eISSN: 2450-4459
ISSN: 2450-3517
Lekarz POZ
Bieżący numer Archiwum Artykuły zaakceptowane O czasopiśmie Suplementy Bazy indeksacyjne Prenumerata Kontakt Zasady publikacji prac
Panel Redakcyjny
Zgłaszanie i recenzowanie prac online
4/2017
vol. 3
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Rogowacenie słoneczne – zaktualizowane standardy terapii

Marek Matacz

Data publikacji online: 2017/09/25
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 
O nowych wytycznych w leczeniu rogowacenia słonecznego opublikowanych przez Brytyjskie Towarzystwo Dermatologiczne mówi dr hab. Monika Bowszyc-Dmochowska, adiunkt w Katedrze i Klinice Dermatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Czy każdy dermatolog powinien zapoznać się z nowymi wytycznymi i je stosować?

Oczywiście, to dość obszerne, a zarazem syntetyczne i bardzo praktyczne opracowanie, uwzględniające również koszt i czas trwania terapii, dotyczące postępowania z pacjentami z ogniskami rogowacenia słonecznego, którzy również w Polsce stanowią znaczny odsetek pacjentów dermatolo­gicznych.

Jakie są najważniejsze zmiany w stosunku do zaleceń z 2007 r.?

Nowe opracowanie jest znacznie szersze, uwzględnia m.in. nowe leki, które pojawiły się na rynku, np. mebutynian ingenolu, czy terapie skojarzone, np. 5-FU z kwasem salicylowym lub imikwimod z krioterapią. Więcej uwagi poświęca się także stopniowi zaawansowania klinicznego pojedynczej zmiany – w skali trzystopniowej, specyficznej lokalizacji czy liczbie zmian lub dodatkowym czynnikom ryzyka jako istotnym kryteriom w doborze metody leczenia oraz dalszej opieki nad chorym. Uwzględniono w nim też rolę lekarza pierwszego kontaktu oraz edukację pacjenta.

Jak wygląda leczenie choroby w Polsce w odniesieniu do wcześniejszych i uaktualnionych zaleceń? Czy warto byłoby coś poprawić?

Trzeba przyznać, że nie jest źle. Większość metod stosowanych w Wielkiej Brytanii i wyszczególnionych w opracowaniu jest dostępna w Polsce, choć niestety preparaty miejscowe, takie jak imikwimod czy mebutynian ingenolu, są za drogie na kieszeń przeciętnego emeryta. Niewielu dermatologów stosuje terapię fotodynamiczną i wymagające sali zabiegowej łyżeczkowanie czy dermabrazję, obciążając tymi zabiegami zapracowanych chirurgów onkologicznych.

Niełatwo zatem przenieść brytyjskie zalecenia na polski grunt, choćby pod względem dostępu do sprzętu i specjalistów – na przykład autorzy zalecają w pewnych przypadkach metodę fotodynamiczną…

Jeśli chodzi o terapię fotodynamiczną, to dostępna jest jedynie w większych ośrodkach i to nie wszystkich, przeważnie nie „na fundusz”. Można w tym miejscu wspomnieć o stosowanej w niektórych zachodnich ośrodkach metodzie daylight PDT – terapii foto­dynamicznej z wykorzystaniem słońca jako źródła promieniowania, co obniża koszty, ale oczywiście wymaga doświadczenia.

Czy opublikowane zalecenia powinien znać także lekarz...


Pełna treść artykułu...

© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.