Wojna pielęgniarsko-lekarska. Poszło o zespoły medycyny rodzinnej

Udostępnij:
W toku prac nad ustawą POZ wybuchł konflikt. Lekarze forsują pomysł powołania wspólnych zespołów medycyny rodzinnej, pielęgniarki są przeciw. Obie strony przedstawiają mocne argumenty. Kolejna runda rozmów tuż po świętach.
Zespół składałby się z lekarza i pielęgniarki. Pielęgniarki obawiają się, że w ten sposób ich praktyki pozbawione zostałyby samodzielności i … pieniędzy, bo to lekarz kierowałby zespołem i miał decydujący głos. Lekarze oponują, mówią, że nic takiego nie grozi. Spotkanie zespołu ds. POZ zaplanowano w tygodniu poświątecznym. O komentarz poprosiliśmy ekspertów.

Elżbieta Buczkowska, b. szefowa Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych

- Największe obawy budzi groźba pozbawienia nas samodzielności zawodowej i finansowej. To, że lekarz stanie się pośrednikiem między płatnikiem a nami, i to on będzie wyznaczał nam stawki. Sytuacja jest czytelna, gdy lekarz prowadzi własną praktykę i zatrudnia pielęgniarkę. Ale już zupełnie zamazana, gdy pielęgniarki i lekarz zatrudniani są przez osobę trzecią, np. właściciela przychodni. Wtedy często pielęgniarka współpracuje z kilkoma zmieniającymi się lekarzami jednocześnie. Czy z każdym ma zawiązywać osobny zespół? I ile tych zespołów naraz? Kto będzie decydował o wynagrodzeniu? Jak to rozwiązać praktycznie? Uważam, że lepiej ocalić obecne rozwiązania, gwarantujące pielęgniarkom autonomię ich praktyk i niezależność finansową.

Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego
- To lekarz ocenia stan zdrowia chorego i lekarz układa plan opieki. I ten stan rzeczy się przecież nie zmieni. Oczywiście w wielu wypadkach, po takiej ocenie ciężar prowadzenia opieki przechodzi na pielęgniarki, które właśnie zyskują od ustawodawcy dodatkowe instrumenty, np. możliwość wypisywania recept. Ich rola ulega zatem wzmocnieniu, a pozycja w zespole lekarsko – pielęgniarskim: także będzie mocna. Zależy nam przy tym, by skończyć z wykształconą praktyką, że pielęgniarki opiekują się swoją grupą pacjentów, a lekarze swoją – a te grupy razem się nie pokrywają. To prowadzi do sytuacji, że lekarz dla dobrej opieki musi współpracować z kilkoma pielęgniarkami naraz, a pielęgniarki z kilkoma lekarzami. W praktyce taki kontakt „ wszystkich ze wszystkimi” okazuje się niewykonalny, ze szkodą dla pacjenta. Zależy nam na tym, by populacje lekarza i pielęgniarki pokrywały się.

Co do argumentów finansowych. Nam nie zależy na rozbiciu obecnych kontraktów i praktyk pielęgniarskich. To może być rozliczane po staremu. I jest jeszcze jeden aspekt: system będzie działał w dwie strony. Lekarz rodzinny, by dobrze i efektywnie prowadzić praktykę: zdany będzie w wielu aspektach na współpracującą z nim, odpowiednio przygotowaną pielęgniarkę. Jedno bez drugiego albo sobie nie poradzi, albo poradzi źle. To gwarancja współpracy i wzajemnych ustępstw. W końcu nie tylko lekarzy, ale i pielęgniarek na rynku pracy jest za mało.

Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia, członek zespołu ds. ustalenia założeń ustawy o POZ
- Obie strony mają bardzo silne argumenty. I obawy, które w wielu wypadkach mogą być uzasadnione. Konieczny jest kompromis. Widzę szanse dla niego we wzajemnym poszanowaniu argumentów drugiej strony. Rzeczywiście powinniśmy dążyć do tego, by populacje pod opieką lekarza i pielęgniarki wzajemnie się pokrywały. Ale jednocześnie system oddzielnego kontraktowania świadczeń lekarskich i pielęgniarskich mógłby zostać utrzymany. Na początku kwietnia – kolejne spotkanie zespołu. Będzie szansa kompromis wypracować, lub przynajmniej przybliżyć.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.