Archiwum

Podsumowanie zdrowotnych propozycji wyborczych

Udostępnij:
Czy rezygnacja z limitów w publicznym szpitalnictwie jest potrzebna, co z centralizacją systemu, jaki odsetek PKB należy przeznaczyć na zdrowie, jak skrócić kolejki, czy współpłacenie poprawiłoby finanse w ochronie zdrowia i sytuację chorych? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w programach wyborczych, które – w wywiadzie z cyklu „Zdrowie po wyborach” – oceniają Rafał Janiszewski i Artur Fałek.
W wywiadzie opublikowanym 10 października rozmawialiśmy o zdrowotnych działaniach Prawa i Sprawiedliwości. Czas na inne partie ubiegające się o rządzenie. Przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia, senator Platformy Obywatelskiej i kandydatka do Senatu z listy Koalicji Obywatelskiej Beata Małecka-Libera w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” stwierdziła: „Konieczne jest stworzenie systemu ochrony zdrowia, w którym, dzięki całkowitej rezygnacji z limitów w AOS i szpitalnictwie, dostępność do opieki byłaby lepsza. Zdrowie w końcu musi być priorytetem”. Czy to dobry pomysł? Pani posłanka Katarzyna Lubnauer mówiła, że to ma kosztować ponad dwadzieścia miliardów złotych.
Rafał Janiszewski: – Oczywiście, że to doskonały pomysł. Bezlimitowość świadczeń jest najbardziej oczekiwana przez świadczeniodawców, a jej efekty najbardziej cieszą ubezpieczonych, ale… przewodnicząca Beata Libera-Małecka nie mówi o tym, jakie będą mechanizmy wycen świadczeń przy ich bezlimitowości. Jeśli chce obiecać wyceny według faktycznych kosztów wytworzenia świadczeń, a tym samym zapewnić bezlimitowe ich finansowanie, to należy to otwarcie powiedzieć i wskazać szacunkowy wzrost składki czy podatku zdrowotnego. Oczywiście są inne rozwiązania pozwalające na finansowanie świadczeń, ale wszystkie tak czy inaczej sięgają do kieszeni obywateli.

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że bezlimitowość jest utopią. Nie ma na świecie systemu, który jest w stanie pokryć wszystkie koszty oczekiwanych świadczeń. Zawsze dokonuje się ograniczeń. Jeśli nie na cenie jednostkowej, to na ilości czy jakości – zakresie świadczenia. Obecnie, z perspektywy obywateli, również mamy bezlimitowe świadczenia. Szpital jest zobowiązany przyjąć każdego uprawnionego, w poradniach pracuje się na 100 proc. zasobów – ambulatoryjna opieka specjalistyczna finansowana jest kwotowo bez ograniczeń. To samo, jeśli chodzi o świadczenia udzielane dzieciom – Narodowy Fundusz Zdrowia podnosi wartość umowy po jej przekroczeniu. Cóż z tego, jeśli wyceny daleko odbiegają od realnych kosztów? Co nam po bezlimitowości w AOS, skoro nie ma tylu lekarzy, aby udzielić porad wszystkim potrzebującym. Może nawet i lekarze wróciliby do poradni współpracujących z płatnikiem, ale nie za takie pieniądze. Na te wątpliwości nie widzę odpowiedzi.

Przewodnicząca zapowiedziała też „dążenie do stworzenia nowego systemu”.
Artur Fałek: – Program Koalicji Obywatelskiej jest tworzony w kontrze do Prawa i Sprawiedliwości. Mowa w nim, że zdrowie ma być „politycznym priorytetem państwa”. W wypowiedziach polityków pojawiła się zapowiedź wyznaczenia celów i konsekwentnego budowania systemu „opartego na jakości i efektywności”. Jednak co to konkretnie oznacza? Nie wiadomo. To wyborcze hasła. KO jako jedyna partia zapowiedziała zwiększenie finansowania systemu do poziomu 8,8 proc. PKB, co uważa za dążenie do średniej unijnej. Kluczowa w tym jest negacja polityki zdrowotnej, jaką prowadzi PiS – przede wszystkim centralizacji, upolitycznienia i podporządkowania ministrowi zdrowia wszystkich instytucji zdrowotnych.

W programie Koalicji Obywatelskiej zapowiedziano także finansowanie in vitro z budżetu państwa, stworzenie łatwego w obsłudze i czytelnego systemu rezerwacji wizyt lekarskich podobnego do tego w systemie prywatnym, powstanie w regionach pozbawionych odpowiedniej diagnostyki powiatowych centrów zdrowia, zapewniających powszechny i równy dostęp do diagnostyki, leczenia ambulatoryjnego i świadczeń specjalistycznych, a także zwiększenie dostępności do opieki długoterminowej – dzięki odblokowanym środkom unijnym. Co panowie o tym sądzą?
R.J.: – Nie ma nic nowego. Wizyty lekarskie potwierdzane przez SMS i wiadomości elektroniczne? Czy to jest założenie programowe? Jakieś kluczowe rozwiązanie problemów ochrony zdrowia? To nie jest nawet nic nowatorskiego. Obecnie mamy już takie funkcjonalności w SIM. Co więcej, infolinie i kontaktowanie się z pacjentami z zastosowaniem systemów teleinformatycznych wpisano do polskiego prawa.

Powstanie centrów zdrowia zapewniających diagnostykę i ambulatoryjną opiekę specjalistyczną jest dobrym pomysłem. Wpadli na to już politycy Prawa i Sprawiedliwości, zmieniając ustawę o podstawowej opiece zdrowotnej i tworząc zespoły lekarza POZ. Kolejne zmiany przepisów wprowadzały powiązania lekarzy rodzinnych ze specjalistami i zapewnienie koordynacji pacjentów przez specjalnie do tego powołanych w każdym POZ koordynatorów. Zatem pomysł jest dobry, nawet bardzo dobry, skoro politycy KO proponują podobne rozwiązanie – tyle tylko, że w wykonaniu PiS nie doszło do spektakularnego sukcesu. Brakuje pieniędzy, szczególnie na specjalistykę. Dopracowane powinny być systemy informatyczne. Potrzebujemy więcej inwestycji w infrastrukturę sprzętową.

W końcu, powinno się w istotny sposób podnieść wyceny świadczeń opieki otwartej. Tyle że to już moje pomysły na realizację obietnicy zwiększenia dostępności.

Jeśli chodzi o in vitro, nie jest ono samo w sobie elementem strategii systemu ochrony zdrowia. Jest ważną potrzebą części ubezpieczonych, a zatem nie powinno być przedmiotem dyskusji nad reformą ochrony zdrowia, ale dyskusji nad koszykiem świadczeń gwarantowanych, który jest wynikiem określonej strategii systemu.

Dostęp do opieki długoterminowej to bardzo ważny temat. To jedna z najmądrzejszych rzeczy, jakie słyszałem w wypowiedziach i zapowiedziach KO. Rozumiem, że to priorytet i że możliwe to będzie do zrealizowania z pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Niestety, nie wiemy nic na temat tego, jak ma być to przeprowadzone. Wszak z KPO nie można finansować kosztów świadczeń, lecz poczynić inwestycje, które rozwiną określone dziedziny.

Z konkretów, jakie znalazłem w propozycjach KO, zwrócę uwagę na inną ciekawą rzecz, to jest zapowiedź gruntownej nowelizacji ustawy o prawach pacjenta. Wyodrębnione mają zostać również przepisy dotyczące praw pacjenta małoletniego. Bardzo mi się to podoba, szczególnie że podstawowym prawem pacjenta jest przecież prawo do świadczeń ochrony zdrowia finansowanych ze środków publicznych.

Niestety, na tym koniec. Poza tym w przekazie KO nic konkretnego nie widzę. Skrócimy kolejki? Wszyscy to obiecują, ale pytanie: jak? Podniesiemy wartości świadczeń? Ale do jakiej wysokości, jaka będzie metodologia wzrostu? Tego nie ma.

A.F.: – Przedstawiciele KO zadeklarowali zwiększenie dostępności do leczenia szpitalnego. Politycy z Trzeciej Drogi i Lewicy mówili niemal to samo.

R.J.: – Koalicja Obywatelska zapowiedziała stworzenie stanowisk asystentów lekarzy i utworzenie kierunków kształcących w tym zawodzie oraz „wznowienie na dużą skalę dyżurów świątecznych i nocnych w podstawowej opiece zdrowotnej po to, żeby odciążyć SOR-y”.

Jedno i drugie wydaje się trafione – z panów ocen wynika bowiem, że na tych polach PiS nie odniósł sukcesu.
R.J.: – Przedstawiciele KO zaoferowali bezpłatne i przekrojowe badania profilaktyczne dla wszystkich Polaków, którzy skończyli 50 lat. Nie podoba mi się ten pomysł, bo to oznacza ograniczenie już nabytych praw pacjentów. Dziś takie badania należą im się od 40. roku życia.

Dalej – wprowadzenie koordynatorów leczenia, którzy będą pracowali z lekarzami pierwszego kontaktu. Przepraszam – już ich mamy. Ciekawe natomiast jest planowanie finansowania na podstawie faktycznych kosztów. Chciałbym wiedzieć, jak to będzie zrobione.

A.F.: – Diagnoza KO jest podobna do tego, co mówił przedstawiciel Lewicy, to znaczy, że dziś w Polsce „nie ma systemu opieki zdrowotnej”. W tym względzie diagnoza obu partii jest taka sama. Są zapowiedzi stworzenia spójnego systemu, systemu efektywnego. Tyle że póki nie usłyszymy konkretów, na czym ten nowy system miałby się opierać oprócz decentralizacji i map potrzeb zdrowotnych, to trudno się do tego odnosić.

Przedstawiciel Konfederacji zapowiedział zmianę modelu. Janusz Korwin-Mikke mówił w „Menedżerze Zdrowia” wprost o weterynaryzacji ochrony zdrowia. Dla liberalnego wyborcy trudno o bardziej nośne hasło oznaczające pełną prywatyzację.
A.F.: – Konfederacja przedstawiała diametralnie inny model opieki zdrowotnej od tego, który mamy dziś. Model oparty na zasadach całkowicie rynkowych, w których pacjent jest odpowiedzialny za swoje zdrowie. Mam nadzieję, że utrzymana zostałaby w nim jednak zasada solidaryzmu. Jest mowa o bonie, który byłby przyznawany pacjentom prawdopodobnie według kryterium wieku.

Politycy z Konfederacji zapowiedzieli też likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia. Na rynku mają działać różne firmy ubezpieczeniowe, które będą konkurowały o pacjentów, czyli klientów.
A.F.: – To jest uzasadnione dążeniem do likwidacji monopolu państwa. Nie jestem przekonany do propozycji Konfederacji, ponieważ obawiam się, że ten model nie zapewni równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej.

R.J.: –Tu nie chodzi o to, żeby był równy dostęp. Wystarczy spojrzeć na USA, gdzie ochrona zdrowia jest prywatna, bardzo kosztowna, a dostęp jest zróżnicowany w zależności od zasobności portfeli obywateli. Część Amerykanów nie ma tego dostępu w ogóle.

A.F.: – Teza Konfederacji jest taka, że polski system jest źle zorganizowany, a nie – jak zgodnie twierdzą pozostali uczestnicy nadchodzących wyborów parlamentarnych – niedofinansowany. I w związku z tym, twierdzą politycy Konfederacji, nie wymaga on dofinansowania, ale przeorganizowania. Ten zamysł mi nie pasuje już na starcie. Tam, gdzie na rynku usług zdrowotnych działa kilka firm ubezpieczeniowych…

W Niemczech na przykład...
A.F.: – Tak jest. Przecież tam system ochrony zdrowia jest zasilany zdecydowanie większymi pieniędzmi niż u nas. Składka zdrowotna w Niemczech jest 15-procentowa, w dodatku od wyższych zarobków niż nasze. Już nie mówiąc o tym, że sam fakt występowania konkurencji instytucji ubezpieczeniowych generuje dodatkowe koszty. Czego by nie mówić o NFZ, to koszty funkcjonowania tej państwowej instytucji wynoszą poniżej 1 proc. pieniędzy zgromadzonych w systemie. Prywatne firmy ubezpieczeniowe, działające dla zysku, które muszą zabiegać o klientów, a więc podejmować chociażby intensywne działania marketingowe – u naszych zachodnich sąsiadów działania te są kierowane już do uczniów szkół ponadpodstawowych – potrzebują zdecydowanie większych środków. Jeżeli rynek urealni wycenę świadczeń, to co zrobi prywatna firma ubezpieczeniowa, żeby móc sfinansować te świadczenia? Podniesie składkę ubezpieczeniową. A zatem takie myślenie, że bez dodatkowych pieniędzy uda się zbudować system, który zagwarantuje pacjentom więcej, niż w tej chwili gwarantuje nasz, uważam za nieprawdziwy z gruntu.

R.J.: – Spójrzmy na to, jaki przekaz Konfederacja kieruje do obywatela: „My ci damy bon, czyli twoje pieniądze, a ty sobie nim dysponuj”. To przekaz, który może u części wyborców wywołać euforię. Tylko może ta euforia szybko by opadła, gdyby uczciwie powiedzieć, ile ten bon będzie warty. Na dziś około 4 tys. zł rocznie. Niech każdy sobie odpowie na pytanie, czy przy jego problemach zdrowotnych ta kwota wystarczy.

Ci, którzy mają 30 lat i są zdrowi, uważają że nie tylko wystarczy, ale jeszcze im zostanie.
R.J.: – W tym szaleństwie może być metoda, bo oczywiście każdemu można dać prawo płacenia wyższej składki. Wszystkie partie, które w swoich zapowiedziach mówią o wzroście nakładów na ochronę zdrowia, nie mówią, z czego je zwiększą. Podwyższą składkę – przecież PiS tak zrobił...

A.F.: – W programie Konfederacji podwyższenia składki nie ma. Nie ma też propozycji, że jeśli zapłacisz wyższą składkę, to dostaniesz bon o wyższej wartości.

R.J.: – Wiem. A do czego ma prowadzić projekt Konfederacji? Do komercjalizacji systemu, czyli odwrócenia drogi, którą idzie PiS, od ośmiu lat przeprowadzający dekomercjalizację.

Kto chce prywatyzacji ochrony zdrowia, zagłosuje na Konfederację. Co z PSL i Polską 2050, czyli Trzecią Drogą?
R.J.: – Polska 2050 ma rozpisany program dotyczący ochrony zdrowia, który jest niesłychanie spójny z tym, co proponują politycy PiS. Dzieci by wykrzyknęły: „Papugują”. Pytanie, w jakim celu papugują? Czy uważają, że rozwiązania, które wprowadziło Prawo i Sprawiedliwość, są dobre, tylko są źle zrobione? To trochę wynika z przekazu polityków Trzeciej Drogi. Oni zapowiedzieli to, co przedstawiciele PiS, ale obiecywali, że zrobią to lepiej. Pytanie, czy wyborcy mają powody, żeby im zaufać, skoro nie wyjaśniają, w jaki sposób to zrobią? W onkologii mówią o sieci i koordynatorach, których przecież PiS wprowadza do systemu.

A.F.: – A w przypadku POZ zaproponowali, żeby „kluczową rolę w systemie ochrony zdrowia odgrywał lekarz podstawowej opieki zdrowotnej”. Czym to się różni od reformy POZ, którą od 2017 roku przeprowadza PiS? Chcę natomiast zwrócić uwagę, że przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, jako jedyni, wskazują przyszłego ministra zdrowia, którym ma zostać Władysław Kosiniak-Kamysz.

Dobry pomysł?
A.F.: – Jako minister mógłby sobie poradzić. Jest lekarzem, ma ministerialne doświadczenie. Zależy, czy zbuduje poparcie polityczne dla programu.

Ludowcy mówili też o zwiększeniu finansowania systemu do 7 proc. PKB.
A.F.: – Systemowo w grę wchodzą dwie możliwości – przejście na pełne finansowanie budżetowe, co oznacza likwidację NFZ, albo rywalizację kilku płatników. Gdyby ludowcy doszli do władzy, to rozważane byłyby te dwie koncepcje. Jest to określane jako „podstawowa decyzja”.

R.J.: – Zostaje nam Lewica. Spodziewałem się u niej podejścia bardziej socjalnego niż u PiS. Większego upaństwowienia, centralistycznego zarządzania obowiązkami państwa, jeśli chodzi o zdrowie. A co mamy w zapowiedziach?

Zastępca przewodniczącego senackiej Komisji Zdrowia i wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Lewicy Wojciech Konieczny powiedział wprost: „Oddłużenie szpitali jest koniecznością. Nie ma innego rozwiązania. Bez takiej pomocy zarządzający z długów nie wyjdą”.
R.J.: – Generalnie oddłużenie szpitali powinno się odbyć. Jednak należy poprzedzić je zmianą ich sytuacji. Ile to już razy oddłużano szpitale? I nic to nie dało. Po kilku latach placówki zaczęły zadłużać się ponownie. Oddłużanie jest tylko działaniem objawowym, które – jeśli prowadzi się je bez leczenia przyczyny – szkodzi jeszcze bardziej. Zatem stwierdzenie, że jest to konieczne, jest jak najbardziej słuszne, ale wcześniej należy dokonać zmian w sposobie finansowania szpitali. Spodziewałem się po Lewicy konkretnego pomysłu opartego na budżecie. Pomysłu pokrywania kosztów utrzymania szpitali na podstawie rachunku kosztów, ale z jednoczesnym zatwierdzaniem kosztów kwalifikowanych. Lewica powinna mieć na sztandarach bardziej socjalne podejście do ochrony zdrowia i zapowiedzieć prawdziwe przejęcie odpowiedzialności za podstawowy system ochrony zdrowia.

A.F.: – W programie Lewicy jest zapowiedź zwiększenia pieniędzy na zdrowie, centralizacja zarządzania szpitalami na poziomie województwa na wzór dowodzenia policją, a także większa odpowiedzialność ministra zdrowia.

R.J.: – I leki po pięć złotych oraz gwarancja, że w kolejce do lekarza specjalisty nie będziemy czekać dłużej niż 30 dni. I zwiększenie liczby lekarzy o 50 tysięcy.

A.F.: – Jest mowa o zwiększeniu miejsc na specjalizację.

R.J.: – Ale jaki jest pomysł systemowy? Jaki jest pomysł na strukturę tego systemu? Jeśli zapowiada się zwiększenie nakładów, to rozumiem, że gdzieś adekwatnie zwiększy się składka czy podatek? Rozumiem, że zarządzanie na poziomie wojewodów to jest jakiś zalążek koncepcji. Jednak czy będzie on ograniczał się do inicjowania, stymulowania podmiotów leczniczych, czy też pójdzie dalej, tworząc silniejsze narzędzia ingerencji w szpitale? Takim pomysłem w wydaniu PiS była agencja restrukturyzacji szpitali. Spodziewałem się po Lewicy czegoś w tym stylu, ale w lepszym wydaniu.

A.F.: – Dla mnie najważniejsza jest kwestia finansowania ochrony zdrowia. Politycy PiS zapowiedzieli kontynuację swojej polityki, czyli 7 proc. PKB wydawanego na zdrowie, o 7 proc. mówili ci z PSL, o 8,8 proc. przedstawiciele KO. Najrozsądniej wypowiadali się ci z Lewicy, którzy nie wskazywali żadnego procenta, lecz sugerowali: „Popatrzmy na potrzeby zdrowotne społeczeństwa, realne mapy potrzeb zdrowotnych i wtedy będziemy wiedzieli, jakie powinny być nakłady”. I słusznie, bo skąd się bierze te 7 czy 8,8? Służba zdrowia to nie loteryjka. To nie jest gra w numery. Powinniśmy wiedzieć, co chcemy zrobić, a potem ustalić, ile to kosztuje.

Pozostałe pomysły Lewicy są ogólne. Jej przedstawiciele mówili: „Zatrzymamy komercjalizację opieki zdrowotnej”. Ale to pomysł PiS. W dodatku wdrożony ustawą dekomercjalizacyjną. A Platforma Obywatelska z pomysłu komercjalizacji się wycofała. Lewica zapowiedziała podniesienie wynagrodzeń personelu medycznego. Tylko – znowu – jak zamierza to zrobić? A PiS, trzeba uczciwie przyznać, zapewnił białemu personelowi podwyżki płac.

R.J.: – Tak, pomysły „na socjalną nutkę”. Po Lewicy nie można się spodziewać komercjalizacji. PiS podniósł wynagrodzenia w ochronie zdrowia, a przedstawiciele Lewicy otwarcie stwierdzili, że to za małe podwyżki i podniosą jeszcze więcej. Składka zdrowotna uzależniona od dochodu to realny wzrost daniny na NFZ. Jak chcą ją podnieść, by zrealizować obietnice?

Doradcy Polski 2050 Szymona Hołowni ocenili: „Niedopuszczalna jest możliwość jakiejkolwiek formy współpłacenia za świadczenia zdrowotne finansowane z pieniędzy publicznych”. Uznali, że „przy obecnie trudnym dostępie pacjentów do tych świadczeń zdrowotnych i nierównościach oraz zubożeniu części społeczeństwa wprowadzenie obowiązku współpłacenia pogłębiałoby poczucie niesprawiedliwości społecznej i nierównego dostępu do świadczeń medycznych w sposób naruszający konstytucję”. Jak panowie to skomentują?
R.J.: – Współpłacenie ma dwa wymiary – jeden to oczywiście obniżenie wydatków płatnika, a drugi to racjonalizacja korzystania z usług medycznych przez pacjentów. Niestety, czasem pojawia się stosowanie współpłacenia w celu zupełnego odejścia od finansowania przez płatnika jakiegoś zakresu. To w efekcie może prowadzić do katastrofalnych skutków.

Dlatego osoby związane z Polską 2050 miały rację, mówiąc o tym, że współpłacenie może wpływać na pogorszenie stanu zdrowia pacjentów. Koszty świadczeń medycznych tzw. komercyjnych, w wielu zakresach są już tak wysokie, że wielu pacjentów na to nie stać. W efekcie nie będą się leczyć na wczesnym etapie choroby, a w konsekwencji ich szanse na wyleczenie będą mniejsze, a wysokie koszty ich leczenia w stanie zagrożenia zdrowotnego obciążą już system publiczny.

Jeśli jednak koncepcja odejścia od współpłacenia jest priorytetem, to rodzą się oczywiście pytania o limity, wyceny, dostępność. Słowem, o to, co determinuje możliwości naprawy systemu – o pieniądze.

W tym przypadku konkretne jest na przykład sięgnięcie po pieniądze z określonych podatków. Przekierowanie całości lub części dochodów z akcyzy. Trzeba jednak pamiętać, że to spowoduje brak pieniędzy w innych obszarach.

Mowa jest o przywróceniu finansowania niektórych świadczeń wysokospecjalistycznych oraz ratownictwa medycznego itp. z budżetu państwa. Czy chodzi o Fundusz Medyczny? To oczywiście żart, ale nadal przelewamy z jednego w drugie, a niczego nie zmieniamy.

Politycy Polski 2050 opowiadali o lepszym wykorzystaniu środków z Unii Europejskiej. W porządku, ale nadal to nie jest obszar finansowania świadczeń, pokrywania faktycznych kosztów wytworzenia usługi medycznej. Mówienie o podwyżkach dla personelu, o zniesieniu dopłat i innych wydatkach będzie wiarygodne, jeśli wskaże się źródło finansowania, sposób zasilania tego źródła.

Polska 2050 ma program dość szeroko opisujący konstrukcję systemu. Każdemu z elementów przypisano zadania – oczekiwania. Są one dość podobne do wdrażanych przez PIS, ale nic w tym złego.

Proszę o podsumowanie.
R.J.: – Moja konstatacja jest taka, że opozycja pomysłów na system ochrony zdrowia nie ma, poza Konfederacją, która zapowiedziała rewolucję. Wszystkie partie opozycyjne przeanalizowały to, co zostało przez PiS w ochronie zdrowia zrobione przez ostatnich osiem lat, i trudno jest mieć na to nowy pomysł. Mogę się spodziewać, że gdyby wybory wygrała inna partia niż PiS lub Konfederacja, to – ponieważ brak jest nowych pomysłów – nowy rząd kontynuowałby politykę zdrowotną Prawa i Sprawiedliwości. Może dlatego, że nie mają pomysłów? Może dlatego, że nie chcą rewolucji? Tymczasem, w mojej ocenie, formuła działań PiS wymaga poważnej zmiany. Mam duży żal, że przedstawiciele tej partii mówią tylko: „Będziemy kontynuować swoją politykę zdrowotną”, a nie podają, jaki będzie kolejny etap działań. Powinno nim być włożenie sporych pieniędzy w koszty udzielania świadczeń, bo postawiona jest fabryka i maszyny, czyli infrastruktura oraz narzędzie do monitorowania efektywności jakości i ilości, dystrybucji pieniędzy, ale problem w tym, ile system płaci za wykonywane świadczenia i czy system publiczny będzie w stanie utrzymać kadry, koszty inflacji oraz zasoby, w które zainwestowaliśmy. Żaden z polityków nie ma odwagi, żeby powiedzieć: „Obywatele, musimy dorzucić do systemu 100 mld zł z waszych kieszeni”. Czyż nie?

A.F.: – Oczywiście. Od dawna powtarzam, że nasz system jest systemem biednym. W deklaratywnej wersji dostęp do świadczeń mamy naprawdę dobry, bo gwarantujemy wszystkim wszystko.

R.J.: – Tyle że guma jest już napięta do granic możliwości. Więcej się z tego systemu wycisnąć nie da. Trzeba zapłacić więcej za usługi medyczne. I tego mi żadna partia nie wskazuje. Każda mówi o zmianie wycen, podniesieniu wartości świadczeń, ale by mówić też o zwiększeniu dostępności, trzeba więcej pieniędzy, dużo więcej pieniędzy.

A.F.: – A jeśli chcemy zwiększyć dostęp i jakość usług medycznych, to musimy skokowo zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia.

Przeczytaj także: „Zdrowotne działania Prawa i Sprawiedliwości – fakty”.

Rafał Janiszewski to właściciel Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski. Jest autorem książek i tekstów dotyczących zasad realizacji i rozliczania świadczeń z płatnikiem, zarządzania i gospodarki lekowej.

Artur Fałek – lekarz, specjalista ginekolog. Pracował między innymi w Ministerstwie Zdrowia na stanowisku dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji. W Narodowym Funduszu Zdrowia był dyrektorem Departamentu Gospodarki Lekami. To doradca w Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski – jest ekspertem w zakresie organizacji systemu opieki zdrowotnej oraz refundacji i gospodarki lekami.


Wszystkie materiały z cyklu „Zdrowie po wyborach” są dostępne po kliknięciu w poniższy baner.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.