Warszawski Uniwersytet Medyczny

Aplikacje mobilne wspierają lekarzy i pacjentów w procesie terapeutycznym

Udostępnij:
– Siła aplikacji mobilnych tkwi w łatwym do nich dostępie, a co się z tym wiąże – w usprawnieniu procesu diagnostyczno-terapeutycznego i skróceniu drogi pacjenta do tych procesów – wskazuje prof. Mirosław Wielgoś, ekspert merytoryczny i członek rady Naukowej Fundacji Polpharmy.
Naukowa Fundacji Polpharmy jest inicjatorem i realizatorem konkursu na projekt badawczy. Ma on na celu wspieranie najbardziej twórczych naukowców w realizacji ich projektów. Tegoroczną edycję poświęcono rejestrom. Ogłaszając konkurs, fundacja położyła nacisk na znaczenie baz danych jako wyznacznika postępu polskiej nauki medycznej i farmaceutycznej.

W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prof. Mirosław Wielgoś, członek rady Naukowej Fundacji Polpharmy, wyjaśnia, na czym polegają słabe i mocne strony aplikacji mobilnych w obszarze zdrowia.

Publikujemy wywiad.

Dynamiczny rozwój internetu oraz urządzeń mobilnych, a także technologii webowych i sieci przesyłania danych wpływa coraz bardziej na obszary terapeutyczne. Proszę powiedzieć, w czym, pana zdaniem, tkwi siła tych nowoczesnych urządzeń?
– W dobie rozwoju sztucznej inteligencji większość z nas funkcjonuje na co dzień w dwóch światach – rzeczywistym i alternatywnym świecie wirtualnym, na który składa się internet oraz narzędzia pozwalające w nim surfować. To wszystko sprawia, że stajemy się świadkami procesu digitalizacji w wielu obszarach życia. Medycyna nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Dzięki wykorzystaniu w jej obszarze technik AI możemy gromadzić dane dotyczące pacjentów, badań i procesów leczenia, a także – w kolejnym kroku – w łatwy sposób je przetwarzać. Co więcej, rozwiązania te umożliwiają pracownikom systemu ochrony zdrowia w łatwy i szybki sposób docierać do danych pacjentów, także na odległość. W konsekwencji sam proces diagnostyczno-terapeutyczny pacjenta, wspomagany przez sztuczną inteligencję, przebiega zdecydowanie szybciej.

Co aplikacje mobilne wnoszą do opieki nad pacjentem z punktu widzenia lekarza?
– Obecnie medycyna korzysta z kilku kategorii aplikacji mobilnych. Możemy podzielić je na te, które stanowią niejako pamięć zewnętrzną pacjenta, oraz techniki bardziej zaawansowane – wpływające na proces diagnozy i terapii. Pierwsze służą głównie temu, żeby uzupełniać albo nawet zastępować pamięć pacjenta. Można uznać, że w pewnym sensie zastępują one tradycyjny kalendarz. Tego typu urządzenia przypominają o tym, że pacjent powinien zgłosić się na wizytę, wykonać zaplanowane badania kontrolne czy chociażby przyjąć lek. Możemy też znaleźć aplikacje, których zastosowanie związane jest z codziennym funkcjonowaniem. Jestem ginekologiem, dlatego najłatwiej jest mi ocenić rozwiązania funkcjonujące w mojej specjalizacji. Obserwuję w swoim gabinecie pacjentki, które w chwili, gdy pada pytanie o datę ostatniej miesiączki, sięgają po aplikacje, które pozwalają śledzić cykl miesięczny. Dzięki nim kobiety mogą sprawdzić, kiedy pojawi się następne krwawienie, kiedy będzie owulacja, a także przejrzeć historię, o ile istnieje taka potrzeba. Następne rozwiązania dotyczą już samej ciąży. Można w nich sprawdzić aktualny wiek ciążowy, śledzić poszczególne tygodnie ciąży, rozwój dziecka na danym etapie, wskazówki dotyczące badań, które trzeba wykonać w określonym tygodniu ciąży.

Proszę wymienić kilka rozwiązań mobilnych, które już są wykorzystywane w obszarze zdrowia? Jak one przełożyły się na opiekę nad pacjentem?
– Warto wskazać na takie aplikacje, które działają na wyższym poziomie zaawansowania, np. te, które mają zastosowanie w kardiologii czy diabetologii. Mam tu na myśli rozwiązania z obszaru AI umożliwiające mierzenie pacjentowi pulsu, rejestrowanie badań EKG, dokonywanie określonych pomiarów. Np. u chorych na cukrzycę można w ten sposób przeprowadzić badania poziomu stężeń glukozy we krwi i automatycznie dawkować leki. Są też aplikacje, nad którymi kontrolę ma sztuczna inteligencja, w pewnym sensie nadzorując to, co się dzieje z danymi zbieranymi od pacjentów, albo też żywy człowiek, który analizuje dostarczony mu poprzez internet materiał do analizy. Są to np. urządzenia umożliwiające dokonywanie zapisu kardiotochograficznego u ciężarnych czy też takie aplikacje, które mogą analizować w podstawowym zakresie wynik badania USG w ciąży. Samo badanie polega na tym, że pacjentka dostaje specjalną sondę, która ma kontakt z aplikacją zbierającą dane poddawane analizie na odległość. Zawsze na końcu tej procedury znajduje się lekarz, który wspierany przez aplikację podejmuje określone działania. Te zastosowania są bardzo wielorakie na różnych poziomach zaawansowania.

Proszę omówić mocne i słabe strony systemów mobilnych wykorzystywanych w obszarach m-zdrowia?
– Nie zapominajmy o tym, że system opieki zdrowotnej – nie tylko w Polsce, ale na całym świecie – ma określoną wydolność. Wąskim gardłem zazwyczaj jest czynnik ludzki, który stanowi blokadę w dostępie do świadczeń. Stąd kolejki do specjalistów, trudności z uzyskaniem porady. Pandemia pokazała, że niektóre procedury można przeprowadzić zdalnie, i tak rozwinęła się telemedycyna. Takie same mechanizmy dotyczą aplikacji mobilnych. Tutaj też w pewnym sensie mamy do czynienia z odciążeniem podstawowego systemu opieki zdrowotnej – poprzez przerzucanie pewnych czynności na automat. W miarę gromadzenia danych sztuczna inteligencja coraz więcej się uczy i dzięki temu stopniowo może zastępować tradycyjny model opieki zdrowotnej, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Mamy w dyspozycji również takie narzędzia, które dzięki AI pozwalają analizować np. obrazy histopatologiczne czy radiologiczne. W tym obszarze można spodziewać się znacznie większych korzyści, niż zakładano. Jeśli bowiem ocenę materiału pobranego do badania przeprowadza żywy człowiek, korzystający z własnego doświadczenia, to zawsze ta ocena ma charakter subiektywny. Dodatkowo ekspert zawsze może popełnić błąd. Gdy natomiast to robi bardzo zaawansowana sztuczna inteligencja, mająca w swojej pamięci miliony, a może nawet więcej obrazów, które w błyskawiczny sposób analizuje – ryzyko błędu jest znacznie niższe.

Reasumując, można powiedzieć, że mocne strony nowych technologii to przede wszystkim łatwa dostępność dla pacjenta, eliminowanie konieczności przemieszczania się w celu skorzystania z wizyty u profesjonalisty z sektora ochrony zdrowia, oczekiwania na wyznaczoną wizytę, na którą są bardzo długie terminy, mniejsze ryzyko popełnienia błędu.

Jeżeli natomiast chodzi o ujemne strony – to te wiążą się z pytaniem: Czym różni się sztuczna inteligencja od rzeczywistej? Na pewno korzystając z rozwiązań cyfrowych, eliminujemy w pewnym sensie kontrolę opartą na wiedzy żywego człowieka uznawanego za specjalistę, popartej wieloletnim doświadczeniem czy też bezpośrednim kontaktem z pacjentem. Narażamy się na pewną automatyzację i odhumanizowanie tej sfery.

Gdzie w przyszłości docelowo znajdzie swoje miejsce sztuczna inteligencja? Czy jest ryzyko, że wyeliminuje ona ze świata medycznego autorytety?
– Tego bym się nie obawiał. W mojej ocenie rozwiązania z obszaru AI będą wspomagać kadry medyczne w diagnostyce i terapii, ale raczej nigdy nie zastąpią człowieka. Zawsze bowiem, gdzieś na końcu całego procesu diagnostyczno-terapeutycznego, musi być ekspert, który podejmie ostateczną decyzję, opierając się na wszystkich zgromadzonych i podanych przez sztuczną inteligencję danych. Dlatego ten czynnik ludzki i ta naturalna inteligencja zawsze będą miały swój udział w nadzorze i leczeniu chorego.

Przeczytaj także: „Pacjent w centrum nowej strategii Naukowej Fundacji Polpharmy” i „Sztuczna inteligencja ma sens, jeśli służy pacjentowi i medykom”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.