Archiwum

Jak szpitale mają poradzić sobie z czwartą falą ►

Udostępnij:
Dr n. med. Tomasz Ozorowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej w województwie wielkopolskim, w 52-minutowej prezentacji przygotowanej dla czytelników „Menedżera Zdrowia” wyjaśnia, co zrobić, aby podmioty medyczne bezpiecznie funkcjonowały i przygotowały się do czwartej fali koronawirusa. Mówi o izolacji pacjentów z COVID-19, strategii diagnostycznej, odwiedzinach pacjentów i o tym, co zmieni zaszczepienie personelu szpitalnego.
Dr Ozorowski swoje wystąpienie rozpoczyna od omówienia prognoz epidemicznych.

– Europejskie Centrum Kontroli Chorób pod koniec czerwca przeprowadziło symulację, z której wynika, że duży wzrost zachorowań na COVID-19 w krajach Unii Europejskiej odnotowany będzie na przełomie lipca i sierpnia. Ta prognoza się sprawdza i jest spowodowana poluzowaniem obostrzeń w zbyt mało jeszcze zaszczepionej populacji. Symulacja dotyczyła głównie krajów Europy Zachodniej. Polska znalazła się na uboczu, co jest związane z mniejszą migracją turystyczną w naszym kraju. W Polsce liczba zachorowań zwiększy się prawdopodobnie trochę później. Wydaje się, że będzie to pod koniec sierpnia – zapowiada ekspert, wyjaśniając, co oznacza czwarta fala – z większą liczbą zachorowań na wariant delta – dla polskich szpitali.

– Zakładamy, że nowa sytuacja będzie dotyczyła wirusa o 40–60 proc. większej zakaźności w porównaniu z wariantem alfa, który dominował w trakcie kwietniowej fali. Dla personelu medycznego – przy poziomie wyszczepialności około 90 proc. – nie jest to niebezpieczne. Zachorowania w tej grupie będą rzadkie, bezobjawowe lub pojawią się objawy przeziębieniowe. W przypadku pacjentów – i ich wyszczepialności w zależności od regionu od 40 do 70 proc. – trudno przewidzieć, jak to będzie wyglądać – mówi Ozorowski, przypominając, że „od 1 lipca zmieniły się przepisy dotyczące hospitalizacji chorych na COVID-19”. – Wszystkie szpitale muszą być przygotowane, aby hospitalizować pacjentów z COVID-19 od początku do końca. Wielu chorych zakaźnie nie będzie można przewozić do szpitali lub oddziałów jednoimiennych, a to zmienia działalność szpitalną – wyjaśnia.

Ozorowski podkreśla, że „mamy fatalną infrastrukturę szpitali”. – Dysponujemy wieloosobowymi salami chorych, jedynie ze słabą wentylacją grawitacyjną, co w wielu przypadkach było przyczyną licznych transmisji wirusa. Niezwykle istotne jest więc stworzenie izolatek, a także zaplanowanie, które sale bądź oddziały będą covidowymi, oraz „blokowanie wejścia” wirusa na teren szpitali, ponieważ późniejsze zapobieganie transmisji będzie bardzo trudne. Zapewni to identyfikacja i izolacja hospitalizowanych z podejrzeniem COVID-19 oraz kwarantanna osób, które miały kontakt z zakażonymi – stwierdza.

Ekspert mówi także o odwiedzinach pacjentów.

– Dyrektorzy powinni je umożliwiać. Nie możemy pozwolić na masową traumę chorych związaną z rozdzieleniem z ich rodzinami. Szczególnie istotne jest to w wypadku osób w stanie terminalnym, łącznie z chorymi na COVID-19. Umieranie w samotności stało się ponurą rzeczywistością pandemii – zauważa Ozorowski, podkreślając, że „zakres odwiedzin musi zależeć od regionalnej sytuacji epidemiologicznej, z zachowaniem zasad reżimu sanitarnego i dystansu”. – Powinno preferować się odwiedzających z paszportem covidowym – dodaje.



Przeczytaj także: „Jak przywracać działalność szpitali w czasie epidemii”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.