Komputeryzacja odroczona

Udostępnij:
Termin 1 sierpnia 2014 r. dla EDM przestał straszyć. - Po stronie Ministerstwa Zdrowia jest ewentualne podjęcie decyzji, czy w ramach (...) nowelizacji nie nastąpi przesunięcie terminu obowiązkowego prowadzenia dokumentacji medycznej w formie elektronicznej - ta wypowiedź dyrektora CSIOZ Marcina Kędzierskiego napawa otuchą z wielu powodów.
Została, jak wiadomo, odebrana zgodnie z wyraźną intencją autora, zdecydowanie pragmatycznie. Tę intencję potwierdza kolejna wypowiedź dyrektora: „...właściwe byłoby mówienie o ewentualnym wydłużeniu okresu przejściowego, w którym oprócz dokumentacji elektronicznej będzie też prowadzona dokumentacja w tradycyjnej formie. Oczywiście czasu zostało bardzo mało i niepokój wielu zarządzających placówkami jest uzasadniony.”

Ulga
Nie wywołało to trzęsienia ziemi. Raczej ulgę. To sygnał, że wdrożenie uwarunkowane może być już nie tyle lękiem politycznym czy presją administracyjną, ile postępami w przygotowaniach zarówno CSIOZ, jak i jego partnerów – szpitali i przychodni. Termin nabrał znaczenia orientacyjnego. Można rozpocząć inną rozmowę. Można, ale pod warunkiem że będzie to robione inaczej niż w latach poprzednich.
Sprzyjająca sytuacja i czynnik pragmatyzmu dały głównym aktorom w ochronie zdrowia większą zdolność manewrową niż dotychczas. Źle byłoby, gdyby ta szansa została zmarnowana, tym bardziej że zagadnienie elektronicznej dokumentacji medycznej, co nie wszyscy widzą, warunkuje rozmowę na temat jakości leczenia, warunków pracy w zawodach medycznych, liczenia kosztów i - temat ostatnio gorący – współpracy transgranicznej.

Rozbrojenie miny

Opóźnienie pozwoli rozbroić minę, w jaką zdążył przerodzić się projekt P1, czyli Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych, realizowana przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Jest on największym oraz bazowym projektem dla całego Programu Informatyzacji Ochrony Zdrowia i zarazem kluczowym elementem dla obsługi systemu informacji w ochronie zdrowia.
W obecnej wersji projekt realizowany przez CSIOZ jest zdeterminowany pozawieranymi wcześniej umowami z wykonawcami – firmami informatycznymi, których produkty czekają na testy, wdrożenie i zapłatę. Jest zdeterminowany zobowiązaniami wobec Komisji Europejskiej, która cofnie unijną dotację, jeśli efekt nie nabierze ustalonego wcześniej kształtu. Ale CSIOZ za sprawą Komisji Europejskiej czeka krytyczna próba już nie tylko przy zamykaniu w 2014 r. współfinansowanych przez UE projektów, ale w momencie przejścia od zamknięcia tej 8-letniej fazy realizacyjnej do nowej 5-letniej fazy trwałości.
A ta faza rozpoczyna się przecież w tym samym 2014 r. To właśnie na początku tego okresu wprowadzana będzie elektroniczna dokumentacja medyczna w szpitalach i przychodniach. To wdrożenie, już bez magicznych terminów i gróźb administracyjnych, z rozsądnym stopniowym harmonogramem, stanie się testem dla centralnego projektu realizowanego w CSIOZ. Będzie testem jego trwałości. Trwałość, jakkolwiek brzmiałoby to paradoksalnie, oznacza również zmienność i otwartość. Tym bardziej gdy mowa o informatyzacji, nowych technologiach i innowacyjności.

Źródło niepewności
Jeśli projekt centralny będzie dla szpitali i przychodni, jak do niedawna, czynnikiem niepewności, źródłem jedynych, ale wciąż nienadchodzących wytycznych oraz ograniczeń, blokad i opóźnień, odbierze mu znamiona trwałości ze wszystkimi tego konsekwencjami. O tyle - wobec tego - pewne wyciszenie emocji wokół zagadnienia elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM), któremu sprzyja sytuacja i rozsądny pragmatyzm nowego kierownictwa CSIOZ, ma sens, o ile już teraz równolegle nie zostaną uruchomione procedury zarządzania zmianą, jaką jest dla systemu wdrożenie wspomnianej EDM w skali Polski. CSIOZ deklaruje dostarczenie do końca roku wszystkich komunikatów dotyczących EDM.
Ale, choć z jednej strony są podmioty zinformatyzowane do stopnia umożliwiającego wdrożenie EDM - wiele szpitali i przychodni nie jest przygotowanych do wdrożenia elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) 1 sierpnia 2014 r. Potwierdza to CIOZ i NIK.
W tym sensie nie wymaga się od szpitali zbyt wiele, ale i to może być problemem. Ci, którzy coś zrobili, będą musieli swoje systemy uzupełnić, ci, którzy nic nie mają - tych jest większość - muszą wskoczyć do przestrzeni teleinformatycznej. Eksperci nie bez powodu ostrzegają przed robieniem tego z zamkniętymi oczami. Nie jest też jasne, warto to powtórzyć, w jakim stopniu i w jakim zakresie środowisko medyczne sprzyja lub nie sprzyja elektronicznej dokumentacji medycznej i informatyzacji ogólnie.

Pełna treść artykułu Wiktora Góreckiego w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.