Specjalizacje, Kategorie, Działy
Archiwum

Rehabilitacja pocovidowa – zrób to sam

Udostępnij:
Będziemy mieć tylko jeden ośrodek rehabilitacji pocovidowej. Nie dość, że jeden, to tylko do końca sierpnia. O ocenę tej decyzji „Menedżer Zdrowia” poprosił Mariusza Grochowskiego, dyrektora szpitala w Głuchołazach, w którym prowadzony jest autorski program pilotażowy dla pacjentów mających powikłania po COVID-19.
4 kwietnia 2022 roku Narodowy Fundusz Zdrowia na polecenie ministra zdrowia z dnia na dzień zlikwidował możliwość kierowania na rehabilitację pocovidową, a jej koniec wyznaczył na 30 czerwca 2022 roku. Przypomnijmy, że program gwarantował od 2 do 6 tygodni kompleksowej rehabilitacji. Chorzy mogli z niego korzystać nawet rok po zakończeniu leczenia.

Rok temu, gdy wprowadzano program, zachwalano go, tłumacząc, że pacjenci „zwiększą wydolność wysiłkową i krążeniową. Szybciej powrócą do pełnej sprawności.” Dzisiaj okazało się, że gdy jest mniej zakażeń, program specjalnej rehabilitacji nie jest potrzebny. Nic bardziej mylącego, o czym świadczy poniższa rozmowa, którą można podsumować stwierdzeniem: COVID-19 osłabł, skutki pozostały. Pacjenci będą zdani na siebie.

Rozmowa z Mariuszem Grochowskim, dyrektorem SP ZOZ Szpital Specjalistyczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji im. św. Jana Pawła II w Głuchołazach, placówki, która jako jedyna w Polsce prowadzi program pilotażowy związany z rehabilitacją pocovidową.

Od 4 kwietnia obowiązuje kontrowersyjna decyzja ministra zdrowia zakazująca wystawiania skierowań na rehabilitację pocovidową, a jej realizacja ma się skończyć 30 czerwca. Co to zmienia w działalności placówki?
– Na pracę mojego szpitala ma to niewielki wpływ, dlatego że my realizujemy program pilotażowy, który na podstawie innego rozporządzenia będziemy prowadzili do końca sierpnia. Mamy podpisaną umowę z NFZ. Po zakończeniu programu przedstawimy podsumowanie i na jego podstawie zapadnie decyzja, co będzie dalej z tak prowadzoną rehabilitacją po COVID-19. Mamy 100 łóżek rehabilitacji pocovidowej, także rehabilitacji kardiologicznej i łóżka pulmonologiczne, w tym przeznaczone do terapii gruźlicy – tych w sumie 150.

Liczymy na przedłużenie programu, bo widzimy, jakie do nas trafiają osoby, w jakim są stanie. Coraz częściej są to pacjenci, którzy półtora roku temu przeszli COVID-19 i cały czas borykają się z jego skutkami – są problemy i kardiologiczne i pulmonologiczne, także psychiczne, objawy demencji, a więc i zapominanie słów, brak koncentracji, bezsenność.

Obserwujemy następujące zjawisko – wspomniane powikłania występują niezależnie od tego, kiedy pacjent był chory, kiedy było zakażenie i jak pacjent ciężko je przeszedł. To nie musi być proste przełożenie – choroba i zaraz inne problemy zdrowotne. Nie, nie – może upłynąć trochę czasu i dopiero wtedy diagnozujemy powikłania. Dlatego uważamy, że cały czas będzie zapotrzebowanie na rehabilitację, choć nie wiemy, w jakiej skali.

Tak więc z punktu widzenia lekarzy z Głuchołaz końca pandemii, a przynajmniej jej skutków, nie widać.
– Minister zdrowia informował, że 95 proc. z nas ma przeciwciała, więc może pandemia wygaśnie w naturalny sposób. Jednak z tego, co widzimy w naszej placówce, skutki zakażenia dają o sobie znać jeszcze długo i nie wiemy, przez ile miesięcy będą jeszcze występowały. Nie, nie powinno się całkowicie rezygnować z rehabilitacji.

Z naszych obserwacji wynika, że u niektórych pacjentów objawy się nasilają, niekiedy występują z opóźnieniem, u niektórych nigdy nie ustąpiły. Sądzimy, że kilka grup schorzeń powinno być najważniejsze w rehabilitacji, co oznacza, że priorytetem jest rehabilitacja pulmonologiczna i kardiologiczna, neurologiczna i psychiatryczna, a także ogólnoustrojowa, związana np. z bólami mięśniowymi, stawowymi. Zawsze jest jakaś wiodąca grupa problemów, ale w tle czają się inne, na przykład pacjent może do nas trafić z powodu powikłań neurologicznych, ale okazuje się, że ma stany zapalne w płucach, a więc trzeba go i leczyć, i rehabilitować pulmonologicznie.

Ustawia się do was kolejka pacjentów?
– Jesteśmy jedynym ośrodkiem w Polsce realizującym program pilotażowy, a lista zakwalifikowanych pacjentów jest zamknięta do końca sierpnia. Jedynym problemem jest tot, że część osób nie dojeżdża na rehabilitację, więc mamy listę rezerwową. Zależy nam na rehabilitacji pacjentów, ale i na prowadzonych badaniach.

Twórcą programu jest prof. Jan Szczegielniak, który od pewnego czasu jest doradcą ministra ds. rehabilitacji pocovidowej. To on przedstawi wnioski wynikające z naszego pilotażu i zobaczymy, co będzie z rehabilitacją pocovidową w całym kraju. AOTMiT się z nami kontaktuje i my też im nasze wnioski przekazujemy.

Pamiętajmy, że jesteśmy małym ośrodkiem na obrzeżach kraju. Takich miejsc powinno być więcej. Jedno to za mało. Mam nadzieję, że na podstawie naszych wniosków powstanie plan, określający, ile tych ośrodków ma być. I że będą brane pod uwagę nasze osiągnięcia, nasze wyniki – jak przekazuje prof. Szczegielniak, 90 proc. pacjentów opuszczających Głuchołazy odczuwa wyraźną poprawę stanu zdrowia. To jest bardzo wysoki odsetek.

A wycena procedury rehabilitacji pocovidowej? Jest pan z niej zadowolony?
– Odpowiem przykładem. Dzisiaj sama rehabilitacja kardiologiczna jest lepiej finansowana niż pocovidowa, bowiem tam były zmienione wyceny. I dlatego uważam, że jeżeli rehabilitacja pocovidowa zostanie wydłużona, muszą zostać podniesione wyceny. Przecież inflacja wszystkich bije po kieszeni.

Szpital w Głuchołazach zwyciężył w kategorii „Lider Roku 2021 w Ochronie Zdrowia w kategorii Innowacyjny Szpital”, w konkursie „Sukces Roku” organizowanym przez wydawnictwo medyczne Termedia.

Przeczytaj także: „Totalny paraliż fizjoterapii”, „Koniec rehabilitacji pocovidowej” i „Rehabilitacja pocovidowa – zrób to sam”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.