Archiwum

Kongres w San Antonio – triumf nowego konia trojańskiego

Udostępnij:
W trakcie kongresu w San Antonio przedstawiono wyniki badań nad skutecznością trastuzumabu derukstekanu w leczeniu HER2+ raku piersi. – To naprawdę przełomowy lek, aż tak dobrych wyników się nie spodziewaliśmy – mówi dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, kierownik oddziału zachowawczego Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Narodowym Instytucie Onkologii – Państwowym Instytucie Badawczym im. Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie.
W trakcie San Antonio Breast Cancer Symposium (SABCS), który jest najważniejszym na świecie wydarzeniem poświęconym rakowi piersi, mówiono przede wszystkim na temat leczenia HER 2+ raka piersi trastuzumabem derukstekanem. – Dla wielu onkologów te wieści są zaskoczeniem, choć o tych możliwościach słyszeliśmy mniej więcej od roku – mówi dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld. W San Antonio potwierdzono, że jest dobry kierunek badań, a koniugaty jawią się jako przyszłość terapii w onkologii.

– To koniugat, który pojawił się parę lat temu i zadziwił wszystkich wynikami badania II fazy – wyjaśnia dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld. – Nikt się nie spodziewał takich wyników u bardzo przeleczonych chorych, które wcześniej dostawały kilka linii leczenia, zarówno anty HER2 jak i samej chemioterapii. Trastuzumab derukstekan był im podawany w kolejnej linii. Mediana czasu trwania odpowiedzi u tych pacjentek przekraczała 20 miesięcy, co jest naprawdę bardzo dużym osiągnięciem. Pokazano wyniki badania DESTINY-Breast03 u chorych w II linii leczenia i są one bardzo dobre. Wynika z nich, że jest to lek, który wydłuża czas do progresji prawie czterokrotnie w porównaniu z trastuzumabem emtazyną, który do tej pory był uważany za jeden ze skuteczniejszych leków.

– Oba te leki są koniugatami, czyli są połączeniem przeciwciała z cytostatykiem, ale do cząsteczki trastuzumabu derukstekanu podczepiono inne cytostatyki – zaznacza ekspertka. – Najprawdopodobniej to sprawia, że efekt jego działania jest spotęgowany.

Przedstawiono też badania (które nadal się toczą) w tak zwanym raku HER2-low.

– Do tej pory, gdy oznaczano receptor HER, uważano, że jest on albo pozytywny, albo negatywny – tłumaczy dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld. – Negatywny obejmował zarówno pacjentki, u których HER2 był oznaczony na 0, ale również takie, które miały HER2 na (+) albo HER2 na (++), ale wynik badania FISH był negatywny. Wszystkie pacjentki były oznaczane jako HER2 negatywne. Okazuje się jednak, że w przypadku trastuzumabu derukstekanu i one również bardzo dobrze reagują na leczenie. Pokazywano wyniki badania w neoadiuwancie oraz wyniki badania w kolejnych liniach i są one na tyle obiecujące, że wydaje się, że ten lek może odnieść wielki sukces w grupie pacjentek HER2-low. To są pacjentki, które należą do grupy chorych na raki trójnegatywne, bo mają ujemne receptory estrogenowe i progesteronowe, ale też chore na raki luminalne, u których obserwuje się już hormonooporność, czyli nie reagują na te leki, które działają na receptory estrogenowe. – Wydaje się więc, że jest naprawdę bardzo obiecująca linia leczenia, która może przedłużyć życie wszystkim tym pacjentkom, które chorują na raki HER2-low – zauważa dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.

W tej chwili trastuzumab derukstekan nie jest w Polsce refundowany. Dostępny jest jedynie w ramach badań klinicznych, ale wciąż trwają rozmowy w Ministerstwie Zdrowia.

– W Polsce prowadziliśmy i prowadzimy badania kliniczne z trastuzumabem derukstrekanem – podkreśla specjalistka. – Mamy z nim fantastyczne doświadczenia i naprawdę dobre wyniki, których czasem kompletnie się nie spodziewamy.

– Nie ukrywam, że niecierpliwie czekamy, lekarze i pacjentki, na to, by trastuzumab derukstekan stał się dostępny dla polskich chorych – podsumowuje dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld. – Wyniki zaprezentowane w San Antonio potwierdzają, że rekomendacje ASCO i ESMO, by w przypadku HER2-dodatniego zaawansowanego raka piersi stosować trastuzumab derukstekan już w drugiej linii leczenia, a w przypadku chorych, u których nastąpiła progresja w trakcie leczenia uzupełniającego trastuzumabem lub trastuzumabem emtazyną, trastuzumab derukstekan podawać już w pierwszej linii, są właściwe.

– W trakcie sympozjum przedstawiono również bardzo ciekawe doniesienie na temat rybocyklibu czyli inhibitora CDK4/CDK6 (czy lepiej CDK4/6?). Skonstruowano badanie u pacjentek chorujących na szybko postępujące postaci hormonozależnego raka piersi HER2 negatywnego w stadium rozsianym. Porównywano w nim zastosowanie chemioterapii z zastosowaniem rybocyklibu z hormonoterapią, a konkretnie z inhibitorem aromatazy. Wyniki tego badania wskazują, że zastosowanie chemioterapii jest gorszym wyjściem. Pacjentki, które rozpoczęły leczenie od rybocyklibu z hormonetarapią, miały zdecydowanie lepsze wyniki pod postacią wydłużenia czasu do progresji, czasu całkowitego przeżycia. Jest to więc dowód, że chemioterapia nie jest dla wszystkich i nie jest jedynym leczeniem, jakie w raku piersi powinno być stosowane.

W San Antonio mówiono też dużo na temat raków piersi uwarunkowanych genetycznie. – Zastanawiamy się, czy zastosowanie inhibitorów PARP w leczeniu uzupełniającym u chorych na raki trójnegatywne jest lepsze niż zastosowanie kapecytabiny przy chorobie resztkowej, bo nie było badań porównujących kapecytabinę z inhibitorem PARP w leczeniu uzupełniającym – mówi dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.

Pokazano też wyniki badania POSITIV, które toczy się już od kilku lat, a dotyczy pacjentek, które planują urodzenie dziecka po raku piersi. Wiadomo, że pacjentka, która ma hormonozależnego rak piersi, otrzymuje leczenie hormonalne przez 5 lat, a czasem, przy wysokim ryzyku wznowy – na 10 lat. Badanie POSITIV skonstruowano tak, by wykazać, czy bezpieczne jest czasowe wstrzymanie hormonoterapii na czas ciąży i urodzenia dziecka. To ważny temat, bo pacjentek z tej grupy jest coraz więcej, również w Polsce.

– Jeśli pacjentka zachoruje w wieku około 40 lat, a planuje macierzyństwo, to zostaje postawiona w trudnej sytuacji, bo bez przerwania leczenia może stracić szansę na dziecko – podkreśla dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.

Dużo było również doniesień na tematy molekularne. – Do tej pory skupiano się przede wszystkim na samej komórce nowotworowej – wyjaśnia ekspertka. – Leki, które projektowano, były skierowane na nią. To podejście zmieniło się pod wpływem immunoterapii. Naukowcy coraz bardziej interesują się tzw. środowiskiem komórki nowotworowej. Okazuje się bowiem, że być może to, co dzieje się wokół niej, jest ważniejsze od tego, co sama komórka nowotworowa sobą reprezentuje. Trwają również badania nad wpływem komórek układu odpornościowego na komórki nowotworowe. Komórka nowotworowa staje się elementem większej układanki, co prawdopodobnie przełoży się na nowe leki.

Tekst pochodzi z „Kuriera Medycznego” 8/2022. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/km/prenumerata.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.