ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Kontakt Zasady publikacji prac
2/2009
vol. 12
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Medycyna w pigułce

Bartłomiej Leśniewski

Przew Lek 2009; 2: 8-11
Data publikacji online: 2009/07/21
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 

Po kilku latach reformowania podstawowej opieki zdrowotnej mamy 12 tys. lekarzy rodzinnych – mniej niż zakładali autorzy reformy.
To jest faktem, ale nie wszyscy lekarze rodzinni ze specjalizacją otwierają praktyki – indywidualne, zespołowe, grupowe – i to jest nasze zmartwienie. Szacujemy, że aby spełnić wszystkie zadania stawiane medycynie rodzinnej, potrzeba 16–20 tys. lekarzy tej specjalności. Ciągle potrzebujemy dobrze wykształconych lekarzy, ale napotykamy na problemy z zachęceniem ich do pracy w medycynie rodzinnej. Niepokoi nas jeszcze jedno – większość lekarzy rodzinnych pracuje u kogoś – czy to w zakładach publicznych, czy prywatnych. Nie jest to pożądany, najlepszy model organizacji pracy w medycynie rodzinnej.
Jaki jest, pana zdaniem, pożądany?
Oparty na prywatnych praktykach, należących do prowadzących je lekarzy ze specjalizacją z medycyny rodzinnej, lub jeszcze lepiej – jeśli pracują w formie praktyk zespołowych lub grupowych. Na tego typu modelach powinna być oparta podstawowa opieka zdrowotna w Polsce, bowiem tak jest na całym świecie. W Polsce istniał system lekarzy domowych w okresie przedwojennym, obowiązywał on jeszcze kilkadziesiąt lat temu, a zlikwidowały go pomysły kierujących medycyną w czasach socjalizmu. To system najlepszy z możliwych, zapewnia najwyższą jakość usług, daje ciągłość i systematyczność opieki nad pacjentem i jest najbardziej efektywny ekonomicznie. Sukces takiego podejścia opiera się na tym, że lekarz przez lata opiekuje się stałą grupą pacjentów, zna ich, ich rodziny, uwarunkowania ekonomiczne i społeczne, systematycznie gromadzi dokumentację. W Polsce do zakładania prywatnych praktyk zachęcać powinien rząd, m.in. poprzez system preferencyjnych kredytów i innych ułatwień. Niestety, tak nie jest.
Od czasów, gdy funkcjonowali lekarze domowi, nastąpił olbrzymi postęp w diagnostyce i terapii. Może zachodzić obawa, że lekarz rodzinny, chcąc jak najwięcej zrobić samodzielnie, odetnie pacjentów np. od najnowocześniejszej techniki diagnostycznej i specjalistów.
Tak się nie stanie z kilku powodów. Po pierwsze – lekarze rodzinni nadążają za postępem, mają coraz lepiej wyposażone gabinety. Na Zachodzie standardem jest np. ultrasonograf i małe laboratorium. U nas też tak może być. Kwalifikacje lekarzy i personelu są już wystarczające do obsługi urządzeń i interpretacji wyników, a same urządzenia są coraz łatwiejsze do zdobycia....


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.