Dr Dzierżanowski: NFZ żeruje na dobroduszności społecznej

Udostępnij:
NFZ żeruje na dobroduszności społecznej oraz na indywidualnych opiekunach pacjentów paliatywnych, wolontariuszach oraz profesjonalistach. Większość placówek medycyny paliatywnej funkcjonuje dzięki finansowaniu ze środków fundacji. Ich raporty są jawne – mówi dr Tomasz Dzierżanowski z Pracowni Medycyny Paliatywnej Katedry Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Problemy z jakimi od lat boryka się medycyna paliatywna w Polsce to niewłaściwe finansowanie, niska wycena świadczeń. Cierpią na tym pacjenci, którzy długo oczekują w kolejkach do opieki paliatywnej i hospicyjnej. Z czego to wynika, co dziś stanowi największy problem?

Największym grzechem jest niezrozumienie pojęcia opieki paliatywnej, zarówno przez decydentów, lekarzy oraz środowiska pacjenckie. Nierozumienie tego powoduje, że opiece takiej wielu pacjentów poddawanych jest zbyt późno. Problemem jest interpretacja, iż medycyna paliatywna to opieka nad chorym umierającym, co jest nieprawdziwe. Opieka paliatywna powinna być rozpoczynana niemal równolegle z stosowaniem medycyny przyczynowej – np. leczeniem onkologicznym czy leczeniem innych przewlekłych zagrażających życiu chorób, jako opieka wspierająca.
Z niewłaściwym rozumieniem czym jest opieka paliatywna wiążą się także błędne oczekiwania w stosunku do medycyny paliatywnej. W wyniku tego hospicja przez wiele osób uważane są jako „umieralnie”, podczas, gdy coraz częściej są to nowoczesne ośrodki leczenia objawowego. Trzeba pamiętać o tym, że sukces opieki nad pacjentem w takiej placówce możliwy jest tylko wtedy, gdy chory we właściwym momencie jest do niej skierowany. A zdarza się, że pacjenci przewożeni są do hospicjów w dniu, w którym umierają.
Ważnym jest zdanie sobie sprawy, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa oraz wzrostem przeżywalności pacjentów z postępującą chorobą – co jest związane z postępem w medycynie – osób objętych długoplanową opieką paliatywną będzie coraz więcej.

Co jest największym wyzwaniem dla lekarza w opiece nad pacjentem paliatywnym w nieprzychylnych realiach systemowych?

Sprawę pierwszorzędową odgrywa finansowanie. Medycyna paliatywna w Polsce jest bardzo niedofinansowana. W prawdzie blisko 90 proc. chorych, którzy umierają w ciągu roku z powodu nowotworu uzyskuje jakąś formę opieki paliatywnej, jednak następuje to zbyt późno. Nie do zaakceptowania jest to, że opiekę taką uzyskują na kilka czy na kilkanaście dni przed śmiercią. Problem ten dotyczy także osób z innymi chorobami, niż nowotwory.
Uważam, że Narodowy Fundusz Zdrowia żeruje na dobroduszności społecznej oraz na indywidualnych opiekunach pacjentów paliatywnych, wolontariuszach oraz profesjonalistach. Większość placówek medycyny paliatywnej funkcjonuje dzięki finansowaniu ze środków fundacji. Ich raporty są jawne. Narodowy Fundusz Zdrowia mając dostęp do takich danych wie, ile może nie dopłacić danemu hospicjum, bo ono zbierze potrzebne pieniądze. Uważam, że taka taktyka jest niedopuszczalna. Dodatkowe fundacyjne datki powinny jedynie uzupełniać ewentualne braki finansowe.

Pacjenci wymagający opieki paliatywnej - wbrew zapisom Konstytucji - nie mają równego dostępu do nowoczesnego leczenia paliatywnego. Jak duży jest to problem?

Dostęp do nowoczesnego leczenia przeciwbólowego, prawo do bezpłatnych leków zwalczających ból mają pacjenci onkologiczni. Zaś pacjenci, którzy „mają pecha” i nie chorują na nowotwór, a inną ciężką chorobę przewlekłą – na przykład stwardnienie zanikowe boczne, czy mający uszkodzony rdzeń kręgowy – pozbawieni są refundacji leków, które mogłyby im pomóc. Chodzi między innymi o leki, które działają przeciwbólowo i jednocześnie odwracają zaparcia, które są jednym z najcięższych powikłań leczenia opioidami. Może prowadzić to do niedrożności przewodu pokarmowego, a tym samym być groźne dla zdrowia i życia pacjenta. Jedynym sposobem na ulżenie takiemu pacjentowi jest zastosowanie nowoczesnych, dostępnych leków, ale mogą z nich korzystać tylko pacjenci onkologiczni.
Pech takich chorych jest dodatkowo zwielokrotniony tym, że choroba nowotworowa pozwala przeżyć naszym pacjentom zazwyczaj kilka miesięcy, a oni chorują latami.
Należy zwrócić uwagę, że w żadnej charakterystyce, żadnego produktu leczniczego – opioidu stosowanego w bólu przewlekłym – nie ma zapisu, iż jest to lek dedykowany bólowi nowotworowemu. Określenie – ból nowotworowy jest kolokwializmem, który informuje, że jest to ból występujący u chorego z nowotworem. Nie musi być on jednak spowodowany jedynie przez przebieg choroby nowotworowej, ale także wynikać z leczenia chemioterapeutykami czy chorób współwystępujących. Ból u osoby, która nie ma nowotworu, jest taki sam, a niekiedy nawet silniejszy, trudniejszy do opanowania. Niezrozumiałym jest, dlaczego pacjenci tacy pozbawieni są leczenia przeciwbólowego. Niezrozumiałym jest objęcie refundacją pacjentów mających nowotwór, a nie objęcie tych, którzy choroby takiej nie mają, a także cierpią.

Środowisko lekarzy medycyny paliatywnej wielokrotnie podnosiło ten problem, także w resorcie zdrowia. W czym leży problem?

Z jednej strony przedstawiciele ministerstwa zdrowia, włącznie z ministrami mają dużo dobrej woli, bowiem wiele razy wsłuchali się w nasze głosy. Z drugiej strony nie zdają sobie sprawy, nie rozumieją, że taki stan rzeczy jest niezgodny z etyką, Konstytucją, z Europejską Kartą Praw Pacjenta oraz może być to w każdej chwili także zaskarżone. Na co dzień zajmuję się takimi pacjentami i widzę ich nierówną walkę z bólem. Jest mi przykro, że przyczyniłem się do wywalczenia refundacji leków przeciwbólowych dla pacjentów onkologicznych, a nie udało się dla pozostałych. Nie mam satysfakcji i będę o to zabiegał.

Kiedy Pana zdaniem Polska będzie gotowa, by tak jak w Wielkiej Brytanii, nie limitować medycyny paliatywnej?

Wydaje mi się, że przy obecnych środkach istniejących w systemie opieki zdrowotnej można by było to osiągnąć, bez konieczności ponoszenia dodatkowych nakładów finansowych. Wystarczy realokacja. Obecnie, jeżeli pacjent nie zostaje przyjęty do hospicjum stacjonarnego, najczęściej zostaje przyjęty do szpitala, w którym doba kosztuje znacznie więcej, niż w hospicjum. Taki mechanizm jest nieopłacalny dla systemu. Dodatkowo w szpitalu pacjent wymagający opieki paliatywnej nie uzyskuje opieki, jakiej potrzebuje. Należałoby owe koszty przesunąć we właściwą opiekę – z niespecjalistycznej na specjalistyczną opiekę związaną z uśmierzaniem cierpienia.
Warto zaakcentować także, że medycyna paliatywna jest medycyną nagłości, z umieraniem nikt nie zaczeka. Każdy dzień zwłoki w udzieleniu odpowiedniej opieki, to dzień odmówienia opieki choremu, który najbardziej jej potrzebuje. By poprawić sytuację w opiece paliatywnej i hospicyjnej należy znieść limity powodujące, że chory nie może być objęty opieką dedykowaną jego potrzebom. W walce ze śmiertelną chorobą naszym sukcesem jest remis, gdzie wprawdzie choroba zabierze życie pacjenta, ale my wygramy jakość tego życia.

Rozmawiała Kamilla Gębska
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.