Michał Łepecki/Agencja Gazeta

Pandemia uwidoczniła problemy anestezjologii i intensywnej terapii

Udostępnij:
– COVID-19 przynajmniej częściowo obnażył deficyty w naszej dziedzinie medycyny. W pewnym sensie ma to nawet pozytywny wymiar, bo stały się one namacalne, a informacje o nich musiały dotrzeć do osób podejmujących decyzje w zakresie organizacji ochrony zdrowia – pisze prof. Krzysztof Kusza w „Menedżerze Zdrowia”.
Komentarz prof. Krzysztofa Kuszy, kierownik Katedry Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu oraz Oddziału Klinicznego Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Leczenia Bólu Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii:
– Deficyty dotyczą głównie zasobów kadrowych – przede wszystkim pielęgniarek, ale również lekarzy. Nie bez powodu zmieniano rozporządzenie dotyczące standardu pracy w naszej dyscyplinie medycyny podczas pandemii i nadano lekarzom szkolącym się szersze uprawnienia w zakresie samodzielnego działania. W sytuacji zwiększenia się liczby zakażeń wśród personelu medycznego jeszcze bardziej zliberalizowano te przepisy, co tylko potwierdziło niedobory kadrowe w anestezjologii i intensywnej terapii. Myślę, że w końcu, po kilku dekadach instytucjonalnych zmagań, znaczenie dla zdrowia i życia obywateli dobrze zorganizowanej przestrzennie, technologicznie i kadrowo anestezjologii i intensywnej terapii wreszcie zostanie dostrzeżone, a jej zapewnienie będzie uznane za jeden z priorytetów w ochronie zdrowia.

Nawiązując do owej zmiany standardu organizacyjnego – rozumiem rzecz jasna potrzebę takiego działania, które w sytuacji nadzwyczajnej ma wymiar racjonalny. Przygotowanie takich przepisów z wyprzedzeniem nie powinno być kwestionowane, gdyż pozwala na uniknięcie chaosu i przypadkowości w udzielaniu świadczeń zdrowotnych, oczywiście pod warunkiem, że czynimy to na czas pandemii, która dotknęła nas na jesieni srogo. Ich obecność pozwala na organizację pracy w sposób alternatywny, co nie oznacza, że trzeba z nich korzystać, jeśli zasoby kadrowe są wystarczające. Przepisy tego rodzaju ułatwiają w kryzysie dysponowanie doświadczoną kadrą medyczną bardziej racjonalnie, co jest nieporównywalnie lepsze niż rozporządzanie kadrą raczej przypadkową. Mówimy zatem o zarządzaniu ryzykiem w świetle obowiązujących przepisów prawa. W niektórych miejscach w Polsce do takiej sytuacji, czyli zastosowania nowych zasad, prawdopodobnie doszło. Nie ma powodu, aby kwestionować, że osoby szkolące się w anestezjologii i intensywnej terapii, nawet po drugim roku szkolenia, można bezpiecznie delegować do samodzielnej pracy – przy spełnieniu warunków określonych w przepisach. Warto pamiętać, że kiedyś moje pokolenie właśnie w podobny sposób pracowało, zdając po drugim roku specjalizacji egzamin dopuszczający do znieczulania chorych w określonym stanie fizycznym. Nazywaliśmy to wtedy I stopniem specjalizacji. Obecnie czasu na zdawanie egzaminów tego typu raczej być nie mogło i to chyba dla każdego rozsądnego lekarza jest oczywiste.

Kolejny temat to tworzenie szpitali tymczasowych i przekształcanie oddziałów w covidowe. Legislację okresu pandemii uważam za naturalną – nie można przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie, więc ideę tworzenia szpitali tymczasowych czy przekształcania oddziałów uważam z gruntu za słuszną, nawet jeśli jest realizowana „na wszelki wypadek”. Pod koniec 2020 r. w naszym szpitalu otworzyliśmy oddział anestezjologii i intensywnej terapii dla chorych z COVID-19, mamy własne doświadczenia dotyczące dostępu do tych specjalistycznych stanowisk. Generalnie był z tym zagadnieniem przez jakiś czas kłopot, ale teraz sytuacja nieco się poprawiła, współczynnik obłożenia z wartości 1,0 obniżył się do 0,85, ale pandemia przecież się nie skończyła. Dobrze, że są takie zabezpieczenia, często tworzone z inicjatywy własnej szpitali, tak jak w przypadku mojej instytucji. A jeśli nawet te miejsca, które stworzono dodatkowo, miałyby być nigdy niewykorzystane, to przyczyniają się do większego poczucia bezpieczeństwa obywateli, a tego nie można przeliczać na poniesione koszty. Amerykanie na wiosnę zastosowali podobną taktykę w niektórych stanach. Debata między prezydentem Trumpem a Bidenem odbywała się w Cleveland, w audytorium Cleveland Clinic, a jeszcze kilkanaście dni wcześniej była to powierzchnia dla 800 łóżek szpitalnych z dostępem do tlenu, 140 miejscami intensywnej terapii, z których 40 spełniało kryteria prowadzenia terapii ECMO. Do tego zaplecza przygotowanego „na wszelki wypadek” n igdy nie trafił żaden pacjent. Po prostu stacjonarne struktury medyczne poradziły sobie z napływem chorych z COVID-19. Wspomniany bufor zlikwidowano w ciągu kilku dni i zorganizowano błyskawicznie debatę prezydencką. Pandemia w stanie Ohio ponownie przybiera na sile, zatem być może audytorium znowu stanie się „szpitalem polowym”.

Nie wiemy, jak pod względem liczby zakażeń będzie przebiegała podczas pandemii SARS-CoV-2 zima czy wiosna, więc niech pozostanie to zabezpieczenie w postaci szpitali tymczasowych z możliwością uruchomienia odpowiednich zasobów kadrowych we właściwym momencie. Zastrzeżenia mogą dotyczyć raczej czegoś innego, bardziej prozaicznego – że nie ma tam pracy, a są wynagrodzenia, jeśli tak jest w istocie. Znowu gdzie indziej odwrotnie – jest praca, a nie ma wynagrodzeń, jeśli tak jest w istocie. Wtedy zrozumiałe byłyby dyskomfort i frustracja zespołów, które ciężko pracują, a tak naprawdę nie wiedzą, czy i kiedy otrzymają środki. Osobiście jestem pewny – to się na pewno stanie. Wiele osób z personelu medycznego zasługuje na poważne dostrzeżenie roli, jaką odgrywają w systemie ochrony zdrowia. Chorowali i chorują, wielu nie ma w pracy nawet od kilku tygodni z powodu powikłań po COVID-19. Niektórzy z tego powodu zmarli – bez względu na to, czy są asystentami czy profesorami. To są moje koleżanki i koledzy, mnie dotychczas choroba ominęła, choć spędzam na oddziale covidowym kilka godzin dziennie. Ominęła w momencie wypowiadania tych słów, jutro może być już inaczej.

Pandemia obnażyła deficyt łóżek na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii. Warto przypomnieć, że 2 proc. łóżek intensywnej terapii w stosunku do wszystkich łóżek szpitalnych to ciągle za mało. Mam nadzieję, że pandemia dowiodła, że trzeba inwestować w anestezjologię i intensywną terapię – 5 proc. stanowisk intensywnej terapii, oczywiście wraz z obsadą kadrową, to minimum, do którego musimy dążyć. Żeby osiągnąć ten cel, potrzebujemy co najmniej dekady. Oczywiście są kraje, które mają podobną liczebnie strukturę łóżek szpitalnych jak Polska, w tym także intensywnej terapii, ale mają też oddziały pośrednie, których u nas niestety, pomimo apeli słanych od kilkunastu lat, nadal nie ma. Najlepszym wzorem organizacji w tym zakresie może być Wielka Brytania. Na oddziałach pośrednich monitoruje się czynności życiowe, rozpoznając z wyprzedzeniem stany zagrożenia życia, realizuje zadania w zakresie zaawansowanej opieki pielęgniarskiej i fizjoterapii wraz z nieskomplikowaną terapią wentylacyjną, ale nie jest to jeszcze intensywna terapia, czyli najwyższy stopień leczenia chorych w stanie zagrożenia życia. Oddziały te stanowią ważny bufor między oddziałem podstawowym a tym najwyższej rangi, jakim jest oddział anestezjologii i intensywnej terapii. Może i z tego po pandemii wyciągniemy wreszcie wnioski.

Mam nadzieję, że kres pandemii będzie w jakiejś formie początkiem korzyści w rozwoju naszej dyscypliny na rzecz naszych obywateli, ale stanie się tak tylko wtedy, gdy będziemy potrafili udowodnić, że warto być przygotowanym na takie wydarzenia jak pandemia SARS-CoV-2 i nieznane nam jeszcze inne.

Wypowiedź opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 11-12/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.

Przeczytaj także: „Kłopoty onkologii w czasie pandemii”, „Piotr Warczyński o pocovidowej rzeczywistości” i „Ofiary poboczne”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.