Marek Tombarkiewicz: Podwyżki dla ratowników? Bardzo bym chciał

Udostępnij:
Wiceminister zdrowia w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia" skomentował konflikt między ratownikami medycznymi i pielęgniarkami, a także opowiedział o projekcie rozporządzenia, które znacząco podniesie prestiż tych drugich. Odpowiedział też na pytanie czy są planowane podwyżki dla wyżej wymienionych.
Co by było, gdyby ratownicy medyczni wyszli na ulicę? Tak jak pielęgniarki jesienią ubiegłego roku, które postraszyły i dostały to, czego chciały.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wszyscy ratownicy wyszliby na ulicę jednego dnia, żeby pokazać swoje niezadowolenie. Uważam, że jeśli ktoś wykonuje zawód, który mieści się w definicji zawodu zaufania publicznego albo który związany jest z bardzo dużą odpowiedzialnością za zdrowie i życie ludzkie – tak jak zawód ratownika medycznego, to takie podejście nie jest właściwe.

Powiedzmy szczerze: ratownicy to grupa zawodowa, która jest niedoceniona. Czują się niedowartościowani zarówno pod względem prestiżu, jak i wynagrodzenia. Jak pan na to patrzy jako specjalista, ekspert od ratowników?
- Projekt rozporządzenia, który jest w trakcie procedowania, znacząco podniesie prestiż zawodu ratownika medycznego. Między innymi poprzez zwiększenie jego uprawnień. Jasno wskazujemy, że system ratownictwa, głównie tego przedszpitalnego, jest oparty na ratownikach medycznych. Co do finansów – pod koniec ubiegłego roku, w tle rozmów z pielęgniarkami, poprzedni rząd dał ratownikom złudną nadzieję na podwyżki, nie wpisując środków finansowych do projektu budżetu. Inaczej tego nie można nazwać. My podchodzimy do tej sprawy odpowiedzialnie. Uważam, że można uregulować kwestię wynagrodzeń w sposób systemowy – ustalić, jak powinny wyglądać proporcje finansowe pomiędzy poszczególnymi zawodami.

Zdradzi pan coś więcej?
- Rozpoczynam pracę nad nowelizacją, a w zasadzie nad nową ustawą, która jest niezbędna. Rozmawiałem ze środowiskami ratowników, ze związkami zawodowymi, z organizacjami skupiającymi ratowników. Myślę, że uzyskałem zrozumienie z ich strony. Obiecali, że będą czekać na pierwsze efekty założeń do zmian ustawowych.

Kiedy mogłoby to nastąpić?
- Na razie zbieramy bardzo szeroki materiał w zakresie propozycji do zmian ustawy. Chcemy się dowiedzieć, co powinno się znaleźć w nowej ustawie zdaniem wojewodów i wszystkich zaangażowanych środowisk. Rozsyłamy ankiety, w których pytamy o funkcjonowanie dotychczasowego systemu. Chciałbym, żeby do jesieni projekt tej ustawy przybrał kształt, który będzie już można poddawać wstępnym konsultacjom ze środowiskiem.

Medycyna ratunkowa chyba zajmuje wyjątkowe miejsce w pana sercu, prawda?
Zdecydowanie tak. Zajmuję się nią kilkanaście lat.

Pan jako praktyk wie, czego brakuje i co trzeba zmienić, żeby ratownikom było lepiej.
Trzeba na pewno zmienić podejście. Ja mam własne przemyślenia, jak ten system mógłby funkcjonować lepiej.

Co to miałoby być? Proszę o trzy przykłady.
Nie, nie. Już się nauczyłem, że w trakcie pracy nie można zdradzać szczegółów. Raz powiedziałem, że chciałbym, żeby były podwyżki dla ratowników i wszystkie media napisały „będą podwyżki dla ratowników” .

Ale nie napisał tego „Menedżer Zdrowia”
- Nie będę mówił, kto tak napisał, ale jest to nieuczciwość.

Żeby zatem nie było wątpliwości: podwyżki dla ratowników medycznych będą czy nie?
- Powtarzam: bardzo bym chciał, ponieważ uważam, że wszystkie zawody medyczne zasługują na równe traktowanie.

Pielęgniarki były jednak trochę lepiej traktowane od ratowników w ostatnim czasie, prawda? Mam na myśli podwyżki.
- Trudno mi w jakikolwiek sposób negować decyzje dotyczące podwyżek dla pielęgniarek. Ratownicy też kiedyś protestowali i wywalczyli stosunkowo spory wzrost – pierwsze dotacje na zespoły ratownictwa medycznego wynosiły niewiele ponad miliard złotych, doszliśmy do miliarda ośmiuset. Są różne metody walki o podwyżki. Niektóre mogą się nam nie podobać, ale dla danej grupy liczy się efekt. Nie mogę decydować o pieniądzach w sytuacji, gdy mowa o dotacji celowej budżetu państwa. Nie jestem uprawniony do składania jakichkolwiek deklaracji, że minister finansów zwiększy te dotację. Wiemy, że wzrosły nakłady na SOR-y i być może pewne podwyżki mogłyby być w szpitalach wygenerowane dla ratowników. Ale to oczywiście rodzi naturalne protesty pozostałych. Dlatego zaczęliśmy w ministerstwie prace nad ustaleniem pewnego rodzaju parytetu w relacji wynagrodzeń poszczególnych grup zawodowych. To długoterminowe wyzwanie, nie da się systemowych strategii naprawczych zrealizować z dnia na dzień. Przede wszystkim chcemy działać tak, żeby nie antagonizować różnych grup zawodowych, tylko skutecznie wspierać wszystkich pracowników służby zdrowia.

Pielęgniarki mogą liczyć na jeszcze więcej?
- Pielęgniarki mają jasno rozpisane cztery transze podwyżek w obowiązujących dwóch rozporządzeniach ministra zdrowia.

Czy nowy rząd chce wprowadzić coś swojego, jeśli chodzi o pielęgniarki?
- W ministerstwie trwają prace nad wieloma różnymi rozwiązaniami skierowanymi do różnych środowisk. Nie nazwałbym ich „swoimi”, tylko wypracowywanymi w drodze dialogu ze wszystkimi zaangażowanymi stronami.

Czy u pana w szpitalu pielęgniarki były zadowolone z tych podwyżek?
- Każdy się cieszy, gdy dostaje podwyżkę, ale to poczucie zadowolenia nie trwa wiecznie. Z czasem zapominamy, że od pewnego momentu jest nam lepiej. Gdy byłem dyrektorem szpitala, pielęgniarki dwa lub trzy razy dostały podwyżki. Dziś odczuwają też pozytywne efekty ostatnich rozporządzeń. Ze swojej strony starałem się zawsze zwracać uwagę na powiązanie wynagrodzenia z wykształceniem, np. poprzez dodatek za specjalizację czy za podwyższenie kwalifikacji.

Brak podwyżek i zapowiedzi podwyżek dla ratowników medycznych w kontekście podwyżek dla pielęgniarek nie spowoduje konfliktu?
- To jest sztuczny konflikt. Nigdy nie było zamysłu zastępowania pielęgniarek ratownikami. Każdy zawód ma swoje uwarunkowania, swoje ograniczenia i swoje podstawy. Po pierwsze –sami ratownicy wcale nie chcą zastępować pielęgniarek. Po drugie – mają ograniczony zakres wykonywania danych świadczeń. Mogliby na przykład pobierać krew, robić EKG czy zastrzyki. Wiadomo natomiast, że pielęgniarki, jak wskazuje chociażby sama nazwa, są przygotowane do całego procesu pielęgnowania. Nikt nie myślał o tym, by ratownicy zastąpili pielęgniarki w tym procesie. Zamysł zmian jest taki, by ratownicy mieli szanse wykonywania pewnych świadczeń, które mają doskonale opanowane, poza systemem ratownictwa medycznego, czyli na przykład w policji i straży. A jeżeli mogliby je wykonywać tam, to dlaczego nie na oddziałach w szpitalu?

Czy uważa pan, że zamieszanie jest spowodowane przez związki zawodowe pielęgniarek?
- Przede wszystkim przez niefortunne sformułowanie, które pojawiało się w komentarzach do projektu, że ratownicy mają zastąpić pielęgniarki. Jeszcze raz powtórzę: nie było takiego zamiaru, żeby konfliktować dwie grupy zawodowe i żeby jedna zastępowała drugą

Z wiceministrem zdrowia rozmawiała Kamilla Gębska i Krystian Lurka

Pełny tekst rozmowy z Markiem Tombarkiewiczem ukaże się w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"

Przeczytaj również inne artykuły związane z pielęgniarkami i ratownikami: "Dobre rozwiązanie" kontra "Chcą nas bezprawnie zastąpić", a także wcześniejsze teksty na temat ratowników: "Nie będzie 100 milionów złotych dla ratowników!", "Dobre posunięcie" kontra "Zastąpienie żołnierza artyleryjskiego marynarzem" i "Ratownicza rewolucja, czyli przełamanie impasu czy nowe problemy?"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.