Załoga do dyrektora w Proszowicach: nie chcemy dać się zamęczyć dyżurami na śmierć

Udostępnij:
Trwa konflikt personelu medycznego szpitala w Proszowicach z dyrektor placówki. Związkowcy podali, że wypowiedzenia złożyła większość załogi. Chodzi nie tylko o kasę, ale przeładowanie personelu dyżurami.
– Wypowiedzenia złożyło już 80 procent załogi – mówi Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy informuje. Sytuacja jest dramatyczna, a to, co dzieje się w szpitalu, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów i samych lekarzy – dodaje.

- Chodzi o przeładowanie dyżurami. Piotr Watoła opowiada, że w szpitalu są oddziały, na których medycy dyżurują pięć dni z rzędu. Jak się czuje taki lekarz? – pisze „Gazeta Wyborcza”.

– Kręci mu się w głowie, traci koncentrację, przestaje kontrolować to, co robi mówi Wojciech Skucha, ordynator oddziału pulmunologii w proszowickim szpitalu. - To już jest bardzo niebezpieczne. Wydaje mu się, że wszystko jest w porządku, ale po tylu godzinach nieprzerwanej pracy tak nie jest. A to zlekceważy jakiś ważny objaw u chorego, a to nie przeglądnie dokładnie EKG i nie zauważy, że to zawał – dodaje
Jak zauważa gazeta za całą sytuację lekarze winią dyrektorkę placówki Janinę Dobaj, która według nich „zarządza przez oszczędzanie”. Podkreślają, że z powodu zbyt niskich pensji brakuje kadry. Pensja podstawowa dla lekarza w szpitalu to 4300 zł brutto.

– To jedna z niższych stawek w Polsce. Jeżeli to się nie zmieni, nikt tu nie przyjdzie pracować, a ci, którzy jeszcze pracują, odejdą. Wielu jest skrajnie wyczerpanych – mówi Piotr Watoła.

Po kilku próbach spotkań i rozmów z dyrekcją lekarze przedstawili swoje postulaty w starostwie powiatowym. Domagają się zmiany kierownictwa placówki oraz nowej polityki kadrowej i płacowej. Chcą, by wynagrodzenia wzrosły do minimum 5390 zł brutto. To jest tyle, ile minister zdrowia obiecał rezydentom.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.