle nie ma. Czy teraz jest czas na ich wprowadzenie?

Na pewno tak, ponieważ system ochrony zdrowia jest niewydolny. Podstawową tego przyczyną jest niedobór środków. Dodatkowe ubezpieczenia pomogłyby rozwiązać ten problem. Niestety mam wrażenie, że o dodatkowych ubezpieczeniach mówi się ostatnio jakby mniej. I bardzo mnie to boli. Być może jest to skutek kolejnych kampanii wyborczych. Zdrowie nie jest tematem, o którym kandydaci lubią mówić, ponieważ to temat trudny. Zdrowie stało się tematem politycznym, a aby wprowadzić naprawdę potrzebne zmiany należałoby nad nim dyskutować ponad podziałami. Ta dyskusja, niestety na coraz bardziej populistycznym poziomie, trwa jednak bardzo długo, bo od ponad 20 lat. Cały czas się mówi, ze zostaną wprowadzone dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, ale boja się ich rządzący. Dlaczego? Bo wiedzą, że u nas część społeczeństwa w dalszym ciągu uważa, że ochrona zdrowia należy się wszystkim, w pełnym zakresie i „za darmo”. Dopiero kiedy naprawdę zaczynamy chorować, pytamy czy można to było dodatkowo ubezpieczyć. Politycy boją się powiedzieć, opieka zdrowotna kosztuje – niestety coraz drożej- i nie istnieje system publiczny, który zaspokoi oczekiwania społeczne w tym zakresie.

Ale przecież płacimy już za zdrowie.

Tak. My chcemy płacić za zdrowie. Korzystamy z prywatnych wizyt, kupujemy leki zarówno te przepisane przez lekarza , jak i wydawane bez recepty albo suplementy diety, które maja poprawić nasz stan zdrowia. Często ulegamy reklamom. Te wydatki prywatne to ponad 40 mld zł rocznie, a leki i parafarmaceutyki stały się jednym z podstawowych elementów koszyka zakupów. Łączne wydatki na ochronę zdrowia to blisko 110 mld złotych, ale ponad 30 procent tego co wydajemy na zdrowie w ogóle są to wydatki mało efektywne, bo wydajemy pieniądze bezpośrednio z kieszeni, wtedy kiedy coś się zdarzy, nie zawsze zgodnie z naszymi potrzebami. Lwia ich część jest wydawane na leki i parafarmaceutyki, nie tylko przepisywane przez lekarza, ale kupowane z naszej własnej inicjatywy.

Czy firmy są jednak zainteresowane przygotowaniem oferty ubezpieczeniowej, bo obecna jest bardzo wybiórcza?

Firmy ubezpieczeniowe zawsze odpowiedzą na potrzebę rynku. Ubezpieczenia zdrowotne są biznesem masowym, czyli ubezpieczana populacja musi być odpowiednio duża i różnorodna. Ubezpieczenia zdrowotne są przykładem solidaryzmu w zakresie ubezpieczanej grupy . Wszyscy płacą składkę, a kiedy zdarzy się choroba, to ubezpieczyciel pokrywa koszty leczenia często wielokrotnie składkę przewyższające. Ubezpieczenia grupowe pozwalają na objęcie ochraną osób o różnym stanie zdrowia. Ubezpieczenia dodatkowe muszą być dopasowane do systemu publicznego jak rękawiczka do ręki. Naturalnie wypełniają one miejsce pozostawiane przez system publiczny. W Polsce tego miejsca nie ma. Mamy taką sytuację, że system publiczny obiecuje, że spełni wszystkie potrzeby zdrowotne w ramach powszechnej składki. Koszyk świadczeń gwarantowanych jest tak szeroki , że nie ma praktycznie miejsca na komplementarne ubezpieczenia zdrowotne- czyli takie które obejmą świadczenia pozakoszykowe. Nie ma także współpłacenia w systemie- oczywiście poza lekami- więc nie można ubezpieczyć części, którą trzeba zapłacić samemu. Większość krajów europejskich -i nie tylko europejskich- posiada rozwinięte i dobrze funkcjonujące dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Różnią się one bardzo pod względem modelu- ale tak jak wspominałam- musza pasować do systemu podstawowego. I tak na przykład we Francji mamy rozwinięte komplementarne ubezpieczenia współpłacenia, które w tym kraju jest wysokie, w Wielkiej Brytanii głownie ubezpieczenia suplementarne . W Szwajcarii i Holandii państwo reguluje obowiązek i zasady ubezpieczenia podstawowego a obywatel wybiera ubezpieczyciela w zakresie ubezpieczenia podstawowego i zakres ubezpieczenia dodatkowego. My jesteśmy niestety na szarym końcu jeśli mówimy o rozwoju rynku dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Tymczasem żaden system publiczny nie jest w stanie sprostać wszystkim potrzebom zdrowotnym. Musi więc finansować się z dwóch źródeł publicznego i prywatnego. I tak się dzieje, Polacy przeznaczają znaczące środki na finansowanie potrzeb zdrowotnych. Rolą państwa jest stworzenie ram prawnych dla ucywilizowania wydatków prywatnych w postaci właśnie systemu ubezpieczeń zdrowotnych dodatkowych.

Co stoi na przeszkodzie w Polsce ubezpieczeniom dodatkowym?

Po pierwsze brak wyznaczonej przestrzeni w systemie opieki zdrowotnej. U nas nie ma nawet prawnie określonego pojęcia ubezpieczenia dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, te kwestie są zupełnie nieuregulowane. Nikt nigdy nie określił zasad funkcjonowania , reguł i przestrzeni dla dodatkowych ubezpieczeń, bo państwo oferuje „wszystko”. Ubezpieczenia w oficjalnym podejściu polegają więc na tym, że muszę zapłacić po raz drugi, co jest odczuwane jako niesprawiedliwość społeczna. Brakuje jakichkolwiek zachęt i nagród systemowych za to, że ubezpieczając się prywatnie nie korzystam z środków w systemie publicznym, do którego przecież składkuję. Nie ma też możliwości „dopłaty” do procedur finansowanych w systemie publicznym, jeśli chcę poprawić ich standard. Jeżeli chcę mieć wszczepionego droższego implanta musze zapłacić prywatnie za całość procedury w systemie prywatnym. W odpowiedzi na taka sytuacje rozwinął się rynek opieki przedpłaconej obejmujący ubezpieczenia zdrowotne i abonamenty--- zaspokajający „codzienne ” potrzeby zdrowotne, o zakresie ograniczonym głownie do opieki ambulatoryjnej, dostarczający usług często potrzebnych i relatywnie niedrogich, takich jak wizyty u lekarza specjalisty czy badania diagnostyczne. Dodatkowo takie produkty są najczęściej kupowane przez pracodawcę. Tymczasem nie myślimy o tym, aby ubezpieczyć drogie terapie, czy pobyt w szpitalu, bo zawsze – w razie poważnej choroby- jest ubezpieczenie publiczne. I to jest właśnie przeszkoda. Powinny więc powstać regulacje , które pozwolą rozszerzyć zarówno zakres jak i grupy docelowe klientów.

Jakie?

Mogą one wyglądać różnie. Nie chcę określać na jakim systemie powinniśmy się wzorować. Możliwości wyboru jest kilka. Na pewno potrzebne byłoby wprowadzenie zachęt do dodatkowych ubezpieczeń w postaci ulg, czy odciążeń dla pracodawców, którzy kupują ubezpieczenie dla swoich pracowników. Wprowadzenie odpowiednich mechanizmów mogłoby zachęcić osoby indywidualne do kupowania ubezpieczeń dodatkowych. Możliwe jest także wskazanie pewnych procedur z koszyka i tworzenie ubezpieczeń sektorowych dotyczących schorzeń na przykład kardiologicznych, ortopedycznych czy onkologicznych,. Takie rozwiązanie jest możliwe pod warunkiem, że zdecydujemy się na ubezpieczenia suplementarne, czyli podwójną płatność. Trzeba pamiętać, że te ubezpieczenia odciążą system publiczny, bo ci co je wykupią nie skorzystają już z lekarza w systemie NFZ.
Istnieją rozwiązania, które mają inne kraje, urealniające koszyk świadczeń gwarantowanych i dostosowujący go nie tylko do potrzeb, ale także do ilości posiadanych w systemie środków. Istotne jest także zweryfikowanie, co oznacza świadczenie gwarantowane. W Polsce państwo gwarantuje wymianę stawu biodrowego, na którą w praktyce czeka się kilka lat, a choroba postępuje, unieruchamia. Jaka to jest więc gwarancja?

Czy dlatego jest czas na ubezpieczenia dodatkowe, bo system publiczny jest niewydolny?

Coraz bardziej niewydolny. Kolejne rządy próbują coś zrobić w tej materii, ale bez powodzenia. Starzejemy się jako społeczeństwo i zapotrzebowanie na opiekę zdrowotną jest naturalnie coraz większe. Leczenie ludzie starszych kosztuje kilkakrotnie więcej niż leczenie ludzi młodych. Największym obciążeniem systemu są choroby przewlekłe, które powodują, że zaczynamy kosztować system zdecydowanie więcej. Słaba dostępność świadczeń pogarsza nasz stan zdrowia i kreuje coraz większe potrzeby. Jednocześnie- co jest naturalne- chcemy także leczyć się coraz lepiej, zgodnie z najnowszymi trendami. Pojawiają się nowe technologie, innowacyjne terapie. Wiele tych technologii udostępniamy w systemie publicznym, ale rosną nam przez to wydatki.
Oddzielnym problemem jest brak solidaryzmu społecznego w zakresie płacenia publicznej składki zdrowotnej, Większość jej jest płacona przez osoby pracujące na umowę o pracę, jedna trzecia jest składką od rencistów i emerytur, czyli w sytuacji dofinansowywania wypłat z ZUS de facto przez budżet państwa, zaś przedsiębiorcy i rolnicy, grupy o rosnących dochodach w gospodarstwach domowych, są nią zdecydowanie mniej obciążeni.

Czy dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne zwiększą solidaryzm społeczny?

To kwestie decyzji politycznych i systemowych. Ubezpieczenia dodatkowe są jednak same w sobie wyrazem solidaryzmu w grupie wszystkich ubezpieczonych. Jednocześnie , szczególnie w przypadku ubezpieczeń suplementarnych, są wyrazem solidaryzmu w stosunku do ubezpieczonych tylko w systemie publicznym. Przecież korzystając z opieki w ramach ubezpieczenia prywatnego, pozostawiam środki z moich składek płaconych na powszechne ubezpieczenie zdrowotne innym potrzebującym. Nie ma sensu podnosić składki zdrowotnej w systemie publicznym, tylko właśnie ucywilizować wydatki prywatne i wprowadzić dodatkowe ubezpieczenia. Sensem dodatkowego ubezpieczenia jest to, żeby pokryć duże wydatki na leczenie, kiedy zajdzie potrzeba, ale także- co bardzo ważne- organizacja procesu leczenia. Najgorszym płatnikiem w systemie jest sam pacjent, bo kupuje świadczenie pod przymusem, nie ma wiedzy i możliwości, aby proces leczenia optymalizować, aby nim zarządzać etc. Rodzi to zresztą wiele patologii, które obserwujemy dziś w naszym systemie.

Czy wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń jest realne?

Myślę, że tak, ale potrzeba do tego odwagi politycznej. Warto byłoby przestać je traktować jako argument przetargowy w grze politycznej, a zwyczajnie wprowadzić.

Rozmawiała Marta Koblańska
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.