Naczelna Izba Lekarska

Za pieniądze z funduszu zapasowego NFZ należy spłacić dług zdrowotny

Udostępnij:
– Narodowy Fundusz Zdrowia będzie musiał zapłacić za świadczenia, których nie można przerwać – za ratownictwo medyczne, programy profilaktyczne, leki dla seniorów i kobiet w ciąży. Aby to zrobić, będzie musiał oszczędzać na innych – twierdzi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Klaudiusz Komor.
Jakie niebezpieczeństwa, przede wszystkim po stronie pacjentów, dostrzega Naczelna Rada Lekarska w nowelizowanej ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty?
– Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że NFZ dysponuje pewną ograniczoną kwotą pieniędzy, za które musi zakupić usługi medyczne – czyli pieniądze, które są w dyspozycji Funduszu, muszą zostać wydane na leczenie. Tymczasem projekt ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw wprowadza dwa niebezpieczne rozwiązania. Po pierwsze ustawodawca chce dorzucić funduszowi dużą pulę zadań, za którą dotychczas dostawał pieniądze z budżetu państwa, nie dając za to w zamian większych wpływów finansowych. Nigdzie nie jest bowiem powiedziane, i z niczego nie wynika, że NFZ dostanie w przyszłym roku znacząco większe pieniądze niż w roku bieżącym. W tej sytuacji nasuwa się tylko jedno rozwiązanie – Narodowy Fundusz Zdrowia będzie musiał zapłacić za świadczenia, których nie można przerwać – za ratownictwo medyczne, programy profilaktyczne, leki dla seniorów i kobiet w ciąży. Aby to zrobić, będzie musiał oszczędzać na innych świadczeniach. Dlatego można zakładać, że w tej sytuacji zakupi mniej świadczeń w szpitalach, mniej zabiegów. To spowoduje, że dostępność do tych świadczeń będzie dla Polaków jeszcze gorsza niż dotychczas.

Druga ważna kwestia, którą identyfikujemy, i która nas bulwersuje, to próba przekazania środków z funduszu zapasowego NFZ na fundusz ds. zwalczania covidu. Jeśli do tego dojdzie, to powstanie ryzyko, że środki te będą mogły być wydane na wszystko, bez praktycznie żadnej kontroli społecznej i parlamentarnej. Fundusz zapasowy płatnika to dziś przynajmniej 10 mld zł z zeszłego roku, zaoszczędzonych na niewykonaniu w trakcie pandemii przez szpitale usług planowych, takich jak operacje czy hospitalizacje. Te wszystkie potrzeby nie zniknęły. Pieniądze w funduszu zostały i powinno się wydać je w tym roku na leczenie, a nie przekazywać na fundusz ds. zwalczania covidu, z którego – mieliśmy już takie sygnały – można będzie zakupić wszystko, w skrajnym przypadku być może nawet węgiel… W naszej ocenie bulwersujące są próby rozwiązywania problemów gospodarczych kosztem zdrowia Polaków.

Jakie braki w dostępie do świadczeń Naczelna Rada Lekarska identyfikuje? Gdzie są największe potrzeby?
– Na pierwszym miejscu znajduje się wspomniany przeze mnie dług zdrowotny, który należy bezwzględnie spłacić. To jest priorytet i od tego nie ma odwrotu. Na sejmowej Komisji Zdrowia, kiedy padło pytanie do prezesa funduszu, skąd ta oszczędność z zeszłego roku w wysokości 10 mld zł, przyznał, że nie zostało wykonanych dużo świadczeń, które były zaplanowane, ze względu na specyficzną sytuację w covidzie. Niektóre oddziały były przekształcone w covidowe – nie pracowały normalnie, nie przyjmowały pacjentów, nie operowały. I teraz my musimy pilnie nadrobić te zaległości. W związku z tym, że te procedury nie były wykonywane w zeszłym roku, pacjenci po prostu czekają i przesunęli się w kolejkach na później. Trzeba wydać te zaoszczędzone – a raczej niewydane – w zeszłym roku pieniądze m.in. na to, na co powinny w zeszłym roku być wydatkowane, czyli na zabiegi i hospitalizacje, które nie zostały zrealizowane.

Czy w ocenie NRL szpitale mają moce przerobowe, aby nadrobić te niezrealizowane przyjęcia i zabiegi?
– W wielu sytuacjach są takie możliwości, ponieważ szpitale częściowo zabiegi planowane ograniczają, ze względu na środki. Tu, gdzie pracuję, na Śląsku, są szpitale, które w tym roku już wstrzymały planowe przyjęcia na zabiegi. Wszystko dlatego, że już wykonały nadwykonanie, za które nikt im nie zapłaci. Bo pamiętajmy, że w szpitalach działa system ryczałtowy, co oznacza, że oddziały mają zmieścić się w określonym ryczałcie, a jeśli wykonują jakieś nadwykonania, to nikt za to nie chce zapłacić. Pieniądze z funduszu zapasowego NFZ byłyby idealnym rozwiązaniem, żeby zwiększyć liczbę hospitalizacji i zabiegów, i na pewno duża część szpitali miałaby takie możliwości.

Kiedy byliśmy jeszcze w stanie pandemii COVID-19, z resortu zdrowia płynęły komunikaty, że ten dług zdrowotny musi zostać spłacony. Co się stało, że ta narracja została uśpiona?
– Obecnie jesteśmy w sytuacji, w której budżet państwa jest w rozsypce. Mamy wysoką, postępującą inflację, bardzo rozbudowane programy socjalne, a pieniądze trzeba skądś wziąć. Bierze się je z miejsc, w których jeszcze są. Wydaje mi się, że zmiana dotycząca przesunięcia finansowania wszystkich świadczeń zdrowotnych na NFZ to jest właśnie próba zagospodarowania pieniędzy, które w zeszłym roku nie zostały wykorzystane na leczenie. Teraz mają trafić na zupełnie inne cele niż świadczenia zdrowotne.

Czy uważa pan, że hasło, które zostało ukute w Senacie – „skok na kasę NFZ” – oddaje to, co się dzieje przy nowelizacji wspomnianej ustawy, która jak burza przechodzi proces legislacyjny?
– Niestety, tak można to postrzegać. Oczywiście są też korzystne poprawki, wprowadzane w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Mam tu na myśli m.in. poprawkę, zgodnie z którą lekarze zdający z wynikiem powyżej 75 proc. część pisemną egzaminu specjalizacyjnego zostali zwolnieni z części ustnej. Te zmiany były postulowane przez samorząd lekarski. Trzeba na pewno wspomnieć, że są też dobre zmiany, jednak stanowią one jedynie pozytywne akcenty na tle wielu szkodliwych zmian. Niestety te poprawki, które dotyczą finansowania i to głównie w innych ustawach niż ta, na pewno będą niekorzystne dla pacjentów.

Co w takim razie zdaniem samorządu lekarskiego należałoby zrobić z nowelizowaną ustawą?
– Tak, jak apelowaliśmy w stanowisku prezydium NRL, należy tę nowelizację poprawić. Oznacza to, że te zmiany, które wskazujemy jako korzystne, należy zostawić, natomiast odrzucić te dotyczące przerzucenia na NFZ innych zadań bez odpowiednich środków. Inne rozwiązanie to zapewnienie NFZ środków w takiej wysokości, w jakiej dodatkowe zadania mają być finansowane. To, że do tej pory zadania te były finansowane z budżetu państwa, nie stanowiło najmniejszego problemu. Oczywiście kwestia ułożenia budżetu to element polityki państwa, które zabiega o to, żeby środki na świadczenia szły z budżetu płatnika, czyli tego źródła, które – jak komunikuje Ministerstwo Zdrowia – powinno być odpowiedzialne za finansowanie świadczeń. Nie może być jednak tak, że dorzuca się zadania, nie dokładając pieniędzy na ich realizację.

Przeczytaj także: „Zdrowiem Polaków żongluje się, by gasić pożary”, „Od ściany do ściany” i „Skok na kasę czy porządkowanie finansów”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.