iStock

Nie było cię na wizycie? Kara

Udostępnij:
Minister zdrowia Łukasz Szumowski potwierdził, że resort analizuje, czy wprowadzenie karnych opłat dla pacjentów, którzy nie odwołali wizyty lub operacji i się na nie nie stawili, poprawiłoby sytuację w systemie ochrony zdrowia. Czy to dobry pomysł? „Menedżer Zdrowia” spytał ekspertów.
– Gdyby Polacy odpowiednio wcześniej odwoływali wizyty, moglibyśmy rocznie przyjmować o 17 milionów pacjentów więcej. Stąd postulat kierowników placówek medycznych, aby odgórnie spróbować wprowadzić regulacje mające na celu rozwiązanie tego problemu – przyznał minister Szumowski i dodał, że w ministerstwie trwa dyskusja na ten temat. Stwierdził, że na razie trudno powiedzieć, ile wynosiłaby opłata za nieodwołanie wizyty przez pacjenta.

„Menedżer Zdrowia” spytał ekspertów, jak oceniają ten pomysł.

– Zgadzam się z tym, że trzeba doprowadzić do sytuacji, w której jak najmniejsza liczba umówionych wizyt jest nierealizowana, ale rozwiązanie tego problemu nie powinno wiązać się z karaniem – skomentował Bartosz Fiałek, reumatolog z Bydgoszczy, szef kujawsko-pomorskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Wyjaśnił, że wymagając czegokolwiek od potrzebujących, należałoby najpierw poprawić komunikację między pacjentem a systemem opieki zdrowotnej.

– Po pierwsze, z powodu często bardzo odległych terminów realizacji danego gwarantowanego świadczenia zdrowotnego należało przynajmniej dwukrotnie, na przykład dwa tygodnie i dwa dni przed umówionym terminem, przypomnieć o tym pacjentowi. Miejmy świadomość, że chorzy, często starsi pacjenci, mają często różnego stopnia zaburzenia funkcji poznawczych, dlatego o wyznaczonym, odległym często o dwa lata terminie mają prawo zapomnieć – argumentował Fiałek i dodał: – Po drugie, z uwagi na „zawalenie” pracą pracowników ochrony zdrowia i rejestratorek dodzwonienie się do świadczeniodawcy, aby poinformować go o swojej nieobecności, częstokroć graniczy z cudem. Należałoby stworzyć ogólnopolską dostępną infolinię dla pacjentów, którzy mogliby sprawnie poinformować o niestawieniu się na wizytę w wyznaczonym terminie.

O kłopotach z dodzwonieniem się mówił też Michał Seweryn, epidemiolog, prezes zarządu EconMed Europe.

– Pomysł jest dobry, ale diabeł tkwi w szczegółach – przyznał Michał Seweryn. - Placówki publiczne potrzebują systemu potwierdzania wizyt esemesami i rejestracji, na którą jest „dodzwanialność”. W przeciwnym razie będziemy karać pacjentów, którzy chcieli, ale nie mieli jak odwołać wizyty – stwierdził Seweryn i podał przykład.

– Kiedyś około 100 razy w ciągu dnia dzwoniłem, aby odwołać wizytę w poradni szpitalnej i… nie dodzwoniłem się. Czy zatem jestem winny przewinienia i powinienem za nie płacić? – spytał dr Seweryn w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

Robert Mołdach z Instytutu Zdrowia i Demokracji analizowanego pomysłu nie potraktował jako opłaty karnej.

– W tym przypadku nie chodzi o karanie, a o kształtowanie nawyków i wrażliwość wobec innych. Musimy wspólnie dbać o ograniczone i cenne dla naszego życia zasoby. Takimi w ochronie zdrowia są przede wszystkim lekarze i ich czas, jaki nam - chorym - poświęcają. To wyraz solidarności z innymi pacjentami – ocenił Mołdach w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

– Nasza niewykorzystana wizyta może uratować życie lub zdrowie innej osobie. Wszyscy o tym wiedzą, rozmawiamy o tym, ale edukacja zawodzi. Takiej sytuacji dla dobra chorych nie można tolerować. Jeśli nie przemawiają do nas potrzeby innych chorych, konieczny jest motywator finansowy. Niestety, nie żyjemy w idealnym świecie. Oczywiście pacjent powinien mieć wpierw techniczną możliwość dodzwonienia się w celu odwołania wizyty lub skorzystania z odpowiedniej aplikacji. Jeśli ten warunek jest spełniony, opłata za niewykorzystaną rezerwację, bo tak ją nazywam, jest jak najbardziej właściwa i sprawiedliwa z perspektywy społecznej – przyznał Robert Mołdach.

W sprawie wypowiedziała się także Anna Janczewska, minister zdrowia w gospodarczym gabinecie cieni Business Centre Club.

– 17 milionów wizyt, na których pacjenci nie pojawili się i ich nie odwołali, to, używając metodologii Lean Management, marnotrawstwo. Czy naszą niedofinasowaną ochronę zdrowia stać na to? Z pewnością nie. Czy karać za nie, a jeżeli tak, to w jaki sposób? Odpowiedź nie jest taka prosta – stwierdziła ekspertka.

– Gdyby funkcjonował sprawny system elektronicznej rejestracji i odwoływania wizyt, można by rozważyć jakieś sposoby dyscyplinowania, często nieodpowiedzialnych, pacjentów, ale niestety go nie ma. Trzeba taki system stworzyć, dać do dyspozycji wszystkim obywatelom – oceniła Janczewska.

Sławomir Jagieła, ekspert do spraw systemu ochrony zdrowia Business Centre Club, podkreślił, że umówienie wizyty lub zabiegu operacyjnego to pewnego rodzaju nawiązanie umowy zwartej między pacjentem, a podmiotem leczniczym. – A jej odwołanie to niewywiązanie się z umowy. Ta kwestia wymaga prawnego proceduralnego uregulowania – dodał Jagieła.

Z kolei Filip Domański, ekspert w dziedzinie systemów zdrowotnych, przyznał, że zbyt wcześnie na dyskusję o sposobach na zmniejszenie liczby pacjentów, którzy nie stawiają się na wizyty. Spytał, czy na pewno wiemy, dlaczego tak się dzieje i czy znamy powody, dla których pacjenci nie odwołują wizyt. – Nie, bez odpowiedzi na te pytania planowanie, jak zaradzić problemowi, mija się z celem – odpowiedział Domański.

– Co więcej, natura Polaków jest taka, że jeśli usłyszą, że ktoś chce coś na nich wymusić - i to płaceniem – na pewno staną okoniem i od razu zaczną szukać sposobów na obejście opłat. Wszyscy tylko zmarnują czas i siły, nieufność obywateli do władzy i nawzajem wzrośnie, a problem pozostanie – podsumował Domański.

Przeczytaj także: „Niesolidny pacjent, czyli jak wyleczyć Polaków z… niesłowności”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.