Archiwum

Ochrona zdrowia to sektor wysokiego ryzyka

Udostępnij:
– Medycyna powinna czerpać z wzorców postępowania obecnych w innych sektorach wysokiego ryzyka, gdzie od lat skutecznie rozwiązuje się niektóre ważne problemy. Nie trzeba wszystkiego wymyślać od nowa – twierdzi Robert Mołdach, wyjaśniając, co ma na myśli i jak to się ma do systemu no fault.
Komentarz Roberta Mołdacha z Instytutu Zdrowia i Demokracji, członka Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta:
Ochrona zdrowia to sektor wysokiego ryzyka – podobnie jak transport lotniczy czy wydobycie kopalin, nie wspominając o branży kosmicznej czy energetyce jądrowej. Łączy je między innymi to, że popełniane w tych branżach błędy mogą dotykać dużej liczby osób i – aby im zapobiegać – w znacznym stopniu stosowane są podobne procedury bezpieczeństwa.

Od lat te sektory czerpią od siebie nawzajem różne doświadczenia w zakresie podnoszenia bezpieczeństwa personelu i osób, na które oddziałują. Wiele osób nie traktuje ochrony zdrowia jako sektora wysokiego ryzyka, choć trzeba przyznać, że na przestrzeni ostatnich 20 lat to postrzeganie bardzo się zmieniło. Jako pacjenci mamy duże zaufanie do personelu medycznego, oddając się pod jego opiekę i powierzając lekarzom czy pielęgniarkom swoje zdrowie i życie. Nie zawsze myślimy o tym, że personel medyczny pracuje w bardzo złożonych warunkach, w których z pozoru nawet drobne błędy mogą prowadzić do katastrofalnych skutków dla pacjenta, podobnie jak na przykład w lotnictwie dla pasażerów. Od innych sektorów podwyższonego ryzyka ochrona zdrowia może się uczyć sprawiedliwego traktowania, co ma duże znaczenie w kontekście systemu no fault nie tylko w obszarze medycyny. Kultura sprawiedliwego traktowania polega na ocenianiu pracowników zgodnie z ich umiejętnościami i sytuacją, w jakiej się znaleźli. Nie można przykładać tej samej miary do identycznego błędu bez spojrzenia na sytuację, w jakiej znalazł się człowiek, bez spojrzenia na otoczenie i dojrzałość organizacji, w których działa, a także bez uwzględnienia jego doświadczenia. Czym innym jest przypadek młodego lekarza, bez zaplecza i doświadczenia, pozostawionego w pojedynkę na dyżurze, zderzającego się z ogromem wyzwań, na które jest nieprzygotowany osobiście i systemowo, a czym innym sytuacja doświadczonego zespołu profesjonalistów popełniającego błąd, który w ogóle nie powinien się wydarzyć. Medycyna powinna czerpać z wzorców postępowania obecnych w innych sektorach wysokiego ryzyka, gdzie od lat skutecznie rozwiązuje się niektóre ważne problemy. Nie trzeba wszystkiego wymyślać od nowa.

Komentarz opublikowano w „Gazecie Lekarskiej” 7–8/2022.

Przeczytaj także: „No fault – o co walczą lekarze”, „Prezes Jankowski zapowiada samorządowy projekt ustawy o systemie no fault”, „Zbigniew Ziobro górą w sprawie systemu no fault”, „Wprowadzenie systemu no fault? Jestem umiarkowanym pesymistą”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.