In vitro z polityką w tle: "Zmienimy prawo w uzgodnieniu z episkopatem" kontra "Życie z punktu widzenia każdej religii jest sensem istnienia"

Udostępnij:
Do wtorkowego poranka (3 października) nie było wiadomo czy program, w ramach którego refundowane jest leczenie niepłodności metodą in vitro, będzie kontynuowany do 2019 roku. Między innymi dlatego, że sprawa stała się polityczna.
Polityczna, bo reprezentanci ustępującego rząd są zwolennikami stosowania wspomagania leczenia niepłodności tą metodą, a nowy rząd od miesięcy krytykował te świadczenia i niewykluczone, że będzie chciał ukrócić stosowanie takich procedur.

W piątek na stronie "Menedżera Zdrowia" informowaliśmy, że Marian Zembala, minister zdrowia przedłuży rządowy projekt finansowania in vitro z budżetu państwa. Według doniesień medialnym decyzja miała zapaść w piątek (30 października). Według kolejnych spekulacji w poniedziałek (2 października) sprawa miała się wyjaśnić. Tak się jednak nie stało. Gdyby profesor Zembala przedłużył finansowanie in vitro oznaczałoby to, że z pieniędzy podatników na ten cel popłynęłyby 304 miliony złotych, a ta decyzja utrudniłaby nowemu rządowi ewentualną rezygnację z dotowania procedury sztucznego zapłodnienia, m.in. ze względu na pary, które są w jej trakcie.

- Chciałem wyrazić swoje oburzenie i zdziwienie, że pan minister w ostatnich dniach swojego urzędowania podejmuje tak ważne decyzje. To bardzo nieprzemyślane [...] i bardzo niedobrze, że zostały podjęte w końcówce urzędowania i rządu, i pana ministra - podkreślił Stanisław Karczewski, o czym informuje portal "Wiadomosci.gazeta.pl". Karczewski powiedział o tym w piątek. Odniósł się również bezpośrednio do profesora Zembali z prośbą o niepodpisywanie ustawy.

Z kolei w poniedziałek na antenie "Polskiego Radia" Mariusz Błaszczak z PiS-u przyznał, że zapowiedzi wydłużenia finansowanie in vitro z budżetu do 2019 roku jako bardzo niestosowne. Wcześniej Elżbieta Witek, rzeczniczka PiS zapowiadała, że jeśli wyborcy zaufają PiS, partia na pewno ustawę zmieni, a Stanisław Kogut, senator z PiS-u zapewnił, że jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, to „w uzgodnieniu z episkopatem” zmieni prawo dotyczące leczenia niepłodności. Polityk na antenie "Radia Kraków" dodał również, że: - Od 20 do 30 procent dzieci z in vitro choruje częściej niż inne dzieci.

Stosunek wobec in vitro odzwierciedla fakt, że wszyscy posłowie tej partii, będąc jeszcze w opozycji, zgodnie głosowali przeciw uchwaleniu nowego prawa.

Z kolei profesor Marian Zembala w czerwcu 2015 roku na antenie "TVP Info" spytany o stosunek do metody in vitro odpowiedział: - A czy podoba się pani fakt, że dwa tysiące dzieci w Polsce żyje dzięki in vitro? Życie z punktu widzenia każdej religii, także dla agnostyków jest sensem naszego istnienia. Nie jestem teologiem, ale nie mam wątpliwości, że Bóg tworząc rozwiązania i podpowiadając je ludziom, także myślał o tych, którym nie może w naturalny sposób pomóc. Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Trzeba pomagać nie przekraczając granic etycznych, a my ich nie przekraczamy. Nikt w Polsce nie myśli o klonowaniu – podkreślił. Podobnego zdania był Igor Radziewicz-Winnicki, który w rozmowie z "Rmf24.pl", przyznał niedawno, że: - Przerwanie programu byłoby fatalne w skutkach, dlatego że są pacjenci w trakcie leczenia, w trakcie cykli, mają jeszcze jakieś zarodki. Są po pierwszym cyklu.

Również premier Ewa Kopacz odniosła się do in vitro. Na początku października premier Ewa Kopacz zapowiedziała przedłużenie go do 2019 roku.

Ustawa o leczeniu niepłodności, przygotowana przez ustępujący rząd, pozwala na korzystanie z procedury in vitro małżeństwom oraz osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Leczenie tą metodą może być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia prowadzonych przez okres co najmniej roku. Przyjęta ustawa określa sposób i warunki leczenia niepłodności, jednak finansowanie określane ma być w odrębnych przepisach.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.