PAP/Albert Zawada

Wielochorobowość to narastający problem ►

Udostępnij:

23 kwietnia w czasie posiedzenia Podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia posłowie i eksperci z różnych dziedzin rozmawiali o koordynacji opieki nad pacjentami z wielochorobowością. Informację na ten temat złożył posłom Maciej Karaszewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia.

Czynnik ryzyka wielochorobowości rośnie z wiekiem

Jak przekazał dyrektor Karaszewski, w Polsce wielochorobowość dotyczy około 71 proc. pacjentów w wieku 50—59 lat, 88 proc. procent pacjentów wieku 65–70 lat i 94 proc. pacjentów w wieku powyżej 80 lat.

– Największym czynnikiem ryzyka jest wiek. Im więcej lat, tym bardziej to ryzyko wzrasta. Rolę odgrywa także płeć. Dlatego, że kobiety dłużej żyją, więc generalnie częściej wypełniają czynnik ryzyka w postaci wieku. Ważny jest także status socjoekonomiczny, niski poziom wykształcenia, bezrobocie, zamieszkanie w środowiskach miejskich, traumatyczne zdarzenia życiowe, słaba rozwinięta sieć wsparcia społecznego. Wiemy, że osoby, które mają blisko swoją rodzinę albo grono przyjaciół, lepiej przechodzą wiek starszy. Znaczenie mają też schorzenia psychiczne, nikotynizm, otyłość, nadwaga i niski poziom aktywności ruchowej – mówił dyrektor Karaszewski.

Jak wskazywał, aby poprawić opiekę nad pacjentami z wielochorobowością od lipca 2023 roku poradnie POZ otrzymują specjalny dodatek za opiekę nad pacjentami z wielochorobowością. Stawka tego dodatku rośnie w zależności od liczby chorób współistniejących, występujących obok choroby podstawowej. Dodatek wynosi od osiemnastu do czterdziestu pięciu złotych i jest finansowany niezależnie od stawki kapitacyjnej czy też innych usług realizowanych i finansowanych fee-for-service na rzecz takich pacjentów.

– Warunkiem wypłacenia tego dodatku jest to, aby tacy pacjenci nie leczyli się w AOS. Mogą być konsultowani, ale później oddawani są pod opiekę POZ, jeżeli ich problem zdrowotny jest możliwy do prowadzenia przez lekarza rodzinnego. Ten dodatek jest doliczany w pięciu podstawowych ścieżkach, za każdą grupę chorobową z zakresu diabetologii, kardiologii, endokrynologii, pulmonologii i nefrologii, czyli w tych pięciu grupach, które również są w opiece koordynowanej – dodał.

Ja zauważył dyrektor Karaszewski, zmienione w ubiegłym roku wyceny części badań dotyczą spirometrii, konsultacji pacjenta z lekarzem specjalistą, konsultacji dietetycznych, porad – kompleksowej i edukacyjnej.

1,6 mld zł to koszt dodatków za wielochorobowość

– Mamy około 6 tysięcy świadczeniodawców POZ i około 10 tys. miejsc udzielania świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej. W 2024 roku NFZ za dodatki za wielochorobowość wypłacił 1,6 mld złotych. Zawiera się w tym budżet diagnostyczny powierzony, w którym są badania laboratoryjne, NFZ sfinansował je na ponad 100 mln złotych. Jeżeli chodzi natomiast o opiekę koordynowaną, to na jej realizację fundusz wydał 532 mln złotych – przekazał dyrektor Karaszewski.

Jak podkreślił, dodatkowe pieniądze za wielochorobowość dotyczą wszystkich podmiotów POZ, niezależnie od tego, czy realizują opiekę koordynowaną.

– Jedynym warunkiem jest to, że pacjent zostaje z tymi chorobami w POZ i lekarz rodzinny się nim opiekuje. Nie wystawia skierowań do specjalisty, nie leczy skierowaniami, ale swoją wiedzą i swoimi kompetencjami prowadzi pacjenta jako lekarz rodzinny.

Jak przekazał dyrektor, obecnie niecałe 60 proc. podmiotów weszło w opiekę koordynowaną, która daje możliwość konsultacji z lekarzami specjalistami w pięciu dziedzinach – kardiologii, nefrologii, endokrynologii, pulmonologii i diabetologii.

– Do tego każdy pacjent raz do roku ma realizowaną poradę kompleksową, podczas której jest oceniany i układany jest dla niego roczny, indywidualny plan opieki medycznej, w którym zawarte są interwencje medyczne, badania laboratoryjne i obrazowe, ewentualne konsultacje specjalistyczne, różne działania prozdrowotne, takie jak porady edukacyjne, porady dietetyczne, a także plan zgłaszania się do lekarza POZ – wyjaśnił.

Punkt widzenia zależy od…

Po wystąpieniu dyrektora Karaszewskiego głos zabierali przedstawiciele różnych specjalności, a ich stanowiska zależały generalnie od tego, w jakim miejscu systemu pracują. Padały pytania o monitorowanie skuteczności opieki koordynowanej, wysyłanie przez lekarzy rodzinnych chorych na SOR i do nocnej opieki lekarskiej, apele o zatrudnienie w POZ farmakologów, którzy mogliby eliminować polipragmazję, zmiany w kształceniu lekarzy rodzinnych, które miałyby objąć ich obowiązkowym dyżurowaniem w szpitalach w czasie rezydentury czy w placówkach realizujących opiekę koordynowaną.

– Z mojego doświadczenia i moich kolegów wynika, że często albo coraz częściej sytuacja wygląda w ten sposób, że nie tylko POZ, ale i AOS, w razie jakichkolwiek trudności, wysyła chorego na SOR. Gdziekolwiek i z kimkolwiek rozmawiam w Polsce, to SOR jest nieszczęściem 80 proc. osób, które tam trafiają, przychodzi niepotrzebnie albo mało potrzebnie. Nie wiem, jaka musiała być składka kapitacyjna, żeby takiego zjawiska nie było – stwierdził prof. Jan Duława, prezes Towarzystwa Internistów Polskich.

– Wiele mówimy o wielochorobowości w opiece koordynowanej w ramach POZ, natomiast nic o wielochorobowości pacjentów hospitalizowanych na oddziałach chorób wewnętrznych, które są deficytowe, a większość chorych, powyżej 85 proc. pacjentów hospitalizowanych na oddziałach chorób wewnętrznych, to są osoby w wieku senioralnym, powyżej 65. roku życia, Młodsi stanowią zaledwie 15 proc. Mamy tam prawdziwy dramat, jeżeli chodzi o izolację chorych, ponieważ prawie każdy chory z wielochorobowością jeszcze ma wielozakażeniowość i to często patogenami wielolekoopornymi, gdzie pacjenci wymagają często oddzielnych sal. Ogromnie zwiększa się koszt takich hospitalizacji – mówiła prof. Ilona Kurnatowska, konsultant krajowa w dziedzinie chorób wewnętrznych.

Odpowiedzią na wiele zarzutów pod adresem lekarzy rodzinnych był zdecydowany głos przedstawicielki POZ Joanny Zabielskiej-Cieciuch, która w zdecydowany sposób zdementowała wiele mitów i półprawd funkcjonujących w środowisku, jak na przykład to, że od dwóch lat lekarze rodzinni nie mogą od dwóch lat wystawiać pacjentom skierowań na SOR, natomiast oni sami mogą zdecydować, czy tam się udać.

Jak przyznał dyrektor Karaszewski, nie mierzono jeszcze wskaźników dotyczących efektywności działań w zakresie wielochorobowości.

– W czerwcu miną dwa lata, od kiedy wprowadzono dodatki w POZ za wielochorobowość. Myślę, że to będzie czas, żeby zmierzyć efektywność tych działań. Kwestia udawania się pacjentów na SOR jest bardzo wieloczynnikowym i złożonym problemem.  Nie można winy za to zrzucać wyłącznie na POZ, bo po prostu pacjenci korzystają z możliwie jak najkrótszej ścieżki do diagnostyki. Zgadam się, z tym, że lekarze rezydenci powinni dyżurować w szpitalach. To jest element, który został gdzieś zapomniany w systemie. W kształceniu lekarzy POZ nie powinniśmy iść tylko ścieżką wygody nowego pokolenia, ale też tego, że oni muszą być wykształceni i znać się także na działaniu w trybie ostrym – mówił między innymi w podsumowaniu Maciej Karaszewski.

Zapis wideo posiedzenia Podkomisji stałej ds. organizacji ochrony zdrowia poniżej.



Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/4412E0.

Menedzer Zdrowia youtube

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.