Specjalizacje, Kategorie, Działy
Szymon Czerwiński

Choroby kardiologiczne wciąż zbierają śmiertelne żniwo ►

Udostępnij:
Zdaniem prof. Przemysława Mitkowskiego to, że za ponad 37 proc. zgonów odpowiadają choroby serca i układu krążenia, w dużej mierze odpowiadamy my sami. Nie dbamy o zdrowie i nie robimy badań profilaktycznych, aby zidentyfikować czynniki ryzyka rozwoju, przede wszystkim miażdżycy naczyń, której skutkiem będzie zawał serca, udar mózgu czy nagły zgon sercowy.
– Jestem przekonany, że nie do końca też wykorzystujemy to, co możemy. Mam na myśli, chociażby program 40+, który oczywiście nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale przynajmniej dzięki niemu można zidentyfikować podstawowe czynniki ryzyka, które długotrwale prowadzą nieuchronnie do objawowej miażdżycy naczyń – mówi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prof. dr. hab. n. med. Przemysław Mitkowski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, kierownik Pracowni Elektroterapii i Kliniki Kardiologii.

– Czy to zatem nasza wina? W pewnym sensie tak. Oczywiście medycyna bardzo szybko się rozwija, szczególnie medycyna naprawcza. W kardiologii mamy wiele nowych technologii. Zależy nam na tym, żebyśmy mogli je jak najwcześniej wdrażać i oferować naszym pacjentom. Są na przykład grupy chorych, którzy mają wysokie stężenie cholesterolu, a standardowe leki niestety nie umożliwiają jego obniżenia. Są już nowsze grupy leków, które pozwalają na intensyfikację terapii i osiąganie celów terapeutycznych. Żeby obniżyć wskaźnik śmiertelności w chorobach serca i układu krążenia, z pewnością pierwszą rzeczą jest profilaktyka, a drugą – dostęp do najnowszych technologii terapeutycznych – tłumaczy ekspert.

Jak podkreśla, musimy sobie zdawać sprawę także z tego, że średnia wieku Polaków wydłużyła się w ciągu ostatniego ćwierćwiecza aż o 7 lat, a to powoduje, że mamy większą szansę na to, żeby rozwijać objawowe choroby przewlekłe, np. miażdżycę.

Na pytanie, czy ścieżka kardiologiczna w opiece koordynowanej w POZ może przynieść realne korzyści w rozpoznawaniu, leczeniu, a w konsekwencji zapobieganiu tak wysokiej śmiertelności na choroby serca i układu krążenia, prof. Mitkowski podkreśla, że każde nowe rozwiązanie potrzebuje czasu na wdrożenie i na to, żeby przyniosło konkretne efekty.

– Na początku zwykle przecierają szlaki ci najodważniejsi, którzy próbują podążać tą ścieżką. Na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej mamy możliwość wstępnej diagnostyki, potwierdzenia, że zgłaszane objawy są związane z niewydolnością serca. Lekarz POZ ma również możliwość kierowania pacjentów na badanie echokardiograficzne, holterowskie czy na próbę wysiłkową. Chory, kierowany przez lekarza rodzinnego do specjalisty kardiologa, ma już zatem wykonany pewien pakiet podstawowych badań. Największym jednak wyzwaniem jest nawiązanie współpracy pomiędzy lekarzami POZ a ambulatoryjną opieką specjalistyczną czy innymi specjalistami kardiologii, którzy wykonują badania dodatkowe – stwierdza prof. Przemysław Mitkowski.



Przeczytaj także: „Opieka koordynowana w POZ zmienia na lepsze opiekę nad pacjentem” i „Kłopoty sercowe – by wrócić do pełni sił i nie chorować w przyszłości”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.