Brytyjski „lekarzopomocnik”: czy to rozwiązanie wprowadzić w Polsce?

Udostępnij:
Brytyjski pomysł na brak lekarzy to associate physician. Kształcony przez dwa lata, nie dziesięć, z ograniczonymi kompetencjami, coś podobnego do naszego felczera sprzed lat. Czy ten pomysł wypali w Polsce?
Kompetencje „lekarzopomocnika” są szerokie i nie tożsame z tym, co należało do obowiązków naszych felczerów. Associate physician może przeprowadzać badania, stawiać diagnozę, ordynować leki, zlecać dodatkowe badania, formułować plan leczenia. Wszystko to czynić jednak powinien we współpracy i pod nadzorem lekarza.

Brytyjczycy sami przyznają, że instytucję associate physician wymyślili podczas drugiej wojny światowej, gdy znacznie i niespodziewanie wzrosły potrzeby medyczne i żołnierzy, i zasypywanego bombami społeczeństwa. Doszli do wniosku, że skoro to rozwiązanie sprawdziło się wtedy, trzeba je zastosować i dzisiaj. Wojny oczywiście nie ma, ale z innych powodów braki lekarzy są równie dotkliwe. W Brytanii pracować ma w 2020 roku kilka tysięcy „lekarzopomocników”. Kształcenie trwa dwa lata. Czy to rozwiązanie pomogłoby w Polsce, gdzie braki lekarzy są jeszcze bardziej dotkliwe niż w Polsce?

Janusz Atłachowicz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Wieluniu:
- Gdy chodzi o braki lekarzy w Polsce – problem przybrał tak dramatyczne rozmiary, że każdy pomysł na jego rozwiązanie trzeba poważnie rozważyć. A asscociate physicans przydałby się szczególnie w naszych warunkach, gdzie przepisy wymagają od lekarzy interwencji w szereg drobnych szczegółów, często nie wymagających wysokich umiejętności specjalistycznych.

Mieliśmy w naszym kraju felczerów, i raczej dobre doświadczenia z nimi. Jeżeli więc nie możemy w krótkim czasie wyszkolić odpowiedniej liczby lekarzy warto pomyśleć o tym, by ktoś tej nielicznej grupie doktorów z pełnym wykształceniem pomógł poradzić sobie z nadmiarem obowiązków. Oczywiście associate physician pracowałby pod ścisłym nadzorem lekarza.

Zbyszko Przybylski, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali, dyrektor szpitala we Wrześni
- Rozwiązanie może i dobre, na pewno warte rozważenia. Zwracam jednak uwagę na jego istotny mankament. Zanim wymyślimy, czy też przystosujemy do polskich warunków brytyjską koncepcję, zanim wykształcimy odpowiednią liczbę associate physicians upłyną lata. Mniej niż potrzeba do wykształcenia lekarza, ale – zawsze długo.

Tymczasem problem braku lekarzy jest już, jest pilny i palący. Powinniśmy w pierwszej kolejności jak w procesie leczenia lepiej wykorzystać umiejętności i wiedzę takich zawodów jak pielęgniarka czy ratownik. Zrezygnować z wielu przepisów, które niepotrzebnie uzależniają stosowanie prostszych przepisów wyłącznie przez lekarza. To da szybszy efekt niż kształcenie associate physicians. O kształceniu ich także warto pomyśleć – sugerowałbym jednak takie ustawienie programu szkolenia, by w przyszłości, już pracując, mogli oni uzupełniać wiedzę, by w końcu stać się pełnoprawnymi lekarzami.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.