„6,8 proc.” na sztandarach

Udostępnij:
Prawdopodobnie kilka tysięcy lekarzy wyjdzie 1 czerwca na ulice Warszawy. - Będziemy szli sprzed budynku Ministerstwa Zdrowia, ulicą Miodową, do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jakie będziemy hasła wykrzykiwać? Że domagamy się podniesienia nakładów na ochronę zdrowia, że żądamy nowelizacji "ustawy 6 proc. PKB" w taki sposób, aby była w niej mowa o przeznaczeniu 6,8 proc. PKB na zdrowie w 2024 r. - zapowiada Jan Czarnecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Co jeśli rząd ich nie spełni? - Nie wykluczamy zaostrzenia protestu - dodaje.
Zapowiadacie manifestację w Warszawie, 1 czerwca chcecie wyjść na ulicę z hasłami o potrzebie zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Co musiałoby się wydarzyć, abyście zdecydowali się odwołać akcję protestacyjną?
- Rządzący musieliby nowelizować "ustawą 6 proc. PKB" w taki sposób, aby była w niej nowa o przeznaczeniu 6,8 proc. PKB na zdrowie w 2024 r. i pojawił się zapis, z którego wynikałoby, że sposób zwiększania nakładów na ochronę zdrowia w kolejnych latach będzie taki sam jak innych w przypadku ministerstw (na przykład Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Obrony Narodowej), czyli odnosić się do PKB w roku bieżącym, a nie wysokości PKB sprzed dwóch lat. Taka zmiana oznaczałaby, że – cytując Andrzeja Matyję, prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej - w 2018 roku w systemie ochrony zdrowia byłoby brakujących 10 miliardów złotych.

Załóżmy jednak, że rząd tak nie postąpi. Co wtedy, ilu medyków weźmie udział w proteście? Co będzie się działo?
- Prawdopodobnie kilka tysięcy osób wyjdzie na ulice Warszawy. Trasa? Będziemy szli sprzed budynku Ministerstwa Zdrowia, ulicą Miodową do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

I jakie hasła będziecie wykrzykiwać?
- Że domagamy się podniesienia nakładów na ochronę zdrowia, przypomnimy postulat 6,8 proc. PKB na zdrowie. To konieczne, 6 proc. nie jest wystarczające, a co gorsza, nie w pełni realizowane.

Jakie są nastroje wśród medyków?
- Czujemy się oszukani, rozgoryczeni i nieusatysfakcjonowani tym, co robią przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia – dogadujemy się, jest porozumienie i chęć na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia, a okazuje się, że resort „kombinuje”, nie mówi wszystkiego, fragmenty umowy niekorzystne dla pacjentów ukrywa. To pokazuje jaki jest poziom kultury politycznej w Polsce. Jaki? Żaden. Rząd na każdym kroku chce nam podłożyć nogę.

Nastroje? Da się odczuć brak sił wśród starszego pokolenia lekarzy. Niestety, rozumiem to, postawa i działanie rządzących odbiera wszelką nadzieję na poprawę sytuacji. Ale podkreślę - to nie może ogółowi odbierać chęć do walki. Przecież stawką jest poprawa systemu w perspektywie wielu lat. Nie możemy się poddawać na ostatniej prostej.

A jeśli nie będzie oczekiwanej reakcji na manifestację? Co potem?
- Przejdziemy do ostrzejszych form nacisku na rządzących.

Jakich?
- O tym zadecydujemy pod koniec maja.

Nie lepiej byłoby protestować przed wyborami do Europarlamentu? Wtedy możliwa byłaby „gra polityczna”.
- Nie chcieliśmy, aby nasz głos był zagłuszony podczas przekrzykiwań politycznych na temat obietnic wyborczych i aby któraś z partii próbowała zbudować kapitał na nas. Zdrowie nie jest ani lewicowe ani prawicowe.

Przeczytaj także: "Krzysztof Bukiel: Podwyżki dostają ci, którzy zastrajkowali", "Szumowski: Nie ma drugiego obszaru w budżecie, na który nakłady rosłyby tak szybko, jak na zdrowie", "Co musi zrobić rząd, żeby OZZL był usatysfakcjonowany? Wyjaśnia Bukiel", "Bukiel: Pieniądze publiczne są na wszystko, tylko nie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.