Szefowanie najstarszej organizacji lekarskiej w Europie, to sukces dla Polski i Polaków

Udostępnij:
To, że „ktoś” jest szefem takiej organizacji i że cieszy się zaufaniem, powoduje, że Polacy, którzy są na ogół dobrze postrzegani, będą mieli jeszcze lepszą opinię w świecie – mówi prof. Romuald Krajewski, wiceprezes NRL, nowy prezydent Europejskiej Unii Lekarzy Specjalistów.
Drugą kadencję będzie pan kierował najstarszą organizacją lekarską w Europie. Został pan wybrany zdecydowaną większością głosów. Co się czuje obejmując funkcję prezydenta Europejskiej Unii Lekarzy Specjalistów (Union Europeenne des Medecins Specialistes – UEMS) na lata 2016-2019?
To sukces dla Polski i Polaków. Taki wynik, dla mnie osobiście, świadczy o dużym zaufaniu do mojej osoby oraz oznacza, że przez kolejne cztery lata będę miał dużo pracy. To także wyraz uznania dla tego, co próbowaliśmy robić w mijającej kadencji UEMS, która była szczególnie ciężka. Część kolegów miała dużo angażujących zajęć profesjonalnych, wiele było niełatwych spraw organizacyjnych, które należało załatwić. Co bardzo ważne zakończyliśmy budowę siedziby UEMS w Brukseli. Jak przy każdej budowie wiele było niespodzianek i problemów m.in. finansowych.

Z czego jest pan najbardziej dumny, podsumowując dokonania minionej kadencji UEMS? Jakie są nowe wyzwania na kolejne cztery lata?
Oczywiście każdy może ocenić i wskazać na coś innego podsumowując minioną kadencję. Dla mnie tym, co pozostanie w historii UEMS będzie siedziba. To ważna rzecz. Uważam, że jest to duże dokonanie z uwagi na trudności, na jakie napotkaliśmy. Bardzo cenię sobie także to, że w naszej organizacji wypracowaliśmy „ogólne porozumienie” i zaufanie odnoszące się do realizowanych celów, sposobu działania, podejmowania decyzji. To kapitał, który będzie procentował.

Jestem przekonany, iż w kolejnej kadencji będziemy jeszcze większą i jeszcze silniejszą organizacją. Sukcesem jest też to, że w trudnych sytuacjach nie popadliśmy w konflikty, rozdarcia – jak np. w kwestiach finansowych związanych z budową siedziby. Wydatek okazał się większy, niż wcześniej zakładano – jak, prawie przy każdej budowie. W planach mamy m.in. zmianę struktury organizacji, żeby więcej osób uczestniczyło w podejmowaniu decyzji.

UEMS prowadzi działalność we wszystkich obszarach rozwoju zawodowego lekarzy. Na czym to polega? Za czym pan się opowiada?
Jeśli chodzi o działania UEMS, to podstawowym jest tworzenie – wspólnie z europejskimi towarzystwami naukowymi – programów szkolenia specjalizacyjnego w poszczególnych specjalnościach i umiejętnościach. W UEMS przyjmujemy, że specjalnością są dziedziny wymienione w załączniku do dyrektywy o uznawaniu kwalifikacji. Staramy się, aby specjalizacji nie przybywało zbyt dużo, aby nie ulegały fragmentacji. Zarówno w specjalnościach i umiejętnościach tworzone są europejskie programy szkolenia. Moim zdaniem jest to niezwykle ważne, ponieważ są one wykorzystywane w programach krajowych. Dotyczy to także Polski. W ten sposób tworzony jest europejski poziom kształcenia specjalizacyjnego, co jest bardzo istotne dla jakości specjalistów, tego, co i jak robią. Wszystko to przekłada się na dobro pacjenta.

Kolejnym elementem naszej uwagi są egzaminy europejskie, które są dobrowolne. Częścią potwierdzenia wiedzy i wykształcenia specjalizacyjnego są właśnie te egzaminy. Stają się one coraz popularniejsze. W niektórych krajach przyjmowane są jako egzaminy krajowe. W Polsce dotyczy to trzech specjalności – urologii, anestezjologii i radiologii. Widzimy, że proces ten stale rozwija się. Egzaminy zdają także lekarze spoza UE. W niektórych krajach zdanie tego egzaminu uznawane jest za uzyskanie tytułu specjalisty, po odbyciu odpowiedniego szkolenia. Kolejna bardzo widoczna na zewnątrz działalność, to akredytacja międzynarodowych konferencji – nazywanych zdarzeniami edukacyjnymi. W ciągu roku akredytujemy około 1500 takich zdarzeń.

Na ile ustalenia i zalecenia UEMS przekładają się na Polskę i polskich lekarzy?
Zalecenia UEMS nie mają charakteru prawnego, ale są dobrym przykładem. Dla polskich lekarzy mają znaczenie w tym sensie, że jeżeli przygotowujący programy kształcenia specjalizacyjnego w Polsce korzystają z wzorów opracowywanych przez poszczególne sekcje UEMS to mają pewność, iż jest to przyzwoite kształcenie specjalizacyjne. W wielu specjalnościach polskie programy są wzorowane czy bardzo podobne do programów opracowanych przez UEMS.

Jak pan ocenia proces kształcenia lekarzy w Polsce? Czy coś należy zmienić?
Zwracamy uwagę na to, że obecnie programy kształcenia w wielu krajach opierają się głównie na określonym czasie kształcenia. Nacisk kładziony jest na ocenianie wiedzy i na odbycie określonej liczby lat szkolenia. My od dawna staramy się promować zasadę, by efekty kształcenia były oceniane jako kompetencje. To bardzo ważny element dla pacjentów. Mniej istotne jest, że lekarz szkolił się przez sześć lat, niż to, czego w tym okresie nauczył się i jakie w efekcie ma umiejętności.

Kompetencje dobrze spisane i sprawdzane pozwoliłyby uniknąć problemów związanych z czasem kształcenia. Jeden lekarz na zdobycie odpowiednich kompetencji potrzebuje siedmiu lat, a innemu wystarczą cztery lata. Wszystko zależy gdzie się szkoli, jakie ma warunki. Sądzimy, że powinno to być przyszłością. Pomysł taki powoli przebija się do programów szkolenia. Wiele europejskich programów – zwłaszcza przyjmowane ostatnio – zawiera bardzo szczegółowy opis kompetencji zawodowych. Obejmują one nie tylko praktyczne umiejętności, ale i profesjonalizm, np. umiejętność porozumiewania się z pacjentami.

Wracając do Polski, naszym problemem, który występuje także w innych krajach europejskich, jest to, że programy szkolenia często są sformułowane w sposób typowy dla medycyny, czyli perfekcjonistycznie. Przykładowo wykonanie części zabiegów przewidzianych w programie specjalizacji w rzeczywistości jest trudne do wykonania lub niemożliwe. To oczywiście kwestia organizacji systemu. Dlatego zwracamy uwagę, aby nie tworzyć programów, które są teoretycznie perfekcjonistyczne, ale mało realistyczne.

Czego można życzyć panu na nadchodzącą prezydenturę Europejskiej Unii Lekarzy Specjalistów oraz lekarzom- praktykom?
W przypadku UEMS należy życzyć, aby atmosfera wspólnej pracy rozwijała się oraz aby wszystkie części tej organizacji – 42 sekcje, 15 komisji interdyscyplinarnych, grupy robocze, federacje tematyczne – mogły opracować dokumenty dotyczące wymagań kształcenia specjalizacyjnego na wysokim poziomie, aby w Europie przybywało lekarzy, którzy będą chcieli dobrowolnie poddać się egzaminowi europejskiemu i tym samym pokazać swoje wysokie kwalifikacje.
Zaś lekarzom praktykom należy życzyć, aby europejskie standardy były jak najszerzej wdrażane w krajowych systemach.

Często musi pan odpowiadać na pytanie, co polscy lekarze mają z tego, że Polak jest szefem UEMS?
Takie pytanie stawiane jest dosyć często. Jak już mówiłem wcześniej korzystamy m.in. poprzez uczestniczenie w pracach UEMS. Warto podkreślić, że wkład Polaków jest duży - dwie osoby, to prezesi sekcji specjalistycznych UEMS, wiele osób w nich pracuje.

Ponadto trzeba pamiętać o tym, że polscy lekarze pracują także w Europie. Dotyczy to kilku tysięcy osób. To, że „ktoś” jest szefem takiej organizacji, jak UEMS, że cieszy się zaufaniem, powoduje, że Polacy, którzy są na ogół dobrze postrzegani, będą mieli jeszcze lepszą opinię. Polski lekarz przyjeżdżając do innego kraju będzie spostrzegany bardziej pozytywnie. Jednocześnie nasza możliwość współpracy w szerokiej reprezentacji wszystkich krajów Unii Europejskiej i kilku z pobliża Europy, i dobre wzajemne relacje przekładają się na bardziej pozytywny odbiór Polski i Polaków w Europie. To korzyść, której nie da się zmierzyć, ale jest ona nie do przecenienia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.