Chore zdrowie. Niepokojąca diagnoza

Tak dramatycznej diagnozy nie stawiali lekarze jeszcze nigdy. Tak źle jeszcze nigdy nie czuli się pacjenci. Czy jest więc szansa na przeżycie systemu opieki zdrowotnej po reformie?









– Osiągnęliśmy dno. Teraz możemy już tylko odbić się od niego – wyznał wiceminister zdrowia Andrzej Ryś, otwierając we Wrocławiu ogólnopolskie sympozjum na temat zarządzania informacją w ochronie zdrowia. Słowa te, choć zaprawiane na siłę dozą optymizmu, zabrzmiały strasznie i prawdziwie. Według przedstawiciela ministerstwa tę maszynę da się naprawić, trzeba tylko poprawić legislację (nie widać zbyt wielu starań w tym kierunku), zastanowić się nad sposobami finansowania (byle nie za długo nad tym myśleć, bo przed mizerotą 7,5 procentowych składek fachowcy ostrzegają od ponad roku), przemyśleć (teraz dopiero?) alternatywny system ubezpieczeń zdrowotnych, bacznie zbadać przepływ pieniędzy z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (czyżby i tam ktoś wykorzystywał powszechne zamieszanie?). Naprawić, czy wymienić? Maszynę czy reformatorów?



Bardzo źle


Osiemdziesiąt procent Polaków uznało, że po styczniu 1999 r. w systemie funkcjonowania publicznej służby zdrowia nastąpiły zmiany na gorsze.



Sto na nie, jedno na tak


W sądzie nad reformą poszukamy choćby jednego jej obrońcy. Pytamy tych, którzy muszą się leczyć, tych, którzy leczą, tych, którzy decydują o zasadach leczenia. Stanowiska dzielą się na służbowe i prywatne. Oficjalne i nieoficjalne. I wielu z pytanych nie godzi się na podawanie ich personaliów. Chcą jeszcze popracować lub bez strachu iść do lekarza. Słów goryczy nie zrównoważą żadne próby tłumaczenia, że błądząca jeszcze we mgle, szalenie młodziutka reforma musi mieć prawo okrzepnięcia, ewolucji, że jedynie metodą prób i błędów można dojść do satysfakcjonującego stanu. O czas wołają reformatorzy. Powoli jednak kresu dobiega cierpliwość tych, którzy podlegają ich eksperymentom, ponosząc jednocześnie ogromne szkody i straty.



W tym szpitalu jest jak w niebie


Program telewizyjny na żywo, realizowany w jednym z wrocławskich szpitali. Placówka nie podpisała kontraktu z kasą chorych, nie przystając na warunki umów. Przed kamerami lokalnej telewizji zasiedli szefowie Państwowego Szpitala Klinicznego, przedstawiciele Dolnośląskiej Regionalnej Kasy...


Pełna treść artykułu...