ISSN: 1642-185X
Czasopismo Wokół Energetyki
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Prenumerata Kontakt
4/2003
vol. 6
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Dyskretny urok polemiki

Ignacy Kaliszewski

Data publikacji online: 2003/08/20
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 
Dyskretny urok polemiki


Felieton quasi-polityczny


Zachodzą nas z boku
Szarak do szaraka



Ignacy Kaliszewski


Nie ukrywam, że pojawienie się w ostatnim [3 (13)] numerze Wokół Energetyki polemiki Urzędu Regulacji Energetyki z moim tekstem Rozważania nad rachunkiem za energię elektryczną z numeru [2 (12)] nieco mnie zaskoczyło. Zaskoczyło mile! Znaczy – czytają, a i prowokacja się powiodła!
Chociaż – z drugiej strony – czuję się trochę, jak owi uczeni radzieccy, którzy opracowali technikę prowadzenia robót ziemnych za pomocą detonacji środków wybuchowych. Zamawiałeś wał ziemny w kształcie litery V, dostawałeś wał. Bez gwarancji jednak czy będzie to V czy L.1 I ja też nie urząd regulatora chciałem sprowokować do zabrania głosu.



O teorii regulacji


Urząd regulatora – dowolnego rodzaju, czy to rynku papierów wartościowych, rynku energii, rynku komunikacji – jak sama nazwa wskazuje, reguluje. Regulacja może dotyczyć jedynie stanu zastanego i tylko w niewielkim stopniu stanów przyszłych. Mój poprzedni tekst był skierowany do tych, którzy aktywnie szukają źródeł przewagi konkurencyjnej, wychodząc poza bieżące status quo. Skierowany nawet, choć zgoda – jest to przypadek skrajny, do pojedynczych gospodarstw domowych. Bo gdyby zgodzić się ze status quo przedstawionym tak przekonywująco i obrazowo w polemice Urzędu Regulacji, to dla szaraków energetycznych pozostałaby jedynie rola zwierzyny łownej. Ani to jednak obraz prawdziwy, ani nie ma na niego zgody.
Mogę się odnieść jedynie do drugiej części tekstu polemiki Urzędu Regulacji Energetyki, która bezpośrednio polemizuje z moim tekstem. Część pierwsza odnosi się bowiem do taryfologii, to jest wiedzy dla szaraków energetycznych zarówno tajemnej jak i zbędnej. Taryfy służą do przenoszenia kosztów (podobno uzasadnionych) wytwórców i pośredników na odbiorców, lecz nie służą oferowaniu gospodarce i ludności najniższych możliwych cen energii. Wszyscy uczestnicy rynków energii, kto baron, kto szarak, powinni z utęsknieniem wyglądać dnia (choć, niestety, nie wszyscy sobie tego życzą), kiedy wiedza ta zostanie schowana do lamusa. O tym, że jest to możliwe świadczy dobitnie przykład rynku angielskiego (pozwalam sobie tu ponownie przywołać tekst w ramce w moim artykule z numeru 4 (8)...


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.