Minister listy pisze

Udostępnij:
Pielęgniarki protestowały przeciwko wejściu w życie rozporządzenia o normach ich zatrudnienia. Ministerstwo nie uznało ich roszczeń i akt wszedł w życie 1 kwietnia. Środowisko medyczne w większości uważa, że opisane w nim normy nijak nie mają się do rzeczywistości i mogą doprowadzić do sytuacji zagrażającej pacjentom. Minister, zamiast zmienić tę sytuację, powołał zespół analityczny, a do dyrektorów placówek medycznych wysłał list, w którym prosi, by nie robili oni żadnych ruchów kadrowych.
Nie jest to wstrzymanie własnego rozporządzenia, jak to niektórzy chcą rozumieć, a raczej próba uniknięcia odpowiedzialności, jak twierdzą inni. Bo po co pisać listy, skoro jest rozporządzenie i działanie zgodnie z nim jest prawem, a nawet obowiązkiem jego wykonawców.

Resort sam przyznaje, że list ten niewiele znaczy.
- Minister zdrowia jedynie prosi, a nie nakazuje, by dyrektorzy nie robili żadnych ruchów kadrowych – wyjaśnia Krzysztof Bąk, rzecznik MZ.

„Rozporządzenie nie zawiera przepisów regulujących zatrudnienie czy też organizację pracy, a jedynie wskazuje sposób ustalenia minimalnych norm. Rozporządzenie zawiera kryteria, które powinny być uwzględnione przy określaniu kategorii opieki do której może zostać zakwalifikowany pacjent, co z kolei powinno być ważnym elementem przy określaniu zasad opieki nad pacjentem i stanowić podstawę do podejmowania przez kierownika podmiotu leczniczego decyzji dotyczącej liczby pielęgniarek i położnych zatrudnionych na danym oddziale. Kierownik, zarządzający konkretnym podmiotem leczniczym, zna wszystkie jego uwarunkowania, które wpływają na zapewnienie opieki nad pacjentem.” – Czytamy na stronie ministerstwa w stanowisku dotyczące rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 28 grudnia 2012 r. w sprawie sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami.

Pielęgniarki nie zgadzają się z dowolnością w określaniu minimum ich zatrudnienia, uważają, że w niektórych placówkach może dojść do tragedii, bo gdy dyrektor będzie szukał oszczędności, to poda taki wskaźnik, który pozwoli mu na zwolnienie personelu.

- Ten list ministra, to tylko prośba, pobożne życzenie – mówi Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca OZZPiP. – To taka chęć załagodzenia skutków własnej decyzji. Jest to dziwne, bo niby daje się możliwość, a z drugiej strony pisze się listy z prośbą o ich nierealizowanie. A przecież to rozporządzenie daje pełną swobodę dyrektorom. To bardzo dziwne zachowanie ministerstwa i rozumiem, że ten list poszedł w obawie przed protestami. Zespół, który powołał minister nie daje szans związkowi, bo jest tam przewidziany tylko jeden nasz przedstawiciel, więc nie ma możliwości, by przegłosować nasze zdanie. Na prośbę o zwiększenie zespołu o przedstawicieli związku nie mamy do tej pory odpowiedzi. Wysłałyśmy teraz prośbę o spotkanie z ministrem Soplińskim i liczymy na to, że ją przyjmie. Gdy tak się nie stanie, będziemy musiały działać inaczej – dodaje Dargiewicz.

Te pozorne działania ministerstwa dla pielęgniarek nie oznaczają niczego, a zespół analityczny jest w większości resortowy. Miejmy jednak nadzieję, że zwycięży to, co deklarował kiedyś minister zdrowia – służba zdrowia ma być dla pacjentów. Zobaczymy.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.