Szpitale pod ścianą: nie podpisać kontraktu źle. Podpisać – jeszcze gorzej

Udostępnij:
To nie jest akcja „obywatelskiego nieposłuszeństwa”, ale też coś znacznie wykraczające poza rozmiary corocznych targów o kontrakt. Szpitale Wielkopolski, Opolszczyzny i w wielu innych regionach nie podpisują kontraktów z NFZ. Możliwe, że nie podpiszą ich w ogóle.
Padają kolejne terminy na zakończenie rozmów: na Opolszczyźnie do 28 grudnia, w Wielkopolsce – nawet do 30. W tych dwóch regionach szpitale występują o podwyższenie kontraktów wspólnie i solidarnie, głośno - z poinformowaniem mediów. W innych – takich wystąpień jeszcze nie ma, ale efekt cichego oporu podobny: końca negocjacji nie widać. Jak będzie on wyglądać?

Zbyszko Przybylski, dyrektor szpitala w Wrześni, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- My w tej chwili stoimy przed diabelską alternatywą. Bo nie podpisać kontraktu źle. Podpisać – też źle. Podpisanie ich w wysokości niezmienionej grozi po prostu plajtą szpitali. W przyszłym roku czeka nas skokowy wzrost kosztów prowadzenia lecznic. I składa się na to kilka przyczyn. Na przykład ustawowy wzrost płacy minimalnej w moim szpitalu zmusza mnie do renegocjacji kontraktu na ochronę ze 110 tys. zł na 250 tys. zł. I żeby to był jedyny problem: wieloletnie oszczędzanie na płacach spowodowało, że np. pracownik apteki szpitalne zarabia niemal dwukrotnie mniej niż zarobiłby w aptece w mieście. Dochodzą kolejne warunki. To wszystko sprawia, że ja, ale też i moi koledzy dyrektorzy nie mogą w sposób odpowiedzialny podpisać zaproponowanych stawek kontraktowych. Bo ich akceptacja doprowadzi do katastrofy.

Oczywiście nie podpisanie kontraktu też nie jest żadnym wyjściem. Jedyne co możemy zrobić to próbować dogadać się z NFZ w kwestii jego podwyższenia, chcielibyśmy o ok. 10 proc. Nie można w kółko mówić o reformach i zapominać, czy to na reformy, czy na bieżące potrzeba trzeba po prostu pieniędzy. I to większych niż w poprzednich latach. To co widzę ze strony NFZ – to na szczęście nie jest postawa „w zaparte”. Urzędnicy funduszu zaczynają rozumieć, że tak jak dotychczas dłużej nie można. Liczymy na uruchomienie rezerw, zakładek, słyszymy, że NFZ stara się o kredyty. Nie odmawiamy rozmów, ale podpisać kontraktów na zbyt niskim poziomie też nie możemy.

Janusz Atłachowicz, ekspert rynku szpitalnego:
- Zanosi się na to, że rok 2017 będzie krytyczny dla polskiego systemu szpitalnego. Nawet dla szpitali, które są spokojne o to, że znajdą się w tzw. sieci. To tak trochę wygląda na to, że podczas dyskusji o tym, jak ten segment ochrony wyglądać ma za rok, czy za lat kilka – zapomniano o fundamentalnej sprawie: żeby w ogóle dojść do nowego systemu, najpierw trzeba ten rok 2017 przeżyć. Obiektywny, niezależny od szpitali wzrost kosztów utrzymania trzeba zrekompensować wyższymi kontraktami.

Co się stanie gdy nie wzrosną? Po prostu część szpitali splajtuje, kolejna część jeszcze mocniej pogrążać się będzie w beznadziejne długi.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski

Przeczytaj także: "21 dolnośląskich szpitali bez kontraktów z NFZ. Szpitale mają poparcie samorządów"i "Dyrektorzy szachują NFZ"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.