Komu i dlaczego chcą pozabierać apteki?

Udostępnij:
1 sierpnia wchodzi w życie zakaz jednoczesnego prowadzenia przychodni i aptek. Właściciele AOS poradzili sobie z problemem nieźle, ale prowadzący POZ przeżywają dramat.
Analiza Anny Grabarczyk, eksperta w Kancelarii Fortak & Karasiński radcowie prawni sp. p.:
- Od 1 sierpnia 2019 r. zacznie obowiązywać zakaz łącznego prowadzenia aptek i działalności leczniczej. O tym, że ta bardzo istotna zmiana wejdzie w życie, przesądziła ustawa sprzed roku – wtedy uznano, że podmioty prowadzące działalność leczniczą oraz działalność apteczną potrzebują czasu na wprowadzenie zmian. Mówiąc wprost, był to okres dla podmiotów, które prowadziły zarówno apteki, jak i placówki medyczne na decyzję, którą z tych dwóch działalności będą kontynuować. Z upływem roku zatem, czyli właśnie z dniem 1 sierpnia 2019 r., podmioty, które nie podjęły tej decyzji (lub z innych przyczyn nie mogły się przystosować) - automatycznie stracą uprawnienia do prowadzenia apteki (a także punktu aptecznego i hurtowni).

Czy więc było to przedsiębiorcom dotkniętym opisaną zmianą w smak, czy też nie – każdy, kogo problem dotyczył, musiał podjąć jakieś działania nakierowane na dostosowanie do nowego prawa. Niektórzy od razu zrezygnowali z jednego rodzaju działalności – szczególnie wtedy, gdy np. apteka była jedynie swego rodzaju dodatkiem do zespołu przychodni. Inni zdecydowali się na różnego rodzaju przekształcenia – w szczególności podziały spółek lub zakładanie nowych, gdzie w jednej spółce pozostawała apteka, a na drugą spółkę przenoszono kontrakt z NFZ. W ten sposób, większość podmiotów, których dotknął problem zmiany przepisów, jest dziś gotowa na 1 sierpnia 2019 r. i nie musi obawiać się wygaśnięcia uprawnień.

Jednak w tej pozornie nieskomplikowanej sytuacji, można wskazać grupę świadczeniodawców, dla których dostosowanie się do nowych przepisów okazało się niemożliwe. Mowa o tych świadczeniodawcach, którzy prowadzili jednocześnie apteki i przychodnie prowadzące podstawowa opiekę zdrowotną (POZ). Dla nich jedynym rozwiązaniem sytuacji była rezygnacja z prowadzenia działalności aptecznej. Można zapytać: co sprawia, że akurat świadczeniodawca mający POZ nie mógł się dostosować do nowych przepisów, rozdzielając działalność apteczną od leczniczej?

Odpowiedzią jest niekorzystna dla świadczeniodawców interpretacja NFZ w zakresie przeniesienia umowy na inny podmiot (tzw. cesja kontraktu). Każdy, kto choć raz musiał dokonać cesji kontraktu z NFZ, wie, że aby to zrobić, trzeba najpierw uzyskać zgodę dyrektora oddziału NFZ. Bez tego nie ma możliwości, by dokonać przeniesienia kontraktu na inny podmiot. Ta sama zasada obowiązuje niezależnie od rodzaju świadczeń, na który ma się umowę - w przypadku POZ również trzeba więc uzyskać zgodę. To jednak, co dzieje się potem, jest diametralnie różne w zależności od tego, jakiego rodzaju mamy umowę. Przenosząc bowiem umowę na prowadzenie POZ, nie przenoszą się automatycznie deklaracje pacjentów. Efektem jest utrata wszystkich deklaracji co oznacza, że przychodnia nie dostanie zapłaty za opiekę nad pacjentami. Niektórzy będą argumentować, że zgodnie z powtarzaną przez prawników maksymą „dura lex, sed lex” czyli „twarde prawo, ale prawo”, trzeba się po prostu z tym pogodzić. Tutaj jednak nie będą mieli racji. Prawnicy zwracają uwagę, że żaden przepis prawa nie mówi wprost, że podmiot przejmujący POZ nie przejmuje wszystkich praw poprzedniego podmiotu.

A wręcz przeciwnie. Zasada ogólna przenoszenia kontraktów jest taka, że podmiot, który „przejmuje umowę” ma mieć tyle samo praw i obowiązków, co podmiot pierwotny. Z kolei teza, jakoby deklaracje pacjentów w POZ nie przenosiły się wraz z przeniesieniem kontraktu POZ wynika jedynie z arbitralnego stanowiska oddziałów NFZ, które żądają, aby „nowy” POZ zapewnił sobie nowe deklaracje pacjentów.

Prowadzi to do rażącej nierówności podmiotów – tych, które prowadzą POZ i podmiotów, które mają szczęście prowadzić inna działalność leczniczą. O ile więc prowadzący np. AOS nic nie tracą na przeniesieniu kontraktu np. na nowo założoną przez siebie spółkę, tak dla prowadzącego POZ, przeniesienie go jest właściwe równoznaczne z koniecznością zamknięcia działalności.

Sytuacja prowadzących POZ jest zatem bardzo niekorzystna. Inaczej niż reszta świadczeniodawców objętych zmianami – nie mają oni wyjścia i muszą samodzielnie zrezygnować z prowadzenia aptek albo narazić się na wygaśnięcie pozwoleń z mocy samego prawa i pogodzić z konsekwencjami takiego nagłego wygaśnięcia.

Jednak nie można zapominać, że sytuacja, w której NFZ tak interpretuje przepisy, że uznaje deklaracje POZ składane przez pacjentów za niemożliwe do przeniesienia razem z kontraktem, uderza również (a może przede wszystkim) w pacjentów. Przecież tracą oni „swoje” POZ-ty – opiekę znanej sobie kadry medycznej. Przestaje być im zapewniona ciągłość leczenia. Nie do końca wiadomo także, co dzieje się z ich dokumentacją medyczną. Czy „poprzedni” POZ – ten przenoszący kontrakt – ma archiwizować dokumentację pacjentów? Czy może przekazać ją do nowej placówki? Jeśli tak, to na jakiej zasadzie przekazywać dokumentację tak naprawdę nieuprawnionej placówce? Jak wytłumaczyć pacjentowi, że skoro nie zmienili się lekarze i pielęgniarki, w tym samym budynku co zawsze, w recepcji przyjmuje go ta sama osoba, to jednak POZ nie może go leczyć bez nowej deklaracji i nie ma jego poprzedniej dokumentacji medycznej?

Ta sytuacja stwarza wiele wątpliwości, zarówno ze strony świadczeniodawców, jak i pacjentów. Jak mają zachować się jedni i drudzy oraz dlaczego właściwie NFZ w tak niezrozumiały sposób interpretuje prawo? O komentarz poprosiłam osoby, które muszą bezpośrednio zmierzyć się z następstwami nowych przepisów i interpretacji NFZ.

Andrzej Lisiński, współwłaściciel POZ OLMED w Łodzi:
- Ta zmiana prawa to dla mnie głównie koszty i problemy. Do tej pory prowadziliśmy POZ i apteki. Niestety, zmiana przepisów wymusiła na nas kosztowne zmiany i konieczność rozdzielenia działalności. W wyniku zmian miałem stracić pół prowadzonego od lat biznesu, na którego pozycję i renomę ciężko pracowałem. To nie był element strategii biznesowej, a jedynie działanie wymuszone nowymi regulacjami. Teraz, po tym jak zgodnie z prawem zrobiliśmy cesję kontraktu, mamy problem z dotarciem do wszystkich pacjentów. Jest chaos informacyjny, pacjenci zgłaszają się z pytaniami, czy będziemy ich dalej leczyć i czy ich zdrowie jest bezpieczne. Staramy się działać odpowiedzialnie i zapewnić im wszystkim opiekę, ale jak to zrobić?

Michał Szymański, lider regionalny Porozumienia Łódzkiego – Łódzkiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia:
- Jako Porozumienie Łódzkie monitorujemy na bieżąco sytuację, w której znajdują się świadczeniodawcy i pacjenci. Staramy się działać i zwracać uwagę odpowiednich organów na to, jak interpretacja NFZu wpływa na świadczeniodawców prowadzących POZy, ale też jak wpływa na pacjentów. Z niepokojem przyjęliśmy informację, że brakiem opieki POZ może być zagrożonych kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy pacjentów. Jak temu zapobiec i zagwarantować im ciągłość leczenia? W tej sytuacji stawianych jest wiele pytań, jednak nikt nie zna odpowiedzi. Tak naprawdę wystarczyłaby życzliwa i zgodna z dobrem pacjentów interpretacja przepisów przez NFZ. Gdyby stanowisko NFZ uległo zmianie i dopuszczono by przeniesienie deklaracji POZ razem z umową – problem zostałby rozwiązany a całego zamieszania by nie było.

Katarzyna Fortak-Karasińska, partner w Kancelarii Fortak & Karasiński radcowie prawni sp. p., specjalizuje się w prawie medycznym:
- Sytuacja, w której znaleźli się świadczeniodawcy, którzy próbowali dokonać cesji kontraktu na świadczenia w rodzaju podstawowa opieka zdrowotna, znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Zgodnie ze stanowiskiem Oddziałów NFZ, deklaracje POZ nie mogą zostać przeniesione razem z kontraktem. To z kolei skutkuje utratą pacjentów oraz w konsekwencji – środków finansowych, jako że liczba pacjentów bezpośrednio wpływa na wysokość kontraktu. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że polskie prawo nie różnicuje sytuacji świadczeniodawców w zakresie dopuszczalności przeniesienia kontraktu. Nie ma również przepisów, które wyłączałyby przenoszenie deklaracji POZ. Pomimo tego, Oddziały Wojewódzkie NFZ traktują deklarację POZ jako oświadczenie woli niezwiązane z samą umową, a nie, jak w mojej ocenie powinni, jako element rozliczeniowy umowy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że NFZ nie ma podstaw prawnych do przyjęcia takiego stanowiska. Niestety, w praktyce spotykam się często ze świadczeniodawcami, którzy w wyniku tej niezrozumiałej interpretacji tracą deklaracje POZ, co praktycznie uniemożliwia prowadzenie dalej tej działalności. Sytuacja ta doprowadzi niechybnie do zamknięcia wielu POZ-tów. Dla pacjentów oznacza to mniej placówek, gdzie mogą się leczyć, dłuższe kolejki i chaos organizacyjny. Co najgorsze to to, że przyczyna tego stanu rzeczy nie będzie leżała w tym, że prawo jest złe – tylko w działaniach organu, który ma przecież za zadanie chronić dobro pacjentów.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.